Rodział 8

0 1 0
                                    

Chase

Przez następne pare dni nie zaglądałem do piwnicy. Byłem zajęty przygotowywałem się do egzaminu. Być może Rey wchodził tam sam, co było prawdopodobne. Test wypadł mi w poniedziałek rano. Cały wieczór przed spędziłem na powtarzaniu tego co wiem. Niby zdanie egzaminu podstawowego powinno być łatwe, ale i tak bardzo się denerwowałem. Prawdziwy atak nerwów nastąpił gdy zobaczyłem jak przygotowują plac pod egzamin. Wtedy naprawdę zrozumiałem jak wielką wagę to ma. Stojąc tam czułem dziwny zapach świeżej zwierzyny. Wiele zmieszanych ze sobą gatunków zwierząt. Ściskałem materiał rękawa licząc, że będzie mi chociaż minimalnie lepiej.

— Jak się czujesz? — obok mnie pojawiła się Lakszmi z wesołym uśmiechem.

— Dobrze! — skłamałem. — Nie mogę się doczekać.

Instynktownie nie chciałem mówić jej prawdy. Bałem się, że jeśli okaże słabość dadzą mi trudniejsze zadanie i nie zdam. Na to nie mogłem sobie pozwolić.

— To świetnie. Nie denerwuj się, to łatwe. Maluszek by to zdał.

— Nie denerwuje się. Dam radę.

— Super, najważniejsze jest nastawienie.

Wtedy usłyszałem wołanie idące od placu. Już czas. Wszedłem na twardą posadzkę. Nogi mi drżały jakbym dopiero wyszedł z zimnej wody.
Na placu już zebrali się wszyscy łowcy. Poza nimi było pare walczących i patrolowców. Tessa stała po środku z rękami podpierającymi się na biodrach.

— Moi drodzy. Jak wiecie nie dawno dołączył do nas ten oto młodzik. Uważa, że umie polować, z tego powodu jego egzamin odbędzie się wcześniej niż powinien i to zweryfikuje. Czy jesteś gotów na to by się mu poddać, Wschodzący Księżycu?

— Tak. — poczułem się jakoś pewniej słysząc swoje imię, a nie przezwisko.

— Dobrze więc. Twoim pierwszym zadaniem będzie rozpoznanie jaka zwierzyna znajduje się w danej skrzyni. Jeśli się pomylisz, nie zdajesz tej próby.

Nie brzmi skomplikowanie.

Odsunęła się pokazując mi pięć dużych skrzyń. To od nich szedł ten zapach. Już na starcie zrozumiałem, że to nie jest takie proste jak mi się wydawało. Zapachy zwierząt były zmieszane z zapachem runa leśnego oraz drewna skrzyń. Zacząłem węszyć. Pierwsza skrzynia pachniała słodko. Zapach, który przy większości mięs oznacza zepsucie. Poza paroma - świni.

— W pierwszym jest świnia. — powiedziałem.

Tessa spojrzała na pozostałych. Ci co przygotowywali test kiwnęli głowami. Miałem racje.
Wróciłem do kolejnej. Tutaj pojawił się problem. To był bardzo dziwny i nie znany mi zapach, ostry. Nie wiedziałem co to więc przeszedłem na kolejną. Może potem bym rozpoznał. Z trzeciej skrzyni zapach był jeszcze bardziej oczywisty niż pierwszej. Wszystkie jeleniowate mają podobną cechę w zapachu. A to zwierze na pewno ją miało. Jeszcze czułem zapach rzeki. Sarny nie piją wody. Poza nimi w tym terenie były jeszcze tylko zwykłe jelenie. A one kochają wodę.

— Jeleń szlachetny. — powiedziałem.

Zgadłem.

Z czwartą skrzynią miałem większe wątpliwości. Na pewno było to zwierze mieszkające blisko ludzi. Czułem łajno i zboże. Zapach był mocny.

Łajno...zboże...Krowa!

— Krowa...? — odezwałem się mniej pewnie.

Poprawna odpowiedź.

Powąchałem piątą skrzynie. Specyficzny zapach, najmniej zanieczyszczony. Kojarzył mi się z lamami. Przypomniałem sobie, że takie samo skojarzenie miałem wąchając sierść kozicy.

Od Zachodu Do WschoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz