XX 👑 Rodzinni Swaci 👑 XX

216 11 31
                                    

🛡️⚔️
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。

― Czemu oni nie mogą normalnie porozmawiać ― jak za mgłą doszedł do mnie głos Piotra. Uchyliłam lekko powieki, żeby zobaczyć, że siedzi naprzeciw Zuzanny z zmartwiona miną. Zuzanna miała tak samo smutną minę. ― Niby udaje, że go to wcale nie rusza. Ale wczoraj jak tylko Aurora wyszła z kopca i ją zobaczył tak się zamyślił, że jakbym tego nie zauważył mógłbym go zranić.

― Wiesz jaki jest Edmund... ― odezwała się cicho Zuzanna ― Nie lubi okazywać swoich uczuć czy słabości. A Aurora łączy w sobie te dwie rzeczy na raz.

― Ale czy oni nie rozumieją, że to na nich źle wpływa? ― westchnął cicho Piotr ― Zamiast planować atak muszę martwić się czy mojemu głupiemu bratu nic się nie stanie. A jeśli tak się zamyślił w czasie walki? Aurora nie powinna tu trafić... Dekoncentruje go... Martwię się o niego...

Zamknęłam z powrotem oczy, dalej przysłuchując się ich rozmowie. Nie spodziewałam się, że Edmund też tak przeżywa to co się ostatnio działo. Nie chciałam by o tym myślał, wolałam żeby mnie nienawidził i zachował trzeźwy umysł w czasie walki. Przecież nie może mu się nic stać. Musimy wszyscy wrócić.

― Myślę, że w czasie ataku zachowa trzeźwy umysł. ― łagodnie odezwała się Zuza ― Chociaż w Anglii jest naszym młodszym głupim i czasami irytującym bratem. To nie zmienia tego, że tak samo jak my był już dorosły i był władca. Zawsze myślał rozsądnie i musimy to dostrzec, chociaż dla nas jest dalej młodszym bratem. Tak samo Łucją. Ich dwójka chociaż w ciałach dzieci mają umysły dorosłych i chociaż nie zawsze to pokazują to musimy o tym pamiętać ― westchnęła cicho ― Niestety nie pokazujemy tego, ignorujemy ich często. Uważając siebie za najmądrzejszych. Dlatego sądzę, że i w to nie powinniśmy się wtrącać, możemy im tylko pomóc znaleźć wspólny język. Nie możemy na nich jednak wymuszać decyzji...

― Zuziu... ― odezwał się zmęczonym głosem Piotr ― Wolałbym się o niego nie martwić...

― Ja też Piotruś, jednak on ma ciężki charakter. A nasze naciskanie jedynie spowoduje, że zamknie się jeszcze bardziej w sobie. Musimy wszystko spokojnie zaplanować. Ale nie tu, Aurora może niedługo się obudzić i sądzę, że dalej jest na niego zła ― wyszli, zamaszyście zostawiać mnie z jeszcze większym mętlikiem w głowie niż poprzedniego wieczoru.

Usiadłam na łóżku, uprzednio się rozciągając. Spojrzałam na drzwi za którymi przed chwilą zniknęli Piotr i Zuza. Słowa które od nich usłyszałam, były dla mnie takie niepasujące do sytuacji. Wszystko co powiedzieli, z mojej perspektywy wyglądało inaczej. Chociaż wszystko co łączyło się z Edmundem było niezrozumiane. Słowa Edmunda, że to jego wina, że kontakt naszych rodzin się urwał. Jego poświęcenie, że zamiast jego trzech innych przyjaciół odzyskam. Jego wnerwienie na mnie, zmartwienie czy stare zachowanie. To wszystko było dla mnie niezrozumiałe.

I chociaż nie rozumiałam jego zachowania, przejęłam się słowami. Bałam się, że naprawdę coś stanie się Edmundowi podczas ataku. A wszystko przez to, że daliśmy się ponieść się emocjom i się pokłóciliśmy. Szczególnie ja dałam się ponieść emocjom, a słowa które wtedy zostały wypowiedziane miały inny podtekst niż ja myślałam. On się o mnie wtedy martwił, a emocje nas otaczające doprowadziły do moich łez a jego złości.

Chciałam to jakoś naprawić, ale nasze ostatnie rozmowy ostatnio zawsze kończą kłótnią.

― Pani mogę wejść? ― usłyszałam lekko stłumiony głos Aourie

― Wejdź ― krzyknęłam nie odrywając wzroku od swoich rąk i od wymyślania sposobu  jak na spokojnie porozmawiać z Edmundem. Bez nadmiaru emocji, bez krzyku, bolesnych słów i łez. Tak by on miał spokojna głowę gdy pójdzie walczyć. ― Co cię sprowadza Aourie? ― uniósłam na nią wzrok posyłając jej słaby uśmiech.

Druga Szansa - Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz