-Powinniśmy zgłosić to na policję. - powiedział Gabriel. Na szczęście podczas włamania nie było go w domu. Co by się stało gdyby Will zastał go samego? Do czego byłby w stanie się posunąć? Odpowiedzi na te pytania znali tylko bogowie. Dochodziła godzina 22 a ja, Gabe i Noah próbowaliśmy wymyślić coś, co nie wiązałoby się z niepotrzebnym ryzykiem.
-To odpada. William potrafi dobrze się ukryć jeśli tylko chce. Dzwoniąc na policję, tylko go zachęcicie. - mruknął blondyn. Propozycję padały głównie od chodzącego nerwowo szatyna który co chwilę mruczał coś pod nosem o bójce.
-To może zadzwonimy do Nicka i reszty? - rzucił Gabe.
-Nie. - powiedziałam równo z siedzącym naprzeciwko mnie chłopakiem. W rękach trzymałam parę zdjęć, których nie chciałam nikomu dać do ręki. Kurczowo przyciskałam je do swojej klatki piersiowej, łudząc się że może w ten sposób rozpłyną się w powietrzu.
-Poddaję się. - syknął Gabe i z jękiem rzucił się na kanapę. -Przyjaźnisz się z tym sukinsynem. Dlaczego w takim razie nam pomagasz? - zapytał Gabriel kierując swoje słowa do blondyna. Ten wpatrywał się w szybę za którą ciągnęło się bezkresne i ciemne niebo. Gwiazdy świeciły jasno.
-Nie miał prawa tu przychodzić. Szczerze powiedziawszy obawiałem się, że prędzej czy później może do tego dojść. Mogę założyć się, że w głowie Andersona krążą te same myśli. - rzekł chłopak. Westchnęłam cicho i dźwignęłam się na nogi. Bałagan po całym zamieszaniu został już posprzątany jednak dalej widziałam okruchy szkła rozrzucone po podłodze. Wściekle czerwone róże wylądowały w koszu razem z listem. Spojrzałam na moich towarzyszy i powiedziałam.
-Przemyślę tą sprawę i podejmę decyzję. Ale nie dzisiaj. Przepraszam was ale muszę się położyć.
-A jeśli przyjdzie tu w nocy i zrobi ci krzywdę? - zapytał Gabe.
-Nie pojawi się. To nie w jego stylu. - wtrącił Noah. Wstał i podszedł do mnie. -Idź jutro normalnie do szkoły. Moja drużyna ma jutro sparing z waszą więc będę na miejscu.
-Dobrze. - odparłam. Życzyłam im dobrej nocy i szybkim krokiem wspięłam się po schodach. Wślizgnęłam się do sypialni od razu podchodząc do okna. Zasunęłam roletę wierząc, że to coś da. Położyłam się na łóżku i błyskawicznie przebrałam się w piżamę. Wsunęłam się pod miękką i ciepłą pościel i wtuliłam się w poduszki.
****
-Uważaj na siebie. - powiedział Gabe na pożegnanie. Wysiadłam z auta i weszłam do zatłoczonego budynku. Skierowałam się prosto to szkolnej łazienki chcąc zakryć nieco cienie widniejące pod moimi oczyma. W minioną noc zmrużyłam je zaledwie na dwie godziny przez ogarniające mnie uczucie czyjejś obecności w pokoju. Co chwilę wstawałam zlana zimnym potem i biegłam do światła, jednak za każdym razem w pokoju byłam tylko ja i prześladujące mnie uczucie bezradności. Nawiedzały mnie też dziwne dźwięki i obrazy przedstawiające najstraszniejsze koszmary. Z tego ogarniającego mnie obłędu, zdesperowana o godzinie 4 w nocy zadzwoniłam do mojego kolegi który zajmował się diagnozowaniem chorób psychicznych. Na moje szczęście odebrał telefon i zgodził się na spotkanie. Nałożyłam pod oczy grubą warstwę korektora i spóźniona przeszłam do szatni dla dziewcząt. Przebrałam się w pośpiechu i z wysoko uniesioną brodą wkroczyłam na halę. Poczułam, jak wszystkie pary oczu obecne na sali kierują się na mnie. Trener spojrzał na mnie i zacisnął powieki. Uniósł swój czerwony gwizdek i podchodząc do mnie wsunął go do ust. Skrzywiłam się kiedy użył go tuż przy moim uchu.
-Spóźniona. - mruknął. Przekręciłam oczyma.
-No przecież wiem. - sapnęłam zdegustowana nie myśląc o konsekwencjach takiego odzywania się do nauczycieli. Mężczyzna obrzucił mnie spojrzeniem i ponownie użył tego cholernego gwizdka. Na bogów kto normalny gwizda komuś do ucha o godzinie 8 rano.
CZYTASZ
Fallen Angel
Teen FictionGwen wraz z bratem po tragicznej śmierci rodziców przeprowadza się do nowego miejsca. Zaczynają nowe życie a co się z tym wiąże Gwendolyn trafia do nowej szkoły. Spokojna i rozważna nastolatka nie wiedząc co czai się w mroku jak gdyby nigdy nic żyje...