XXIII 👑 Druga Szansa 👑 XXIII

287 12 39
                                    

🛡️⚔️
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。

Spałam spokojnie, bez żadnych koszmarów czy lęków. A obudziwszy się, nawet nie czułam bólu pleców przez spanie na kamieniu. Moja głowa spoczywała na klatce Edmunda, a ten obejmował mnie. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. A on gdy tak spokojnie spał, wyglądał tak miło i przystojnie. W ogóle nie przypominał tego ironicznego chłopaka którym jest na co dzień. Nie wyglądał też na osobę która poprzedniego dnia prawie umarła. Był taki słodki, a z perspektywy czasu nawet mogę powiedzieć, że w Narnii jego rysy twarzy stały się bardziej męskie. Jakby pobyt tu postarzał go, jednak nie było to złe dla jego wy głodu. Wyglądał naprawdę przystojnie, ledwo się powstrzymywałam by nie pogłaskać go po policzku. Oddychał spokojnie, wreszcie chociaż w śnie nie musiał się wszystkim zadręczać.

Uśmiechnęłam się lekko, z powrotem opuszczając głowę na jego klatę. Cieszyłam się, że miałam go tak blisko siebie. Nie chciałam psuć tego momentu. Budząc go przez przypadek.

Edmund obudził się chwilę po mnie. Od razu gwałtownie wciągnął powietrze gdy zobaczył, że śpię na jego klatce. Czułam jak jego bicie serca przyspiesza, a on cały się spiął.

― To tak nie powinno być ― szepnął sam do siebie, po czym poczułam jak delikatnie stara się mnie podnieść.

Najpewniej starał się mnie nie obudzić, jednak słabo mu to szło. W końcu już nie spałam, czyli jego starania poszły na marne.

― Co się dzieje ― mruknęłam rozespana udając, że dopiero co wstałam ― Edmund? ― spojrzałam na chłopaka który wyglądał na zmieszanego, sama udawałam, zdziwienie, że go teraz widzę ― Długo spałam?

― Nie ― zapewnił mnie, lekko zmieszany.

Usiadł na kamieniu, milczał, widziałam, że miał jakąś wewnętrzną walkę. Pocierał dłońmi skronie. Wyglądał na niespokojnego, martwiłam się o niego. Sama wiedziałam jak to mieć jakieś wewnętrzne walki, poczułam to wczoraj na własnej skórze. Gdyby nie Edmund najpewniej jeszcze długo tkwiłabym w tamtym amoku. Dlatego siadając koło chłopaka, spojrzałam na niego zatroskana.

― Co się dzieje? ― zapytałam łagodnym głosem ―Wiesz, że zawsze z chęcią cię wysłucham?

Spojrzał na mnie ze smutkiem, i mimowolnie złapał mnie za rękę posyłając mi delikatny uśmiech, jakby wcale nic się nie działo.

― Nic, nie przejmuj się bezwartościowym znajomym, który na każdym kroku cię rani. Czemu po prostu nie możesz go znienawidzić? Było by łatwiej ― zaśmiał się cicho, przez co walnęłam go w ramię, patrząc na niego z powagą. Wcale mi do śmiechu nie było

― Edmund ― upomniałam go ― Zachowuj się poważnie! Nie ważne jaki dla mnie teraz jesteś ja mam w sercu te chwile gdy jesteś prawdziwym sobą, w zamku gdy mnie pocieszałeś, gdy mnie trenowałeś, gdy poszedłeś za mną chociaż nie miałeś pewności w moje słowa. ― przygryzłam ledwo wargę, zastanawiając się czy dalej kontynuować ― Chociaż czasami zachowujesz się jak baba z okresem. Zmieniasz zdanie co pięć sekund. Ciężko mi się połapać w twoich uczuciach i chociaż nie raz mnie zraniłeś to też były chwilę kiedy byłeś moim przyjacielem.

Chłopak znowu wydawał się pusty, bez emocji. Znowu coś kalkulował, ignorując mnie. Coś go wewnętrznie gryzło, a on nie chciał przyznać się do tego.

― Nie rozumiesz nie zasługuje na bycie twoim przyjacielem ― westchnął smutny

― To nie twoja wina, że nasze rodziny straciły kontakt jeśli o to ci chodzi ― chłopak spojrzał na mnie zdziwiony ― Słyszałam twoja rozmowę z Piotrem

Druga Szansa - Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz