XVII 👑 Ślub 👑 XVII

285 11 18
                                    

Złość

Nie byłam zła. Inni jednak myśleli inaczej. Dwie Pevensie od momentu mojego wyjścia z narady, próbowały mnie na różne sposoby pocieszyć. Nie docierały do nich moje słowa sprzeciwu i wyjaśnień. Nie byłam zła, byłam zraniona.

― On jest po prostu niedojrzały! ― podsumowała Zuzanna przytulając mnie ― Nawet Blanca ta nasz sąsiadka ― dodała widząc zmarszczone brwi Łucji ― z pierwszej klasy jest bardziej od niego dojrzała a jest młodsza od Łucji

Zachichotałam cicho, powodując uśmiechy na twarzach dziewczyn.

― Wiesz, że on by się obraził na ciebie za to? ― zapytała patrząc na starsza dziewczynę.

Wzruszyła ramionami patrząc na drzwi gniewnie. Jakby właśnie w nich znajdował się chłopak. Gdybym nawet mocno chciała żeby tu był, wiem że razem z Piotrem przygotowali się do jutrzejszej bitwy.

― A niech się obraża! ― fuknęła ― Zachowuje się jak kobieta w ciąży, czy nastolatka z miesiączką. Raz wskoczyłby za tobą w ogień a innym razem ciebie wyzywa. Powinien się zdecydować!

― Może coś zrobiłam czego nie pamiętam ― wzruszyłam ramionami.

Nie miałam ochoty o tym rozmawiać.

― I to udowodnią, że... ― szturchnęła ją Łucją ― Ała za co! ― spojrzała na siostrę z pretensja Zuza, młoda brunetka z westchnieniem kiwnęła na mnie.

Zuza zrozumiawszy niemy przekaz, uśmiechnęła się porozumiewawczo do siostry.

― Może spróbujemy nadrobić stracony czas? ― zapytała siadając wygodniej na łóżku.

Razem z Łucją poszliśmy w jej ślady. Przez co po chwili siedzieliśmy w trójkącie jakbyśmy miały zacząć odprawiać jakąś zakazana magię.

― Przepraszam, że was zapytam o to. ― zaczęłam bawić się rąbkiem sukienki ― Wiecie czemu nasze rodziny straciły kontakt?

Łucją natychmiast pokiwała przecząco głową, za to Zuza przez chwilę się zastanawiała. Ostatecznie jednak wzruszyła ramionami, z przegrana miną.

― To teraz ja mam pytanie ―niebezpiecznie uśmiechnęła się Zuza ― Miałaś jakiegoś chłopaka? Bo o tej twojej koleżance to dużo w szkole plotek chodzi, ale o tobie to prawie wcale.

Jeśli nie siedziała przede mną Łucją i Zuza najpewniej nie odpowiedziała bym prawdę. Stworzyłabym niestworzoną historię, która jak najbardziej bym ubarwiła. Chociaż wycofałam się z życia społecznego, dalej trochę przejmowałam się opinią innych. Przed koleżankami wstydziłabym się przyznać, że nie miałam żadnego chłopaka. Miałam już piętnaście lat, większość moich rówieśniczek miało już swoje pierwsze związki za sobą. A mi żaden z chłopców się nie podobał. A ten który zaczął mi się podobać, nawet nie chciał się, ze mną przyjaźnić. Niezła ironia.

― Nie ― zaśmiałam się ― Na razie od piętnastu lat jestem singielką.

― Wcale nie! ― krzyknęła rozbawiona Łucją.

Spojrzałam na nią zdziwiona, a Zuza przysunęła się jeszcze bliżej, jakby z poprzedniej pozycji wszystkiego dobrze by nie usłyszała.

― Kiedyś jak byliśmy na wakacjach nad morzem ― zaczęła powoli Łucją a widząc jak siedziałyśmy w napięciu jeszcze bardziej zwolniła. Powodując nasze zniecierpliwione westchnienia― Poznaliśmy tam Amaye. I ona nas oprowadzała po ruinach niedaleko plaży

― Do rzeczy ― ponagliła Zuza powodując nasz śmiech.

― I tam w takich ruinach kościoła Edek i Aurora wzięli ślub. Amaya była księdzem a ja druhną.

Druga Szansa - Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz