Głośna muzyka ucichła. Ludzie wokół mnie zamilkli. Stałam sztywno i bezradnie zaciskałam pięści najmocniej jak potrafiłam. Czułam żal i strach. Strach przed utratą. Mama zawsze powtarzała, że miłość bardzo rani ludzi. Niekiedy szkodziła bardziej niż świństwa takie jak fajki czy prochy. Rozrywała serce na drobne kawałki i sprawiała, że znikały wszelkie chęci do życia. Zapadłam się w głąb siebie i patrzyłam. Ślepo patrzyłam na piękną blondynkę która oplatała nogami silne ciało. Jej usta złączone były z drugimi, jakże dobrze mi znanymi. Noah co chwilę wymawiał moje imię i próbował mnie odciągnąć. Nie chciał robić tego na siłę. W innym wypadku po prostu by mnie podniósł ale nie teraz. Nie kiedy wiedział, ile to dla mnie znaczy. Nicolas Anderson wyszeptał coś do ucha dziewczyny i uśmiechnął się szeroko. Położył dłonie na jej biodrach i wpił się w jej usta. Nie wiedziałam, że można czuć się tak beznadziejnie jak ja teraz. Oddałam mu wszystko. Przełamałam się i od nowa nauczyłam się kochać a on zabawiał się właśnie z pierwszą lepszą laską. Jesteś moją dziewczyną. Puste słowa. Nic nie znaczące. Blondynka powiedziała coś do niego a on energicznie skinął głową. Z łatwością wsadził ręce pod jej nogi i zaczął iść w stronę drzwi. Śmiejąc się wyszli, a ja stałam i patrzyłam jak moja miłość znika i rozdziera mi serce. Tak, pokłóciliśmy się ale nigdy nie przypuszczałabym, że byłby w stanie zrobić coś takiego. Najwidoczniej wcale go nie znałam. Zabawne, że coś na co pracuje się tak ciężko potrafi rozpaść się w parę minut. Jeden czyn czy słowo potrafi zniszczyć całą relacje. Zaśmiałam się cicho. Po chwili cichy śmiech przerodził się w inny. Histeryczny. Noah położył rękę na moim ramieniu. Nie odzywał się a jedynie trwał przy mnie. Zresztą co mógłby zrobić? Podejść do niego i siłą zmusić go do miłości? Odwróciłam się do niego. W jego oczach dostrzegłam troskę która rozwaliła mnie ponownie. W duchu skarciłam się za to, że chciałam go przytulić. I to zrobiłam. Wtuliłam się w jego ciało i objęłam go rękoma. Przycisnął mnie do siebie i muskał ręką moje ramię. Poprowadził mnie do rogu pomieszczenia w którym stały duże kanapy. Posadził mnie na jednej z nich i położył moją głowę na swojej piersi. Nie protestowałam.
-Odwieźć cię do domu? - zapytał w końcu. Pokręciłam głową.
-Chcę się napić.
-Będziesz przepijać problemy alkoholem?
-Tak. - mruknęłam i wstałam. Poprawiłam sukienkę i uniosłam głowę. -Nie chcę tego pamiętać. -powiedziałam jeszcze i skierowałam się w stronę baru. Po drodze zgarnęłam ze sobą Riley. Usiadłyśmy na krzesłach a ja zaczęłam pić. Brunetka wpatrywała się we mnie pytającym spojrzeniem lecz nim nie mówiła. Piła ze mną. Po chwili podszedł do nas Noah. Jego źrenice rozszerzyły się kiedy spojrzał na Riley. Uśmiechnął się szeroko.
-Riley Sadler. Co za niespodzianka. - zaśmiał się i wstał aby się z nią przywitać. Zielonooka przytuliła go z uśmiechem który wydał mi się sztuczny. Zbyt słodki.
-Dobrze wyglądasz Martin. - poklepała go po plecach. -Gdzie reszta?
-Rozpadli się na trzy grupy.
-Wiedziałam, że sobie nie poradzi. - zaśmiała się. Usiadła i chwyciła do ręki kieliszek. Drugi podała Noah a trzeci mi. Uniosła go do góry. -Za stare lata i nowe znajomości. -wypiła zawartość na raz. Przechyliłam kieliszek i wypiłam wódkę na raz krzywiąc się.
-Nie wiedziałam, że się znacie. -rzekłam.
-Kiedyś trzymaliśmy się razem. -wyjaśniłam dziewczyna. Pokiwałam głową. -To co? Zabawimy się? -zerknęła na mnie. -Wyglądasz jakbyś była na pogrzebie skarbie.
-I tak się czuję. -burknęłam.
-Chłopak? - pokiwałam głową. -Chłopaki to świnie. Nie ma co sobie nimi dupy zawracać. Jak nie ten to inny. -parsknęła patrząc na Noah. W jego oczach błysnęło rozbawienie. Mimowolnie również się uśmiechnęłam.
CZYTASZ
Fallen Angel
Genç KurguGwen wraz z bratem po tragicznej śmierci rodziców przeprowadza się do nowego miejsca. Zaczynają nowe życie a co się z tym wiąże Gwendolyn trafia do nowej szkoły. Spokojna i rozważna nastolatka nie wiedząc co czai się w mroku jak gdyby nigdy nic żyje...