Rozdział 26

2 1 0
                                    

Chase

A więc dzisiaj były urodziny Reya... Twierdził, że ich nie lubił, ale może po prostu nigdy nie miał fajnych urodzin! Ludzie chyba nie lubią swoich urodzin... może przez to, że wychowywał się wśród nich tak uważał? No cóż. Zostało mi wszystko zorganizować i liczyć na pomoc watahy. Moim pierwszym celem byli Mary i Neil. Zawitałem do ich domku z samego rana.
Wcześniej tylko biorąc półtorej łyżeczki ziół od Evie, tak na energię. Drzwi były otwarte, więc wszedłem uprzedzając wcześniej przywitaniem, że idę. Mary czesała włosy, a Neil ścielił łóżka.

— Dobry, a co Bete tu sprowadza? — spytał Neil odwracając się do mnie.

— Mam do was sprawę.

— Jaką? — Mary przestała się czesać, opuściła ręce, a szczotka została w jej włosach. Ledwo powstrzymałem się od śmiechu.

— Rey ma dzisiaj urodziny.

— Naprawdę? Nic nie mówił. — po tonie Mary zrozumiałem, że było jej trochę przykro z tego powodu. — Tyle z nim spędzam czasu... Powinien mi powiedzieć...

— Ja sam dowiedziałem się wczoraj. — spróbowałem ją pocieszyć.

— Hm... no to wypadałoby coś mu zorganizować. Jakąś huczną ucztę! — już Neilowi zaświeciły się oczy.

— Nie! — powiedzieliśmy z Mary chórem. Spojrzeliśmy na siebie zdziwieni.

— Czemu...? 

— Rey nie cierpi głośnych imprez. — powiedziałem.

— Dokładnie. Mówił mi, że go denerwują. — dopowiedziała Mary. — Uczta to najgorsze co moglibyśmy dla niego zrobić.

— To jaki macie inny pomysł? Zawsze to robiliśmy na czyjeś urodziny.

— Rey kocha książki, historie i spokojne leżenie pod chmurką. Może w to pójdźmy? — zasugerowałem.

— Coś jest w okolicy historycznego? — spojrzała Mary na brata.

— Raczej nie... chociaż, chociaż! — Neil przeszedł do ściany, zgarnął duży rulon spod niej, podszedł do stołu i rozłożył na nim. Po rozwinięciu to było większe od samego stołu. Była to mapa całej okolicy. Z bardzo wyraźnym zaznaczeniem bazy. Przejechał palcem po rysunku szukając czegoś. Ja i Mary się przybliżyliśmy śledząc każdy jego ruch.
Zatrzymał się gwałtownie. — Mam! — krzyknął.

Odskoczyłem do tyłu ze strachu. Czemu wszyscy tutaj tak lubią mnie straszyć...

— Co masz? — spytała Mary spokojnie.

— Bardzo starą pozostałość po ludzkiej osadzie. Wysyłaliśmy tam naszych, ale nie wiadomo do kogo należała. Jest dość stara, obstawiamy albo rdzennych mieszkańców tych ziem, albo Wikingów. — wskazał palcem na niewielki punkt na zachód od bazy.

— Coś tam jest oprócz ziemi? Raczej nie brzmi jak coś interesującego... — mruknęła Mary.

— Nigdy tam nie byłem, wiem tyle ile jest w archiwach.

— Nada się. — powiedziałem. — Rey kocha zagadki z przeszłości. Takie miejsce będzie dla niego idealne.

— Czyli miejsce mamy. Tylko teraz... Co? Będziemy kopać wazony? — powiedział Neil podśmiechując się.

— Może zróbmy tam piknik? Powiem ekipie z kuchni by coś przygotowali. — zasugerowała Mary.

— No i świetnie! To wy zajmijcie się tym piknikiem, a ja resztą. — powiedziałem.

Od Zachodu Do WschoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz