XVIII 👑 Kawałek Serca 👑XVIII

323 16 1
                                    

🔦🏹🗡️
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。

Dzisiejszy sen nie mogłam zaliczyć do najprzyjemniejszych. Byłam cała obolała od szyi aż po nogi, przez złe ułożenie głowy każdy najmniejszy ruch powodował ból. Jakby tego było mało swędziało mnie całe ciało i nawet nie mogłam się podrapać przez ból szyi. Kołdra która dostałam była szorstka i nie przyjemna w dotyku, przez co podrażniła moja skórę.

Nie było jednak najgorzej oprócz swedziawki i bólu szyi sen był nawet znośny. A ja w swoim życiu mogłam odnaleźć gorsze momenty. W końcu bardziej obolała byłam po surwiwalowym spaniu na ziemi w drodze tu. I po tamtym uważałabym te łóżko za dar od bogów. Zamek mnie jednak rozpieścił. Po tamtych łóżkach ciężko było mi się przestawić na gorsze.

Przewróciłam się na bok delikatnie się rozciągając mając nadzieję, że dzięki temu minie trochę bólu w szyi. Nic nie pomogło, delikatnie ręka zaczęłam masować swoją szyję.

Do tego wzrokiem starałam się znaleźć dwójkę sióstr Pevensie. Na szczęście leżałam w takim miejscu, że miałam widok na całą komnatę i ból szyi mi nie przeszkadzał
Zobaczyłam jedynie puste już zaścielone dwa łóżka. Pozbawiona zegarka nie mogłam sprawdzić godziny. Musiałam wstać przez późną godzinę. Nie miałam do tego najmniejszej ochoty wiedząc, że prędzej czy później moje drogi z Edmundem się przetną. A chłopak na pewno wie, że złamałam jego zasadę. Zadowolony na pewno nie będzie. Fajnie by było jakby był tylko zirytowany a nie wkurzony.

Westchnęłam cicho, wstając leniwie z łóżka. Na szczęście udało mi się rozmasować bolącą szyję i nie szłam jak bym chora była. Z cichym westchnieniem przeczesałam palcami włosy, szukając wzrokiem jakiegoś lustra. Niestety komnata była pozbawiona jakichkolwiek ozdób czy mebli użytku koniecznego.

Byliśmy w fortecy, więc można było to przewidzieć. W mojej głowie jednak tliła się nadzieja, że może Łucją z Zuzanną mają wyjątkowe traktowanie jako królowe.

Spacer po fortecy był dosyć ciekawy, jednak przez labirynt korytarzy w niektórych momentach nawiedzały mnie myśli, że nie znajdę wyjścia. Co chwilę spotykałam jakieś nowe pomieszczenia, a na ścianach nie raz widziałam rysunki jak w epoce kamienia. Domyśliłam się, że jest to historia rodzeństwa, gdy na jednym z rysunków zobaczyłam cztery trony i czterech władców. Mimowolnie dotknęłam miejsca w którym był ten rysunek i uśmiechnęłam się delikatnie. Oni byli dla narnijczyków bardzo ważni.

― Dzień naszej koronacji ― usłyszałam łagodny męski głos, odwróciłam się spotkają spojrzeniem Piotra.

Opierał się niedaleko mnie o ścianę, z rękami skrzyżowanymi na piersi. Wyglądał na wyjątkowo wypoczętego i co dziwne jakby zrelaksowanego. Zastanawiający był ten jakże wesoły humor blondyna. Od momentu przybycia do Narnii rzadko widziałam go takiego.

― Witaj Piotrze ― zaczęłam niepewnie

― Witaj Auroro, słyszałem, że stałaś nominowana na księżniczkę ― uśmiechnął się do mnie delikatnie

― Tak ― podrapałam się po szyi będąc niepewna jego reakcji ― Tak jakoś wyszło, ale nie chce tego tytułu nie martw się

― Czemu miałbym się martwić? ― zapytał z delikatnym chichotem. Spojrzałam na niego zdziwiona ukradkiem szczypiąc się w dłoń by upewnić się, że dalej nie śpię. ― Kiedyś nie byłaś aż tak negatywnie do mnie nastawiona. ― spoważniał

Opuściłam wzrok zawstydzona. Sama nie wiedziałam skąd te negatywne nastawienie. Kiedyś lubiłam Piotra, był zabawny, rzadko odmawiał zabawy, miał dobry kontakt z moim rodzeństwem. Zachowywał się jakbym była też jego siostra. A teraz gdy trafiliśmy do Narnii budzi we mnie same negatywne emocje, aż do teraz. Zobaczyłam, że to dalej ten sam chłopak którego pamiętam z dziecięcych lat. Ten sam chłopak z którym pluskałam się w wodzie i który nosił mnie na baranach. Zrozumiałam, że nie powinnam oceniać go po jego niektórych decyzjach. W końcu każdy popełnia błędy.

Druga Szansa - Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz