21. 𝓝𝓲𝓮 𝓭𝓸𝓽𝔂𝓴𝓪𝓳 𝓶𝓷𝓲𝓮

915 36 6
                                    

Spędziłam z Noah dobre parę godzin podczas których naprawdę dobrze się bawiłam. Rozmawialiśmy i milczeliśmy. Wyjaśniliśmy sobie parę spraw które spędzały nam sen z powiek. Między nami zapanował względny spokój. Oparłam głowę o siedzenie jego samochodu. Zbliżał się zachód słońca. Chłopak zerknął na mnie uważnym wzrokiem. Po wyjściu Nicolasa bez przerwy myślałam o nadchodzącym spotkaniu. Mimo, że tak bardzo nie chciałam tego przyznać pragnęłam, by był teraz ze mną. Ale to było niemożliwe. Doskonale wiedziałam, że gdybym powiedziała mu o całej sytuacji rozpętałabym piekło na ziemi. Odkąd go poznałam właśnie taki był. Stanowczy i pewny siebie. Dbał i troszczył się o osoby na których mu zależało. Miałam wrażenie, że zrobiłby dla nich wszystko. Czy ja do owej grupy się zaliczałam? Nigdy nie powiedział mi tego wprost. Ja jemu też nie. Moje głupie serce w dalszym ciągu nie dopuszczało do siebie tej wiadomości. Nie chciało kochać. Ale kochało. Zamknęłam oczy i wciągnęłam głęboko rześkie powietrze. Przywołałam do siebie same dobre wspomnienia. Miałam cichą nadzieję, że w jakiś sposób pomogą mi podczas tego spotkania. Pomyślałam o aroganckim spojrzeniu Nicolasa. Pomyślałam o moim bracie i o moich przyjaciołach. Trafiając tu nie sądziła, że spotkam tak wspaniałych ludzi. Poczułam jak blondyn hamuje. Zatrzymał się w wyznaczonym przez Williama miejscu. Nadal nie otwierałam oczu. Bałam się tego, co zobaczę. 

-Może jednak powinienem powiedzieć Nickowi, że z nim jesteś? - zapytał cicho. Pokręciłam głową.

-Nie może wiedzieć. Nikt nie może. 

-Obiecał, że bezpiecznie odstawi cię do domu. Nie tknie cię. - zapewnił mnie. Prawie się roześmiałam. Prawie.

-Wierzysz mu na słowo? Ja nie. -odparłam chłodno. 

-Zadzwoń do mnie. Będziemy cały czas na linii. Jeśli coś będzie się działo zareaguje. - zaproponował.

-Nie wiem czy to dobry pomysł. 

-Masz lepszy?

-Nie. 

-Jeśli coś cię zaniepokoi spróbuj nakierować mnie na to gdzie jesteście. -powiedział. Skinęłam głową i zadzwoniłam do niego. Wyciszyłam telefon i schowałam go do kieszeni. Wzięłam trzy głębokie oddechy i wyszłam z samochodu. -Uważaj na siebie. -powiedział w ramach pożegnania. Kiwnęłam głową i wyszłam. Will czekał już oparty o drzewo. Przełknęłam nerwowo ślinę i przybrałam neutralny wyraz twarzy. Kiedy mnie dostrzegł uśmiechnął się szeroko. Podeszłam do niego a on przytulił mnie na powitanie. Powstrzymałam odruch cofnięcia się. 

-Pięknie wyglądasz Gweny. Jak było z moim przyjacielem?

-Dobrze. -mruknęłam wymijająco.

-Przejdziemy się? - zapytał wyciągając dłoń w moją stronę. Skinęłam głową i ignorując go ruszyłam przed siebie. Głupi ruch Gwendolyn. Skrajnie głupi. Zrównał ze mną krok. Szliśmy w zupełnej ciszy. Po paru minutach spokojnego spaceru doszliśmy do pięknego parku. Na środku stała fontanna a wokół niej ustawione były czarne ławki. William usiadł na jednej z nich. Strzeliłam palcami i usiadłam obok niego. Schowałam dłonie pod uda. 

-Po co chciałeś się spotkać? - zapytałam w końcu.

-Zawsze muszę czegoś chcieć?

-Zawsze chcesz. - parsknęłam. Co uderzyło mi do głowy? 

-Chciałem miło spędzić z tobą czas. I porozmawiać. - odpowiedział. Pokiwałam głową i odwróciłam głowę w drugą stronę. -Nadal się na mnie gniewasz? - zapytał.

-To znaczy?

-Za tamtą noc. 

-Nie no co ty! Przecież tylko mnie zgwałciłeś i pobiłeś! Drobnostka. -machnęłam ręką śmiejąc się cicho. Sama skazuje się na niechybną śmierć. Musze nauczyć się milczeć.

Fallen AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz