22. 𝓜𝓸𝓳𝓪

870 44 11
                                    

Nicolas Pov

Zielone oczy spoglądały prosto na mnie. Błyszczało w nich niewypowiedziane wyzwanie. Zacisnąłem dłonie w pieści kiedy aż nazbyt ochoczo zakręciła biodrami. Przeklęta diablica, wiedziała co robi i super się przy tym bawiła. W życiu nie pomyślałbym, że wstąpi do drużyny cheerlederek tylko po to, żeby zrobić mi na złość. Jeden z chłopaków złapał ją w tali i podniósł ją bez żadnych trudności. Ktoś położył mi rękę na ramieniu.

-Stary, on tylko wykonuje swoją robotę. - mruknął Ash. Rozluźniłem nieco mięśnie. -Jeszcze trochę i pomyślę, że już całkiem tobą zawładnęła. - zaśmiał się wesoło. Mi do śmiechu nie było. Czułem krew buzującą w moich żyłach.

-Zamknij się. -syknąłem nie patrząc na niego.

-Matko Nicolasie Andersonie bez agresji. Twoja niechęć rani moje biedne serduszko. - powiedział. Spojrzałem na niego i prychnąłem cicho. W teatralnym gęście złapał się za klatkę piersiową.

-Najpierw musiałbyś je mieć.

-Racja. - przytaknął z uśmiechem.

-Uduszę tą dziewczynę przysięgam.

-Na twoim miejscu najpierw spróbowałbym pogadać. - polecił. Otrząsnąłem się, kiedy usłyszałem głośne wiwaty. Gwen opierała dłonie na biodrach i stała na samym środku uśmiechnięta od ucha do ucha. Jakiś chłopak z przeciwnej drużyny zagwizdał i podszedł do niej.

-Dasz zaprosić się na drinka? Muszę przyznać, że chociaż doping mają tu dobry Koszykarze nie powalają. - powiedział chłopak. Zaśmiałem się głucho. Pieprzony dupek. Skrzyżowałem ramiona na piersi i czekałem. Wiedziałem, że podejdzie. Zawsze podchodziła.

-Wybacz mój drogi, ale się nie skuszę. -odparła. Wokół niej krążyło paru innych sukinsynów. Bezczelnie patrzyli na jej tyłek w tej za krótkiej spódniczce która doprowadzała mnie do szału. Tylko ja miałem prawo oglądać ją w całej okazałości. A było na co popatrzeć. Taylor wyminęła ich z wysoko uniesioną głową i ruszyła w naszą stronę. Pewnym krokiem stanęłam przede mną.

-Podobało ci się? - zapytała zawijając na palec pasmo włosów. Japierdole.

-Uduszę cię.

-Na to liczę Nick.

-Zerwę z ciebie tą cholerną spódniczkę a wtedy przekonasz się, że tego nie chcesz. Jeszcze będziesz prosić o litość, złotko. - wyszeptałem do jej ucha. Każdy inny cofałby się słysząc ton mojego głosu ale nie ona. Uśmiechnęła się szczerzej i zaśmiała się cicho. Zrobiła krok w moją stronę.

-Zobaczymy kto poprosi pierwszy. - parsknęła i całkiem przypadkiem ruszyła ręką. Wciągnąłem głęboko powietrze czując jej delikatne palce na mojej męskości. Doprowadzała mnie do szału. I to samym dotykiem. Na moje szczęście sędzia ogłosił początek. Ręka zniknęła. Wpakowałem się w wielkie bagno. I wiedziałem, że za to zapłacę. Zapłacę za szczęście. Tacy jak ja zasługiwali tylko na wieczne potępienie i ból.

-Po meczu idź z Madison. Tam cię znajdę Gwendolyn. -powiedziałem na odchodne. Skinęła głową i rzuciła mi drapieżny uśmiech. Ash wciągnął głęboko powietrze widząc wyraz jej twarzy. Nie dziwiłem mu się. Wyglądała jak pieprzona królowa wszystkiego co zakazane. Taka była nasza relacja. Nie miała prawa istnieć, ale jej serce nie dawało za wygraną. Ja również nie mogłem sobie odpuścić mimo, że serca nie miałem już od dawna. Zniknęło wraz z jej odejściem z tego pojebanego świata.

Gwendolyn Pov

Postąpiłam zgodnie z jego wskazówkami. Po udanym występie przebrałam się w czarne dresy i jasny top na ramiączkach. Ochlapałam twarz zimną wodą i z szerokim uśmiechem odetchnęłam. Na bogów, chciałam więcej. Sprzedałabym duszę diabłu za możliwość spędzenia z nim nocy. Chodź może jeśli będzie całkowicie ciemno nie zobaczy śladów.. nie. Nie mogłam tak ryzykować. Jeśli on by się dowiedział najpierw urwałby głowę Willowi a później mi i Devisowi. Odetchnęłam głęboko i wyszłam przed szkołę. Mecz skończył się 30 minut temu ale Madison poprosiła mnie żebym na nią poczekała. Więc czekałam. Po chwili pośród tłumu, który zebrał się na meczu zobaczyłam piękne blond włosy. Madison dumnym krokiem przeszła dzielący nas dystans i uśmiechnęła się promiennie.

Fallen AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz