Rozdział 18

0 1 0
                                    

Rey

Świadomość, że ten skurwiel mnie znalazł była niczym trucizna powoli zabierająca mi siły. Nie umiałem myśleć o niczym innym. Ciągle czułem jakby ktoś mnie obserwował. Dzwonił jeszcze dwa razy. Nie odebrałem ani jednego. Już chciałem spakować się i uciec. Jedyne co mnie powstrzymywało to moja pozycja. Alfa nie może sobie tak po prostu spierdolić. Nie pomagał fakt, że Chase zaczął coś podejrzewać. Widziałem po nim, że nie wierzy w moje kłamstwo. Nie był to dobry znak. Chciałem mu oszczędzić tego co przeżyłem z tym skurwielem ja. Miałem nadzieje, że jest na tyle mądry by odpuścić.
Jedyne co dawało mi jakąkolwiek ulgę były spotkania z Mary. Po święcie chcąc nie chcąc zbliżyliśmy się do siebie. Sytuacja trochę wymknęła mi się spod kontroli. Nic nie mogłem poradzić na to, że miło mi się spędzało z nią czas. Okazała się być bardziej oczytana niż sądziłem. Dużo mówiła o swoich pasjach, pokazała mi swoje prace i naprawdę robiły wrażenie. Starała się nad tym co robiła. Malowała głównie drobne rzeczy codziennego użytku, na które niewielu zwraca uwagę. Miały w sobie coś wyjątkowego. Lubiłem patrzeć jak je tworzy. Lubiłem taką jakby „przypadkowość" jej sposobu nakładania farby. Robiła je sama, co jeszcze bardziej wzbudziło mój szacunek. Przy niej czułem się jakbym nie miał nic ciekawego do zaoferowania światu. Gdyby świat poznał jej obrazy zostałaby sławna. Problem był w tym, że ludzie nie traktowali utalentowanych kobiet na poważnie, więc nawet gdyby im je pokazała nikt by nie uwierzył. Jebany patriarchat.
O dziwo polubiłem też jej wkurwiającego brata. Często go widywałem - siłą rzeczy będąc w ich wspólnym domku. Neil okazał się nie takim debilem jak sądziłem. Lubił majstrować przy mapach. Okazał się nawet inteligetny i obeznany w świecie. Wiele sobie dopowiadał, ale i tak wiedział więcej niż większość ludzi. Nadal był wkurwiający - chociażby swoimi stereotypami na temat ludzi z różnych stron świata. Dało się jednak przeżyć.
Któregoś dnia gdy byłem u nich by popatrzeć jak Mary maluje talerz z mięsem wpadł Neil. Cały roztrzęsiony, trzymał mnóstwo map, które ciągle wypadały mu z rąk, dodatkowo drapał się po twarzy.

— Gorzej ci? — spytała z irytacją Mary marszcząc się na jego widok.

— A nic nie mów! Do szału to cholerstwo zaraz mnie doprowadzi! — rzucił wszystkie mapy na stół i kontynuował drapanie.

— Gdybyś się stosował do zaleceń Evie, to byś się nie męczył. — Mary przewróciła oczami i wróciła do malowania.

— Mam zrezygnować z orzechów? Nigdy. AAA JAK SWĘDZI! — z wielką zaciętością wygryzał sobie futro z pleców.

— To cierp.

— Na co ty właściwie chorujesz? — wtrąciłem się.

— Od jakiegoś roku mam coś takiego, że wiecznie mnie swędzi skóra bez powodu. Przez drapanie tracę sierść, która potem odrasta tylko jako biała. — odpowiedział Neil iskając się po grzbiecie.

— Dlatego ma tyle białych plam na sierści. Jeśli dalej tak pójdzie to skończy jako biały wilk.

— To nieuleczalne. Evie daje mi leki by zmniejszyć objawy, ale by działały dobrze muszę wykluczyć z diety orzechy. Jednak zbyt je uwielbiam by z nich zrezygnować!

— Głupi jesteś i tyle. — widać było po Mary jak zachowanie brata ją denerwuje. Nie dziwie się.

— Aj, daj mi spokój! Jeszcze mam tyle pracy, a ciągle swędzi!

— A ty nie masz przypadkiem po prostu alergii na orzechy? — spytałem.

— Nie, one tylko blokują działanie leków. Evie tłumaczyła mi co to, ale nie pamiętam. — teraz przeniósł kły na lewą, przednią łapę.

Od Zachodu Do WschoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz