Rozdział 22

0 1 0
                                    

Chase

Zachowanie Reya było... conajmniej dziwne. Nagle przestał ze mną rozmawiać i mnie unikał. Początkowo myślałem, że jest dalej zły za sytuacje z tatą, ale to jednak chodziło o coś innego. Gdyby po prostu był zły nie unikałby mnie. Musiało być coś innego na rzeczy. Mary ani Neil nic nie wiedzieli. Zacząłem podejrzewać, że zrobiłem coś złego, ale się nie zorientowałem, że to było złe.
Z tatą też straciłem kontakt. Od tamtego momentu się nie odzywał. Czułem, że i on jest na mnie zły. Nie mogłem przestać o tym myśleć, ciągle wymyślałem nowe sytuacje kiedy mogłem go obrazić. Przez to polowania mi nie szły. Tessa pare razy mnie za moje rozkojarzenie ochrzaniła. Myślałem, że sposób na przeproszenie Reya znajdę w książkach. Przejrzałem wszystko co znalazłem na ten temat w bibliotece. Niby znalazłem pare ciekawych rzeczy, ale to nie było to czego szukałem. Nikomu nie mówiłem o tym jak jestem przerażony tą sytuacją. W końcu stwierdziłem, że muszę przestać o tym myśleć, a najlepszym sposobem było zajęcie się czymś innym. Coraz mocniej wchodziłem w temat psychologii, znalazłem też coś o gwiazdach. Czytałem o tym do znudzenia. Skończyłem z naprawdę dużą ilością wiedzy, ale to nadal za mało. Potrzebowałem więcej. Gorączkowo szukałem czegoś nowego. Eka odwiedzał bibliotekę częściej niż myślałem. Może nie wiedziałem o tym dlatego, że wcześniej rzadko tam wchodziłem. Zawsze jak mnie widział posyłał mi spojrzenie jakbym robił coś złego. Kompletnie nie rozumiałem czemu mnie nie lubi. Od tego polowania gdzie przewróciłem łosia praktycznie się do mnie nie odzywał. Miałem zapytać Lakszmi czy wie o co mu chodzi, ale zawsze zapominałem. Z kolei jego samego wstydziłem się zapytać.
Po skończeniu czytania wyszedłem na zewnątrz. Głównie po to by uniknąć wzroku Eki. 
Chwile spędziłem chodząc w koło po bazie. Moje myśli znowu wróciły do myślenia o Reyu. Dodatkowo jakby się nasiliły. Dołączyła myśl, że zacząłem go denerwować. Może byłem zbyt nachalny? W sumie to możliwe...
Wcześniej nie sądziłem, że mogę kogoś denerwować. Teraz gdy wiedziałem więcej o mimice i mowie ciała mogłem stwierdzić, że często osoby, z którymi rozmawiałem wcale tego nie chciały.
Nie chciałem nikogo denerwować. Zależało mi na opinii innych i ich przyjaźni. Przez większość życia byłem sam, nie mogłem do tego wrócić. Zbyt pokochałem towarzystwo i niekończące się rozmowy. Wataha była zadowolona gdy robiłem to, czego ode mnie oczekiwali. Czy to był przepis na akceptacje? W takim razie musiałem nim iść.
Stanąłem pośrodku ogrodu i przez dłuższą chwile byłem w stanie tylko patrzeć się nieruchomo przed siebie. Nie wiedziałem co się dookoła mnie dzieje, po prostu tak jakby świat się dla mnie zatrzymał. Obudziłem się dopiero słysząc wołanie Tessy.

— O, tu jesteś. — powiedziała wyskakując z krzaków. — Ktoś do ciebie dzwoni.

— Do mnie? — spytałem.

Ah! No tak! Tata!

Tak, jakiś mężczyzna o nazwisku Ulven.

Nic nie odpowiadając minąłem ją i pomknąłem. Po szaleńczym biegu wpadłem do pomieszczenia i wręcz upadłem na fotel. Uniosłem słuchawkę i powiedziałem:

— Halo?

— Dobrze, że już jesteś. — odpowiedział głos w słuchawce.

Poczułem wielką ulgę gdy usłyszałem jego głos. Nie brzmiał na złego.

— Tak. Chciałem przeprosić za to co się stało ostatnio...

— Przecież to nie twoja wina. Powinienem był spodziewać się, że może tak być... Miałeś przeze mnie nieprzyjemności?

Od Zachodu Do WschoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz