X 👑 Biały Wianek 👑 X

500 20 11
                                    

🛡️⚔️
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。

Oczywiście poszliśmy w dół, w końcu tak zdecydowali starsi. W tym momencie zrozumiałam przysłowie "Dzieci i ryby głosu nie mają". W końcu głosowaniu wyszedł remis. Wtedy nasz kochany mały przyjaciel stwierdził, że głos wielkiego króla liczy się podwójnie. Trzeba w końcu słuchać wielkiego prze wspaniałego, dumnego, zadufanego niewiernego, zaślepionego króla Piotra, który powinien mieć przydomek "Debil".

Znowu panowała napięta atmosfera. Nasi "dorośli" szli z przodu. Ja razem z Łucją i Edmundem szliśmy mniej chętnie z tyłu.

Jednak miałam satysfakcję, bo piękna droga wybrana przez Piotra nie była wcale aż taka piękna. Przez co ciężko było trzymać się krawędzi wąwozu i iść w dół. Bo po nie długiej podróży natrafiliśmy na las jodłowy, rosnący aż do samej krawędzi urwiska. Najpierw przewspaniały nasz przywódca zdecydował się przedzierać się przez las. Co skomentowałam burknieciem. Nie chcąc zostać sama ruszyłam z nimi, dużo tak nie przeszliśmy. Szliśmy tak wolno, że nasi wspaniali dorośli postanowili zawrócić i dorobić drogi idąc na około. A w końcu to Łucji droga miała wydłużyć drogę, a na razie to ich duma wydłuża drogę. Nie rozumiałam czemu nam nie uwierzyli, wiedzieli, że w temacie Narnii Łucja jest wyjątkowa. Jednak woleli polegać na swojej głupocie. Nasza droga o wiele się przedłużyła. Las jodłowy jakby się nie kończył. Widziałam strach na twarzach dorosłych. Moje samozadowolenie też zaczęło znikać, bo niezbyt przemawia do mnie myśl o przedłużeniu się podróży. Nie byłam do czegoś takiego przyzwyczajona i coraz bardziej to odczuwam. Nogi miałam już całe obolałe, odczuwałam na nich każdy najmniejszy kamień czy gałąź. Ramiona też już nieco obolałe przez kołczan przewieszony przez nie. A do tego powoli odczuwam zakwasy po porannym treningu z Edmundem. Moja mała ilość snu też nie działa teraz na mnie korzystnie. Jednak patrząc na resztę nie byli w lepszym stanie chłopcy jeszcze do tego mieli na sobie zbroje które musiały dodawać im trochę kilogramów na ramionach.

Wreszcie nasi dorośli stwierdzili, że przenocujemy w środku dziczy. Może nie aż tak środku bo widziałam krawędź wąwozu. Musieliśmy zasypiać na niewygodnych gałęziach. Jedynie co chociaż trochę mogło umilić nam sen były liście zebrane i ułożone jako posłanie. Nikt się nie odzywał, wszyscy leżeli na zimnej ziemi prawie od razu zapadając w sen po męczącej wędrówce.

— Zginiemy! — rozległo się lamentowanie czułam jak rozsadza mnie od środka — Ona nie da nam ulgi wszyscy zginiemy!

Zobaczyłam strzały lecące w moją stronę, wyciągnęłam dłonie jakby miało mnie to  uchronić przed obrażeniami. Gdy otworzyłam oczy pisnęłam. Wszędzie dookoła mnie były trupy, znowu szłam czując pod nogami lekką ciecz. Całe mięso zjedzone dzisiejszego ranka zaczęło podchodzić mi do gardła. Zaczęłam uciekać, jednak krew spod moich nóg nie znikła. Dalej wokół mnie były trupy. Niektóre jeszcze się ruszały, wyciągały dłonie by im pomóc. Nie mogłam przejść obojętnie, podchodziłam do każdego takiego osobnika. I byłam przy nich aż nie oddali ostatniego tchu. Czułam za nich odpowiedzialność i chociaż w taki sposób chciałam złagodzić ich odejście. Śpiewałam im kołysanki które pamiętałam z czasów dzieciństwa. Potrafiłam tylko przy nich siedzieć mocząc cała swoją białą suknie w krwi. Nie czułam teraz obrzydzenie, czułam ból i smutek że te wszystkie istoty umierały. Czułam jakby to była moja wina. Jednak ci uśmiechali się do mnie, a ostatnimi ich słowami były podziękowania skierowane w moją stronę. Czułam że nie zasługuje na to. Potem zmieniło się, zobaczyłam światło raziło w porównaniu do mroku, który mnie otaczał. Zobaczyłam w nim siebie byłam starsza włosy zaplecione w warkocza leżały koło moich nóg. Ja sama klęczałam przed lwem miałam opuszczoną głowę. Chociaż nie słyszałam o czym mówią w mojej głowie odbijał się dźwięk kropel spadających na ziemię. Był tak uciążliwy, że musiałam aż przycisnąć do uszu dłonie. Co jednak dużo nie dało. A potem usłyszałam siebie, mówiłam spokojnie jednak z wdzięcznością w głosie.

Druga Szansa - Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz