10

1K 103 18
                                    

Michael

- Jak to zakończył terapię? - wyjąkałem zszokowany

- Przepraszam źle się wyraziłem-lekko się zaśmiał - Ashton jest w szpitalu. Zapalenie płuc.Chyba jest na oddziale wyżej

Można powiedzieć że kamień spadł mi z serca. On jest tylko chory i w dodatku był w tym samym budynku co ja. Przez resztę spotkania siedziałam cicho. Co jakiś czas ktoś posyłał mi krzywe spojrzenie. Opowiadali swoje problemy które mało mnie interesowały. Wychudzona dziewczyna zaczęła histerycznie płakać a Bob bez skutecznie próbował ją uspokoić. Głowa mnie boli. Wkońcu koniec tej męki.

- Michael poczekaj chwilę

Zrobiłem niezadowoloną minę i zostałem. Wszyscy wyszli a mężczyzna w średnim wieku zastanawiał się chwilę nad tym co zaraz miał mi powiedzieć

- Michael słuchaj-zaczął nie pewnie-jeśli będziesz się dobrze zachowywał to zrobię co trzeba i pójdziemy do Ashtona na 15 minut ale tylko jeśli będziesz się dobrze zachowywał jasne?

- T...tak - odpowiedziałem zszokowany ale w środku skakałem z radości. Czemu on tak na mnie działa? Nigdy mi sie to nie zdążyło. Zwykle miałem ludzi w dupie i chciałem ich śmierci ale w przypadku tego chłopaka było inaczej. Dawał mi poczucie szczęścia? Bob kazał mi zająć sie czymś podczas gdy on będzie wszystko ustalał więc wróciłem do pokoju muzycznego. Chwyciłem gitarę i zacząłem grać. Straciłem poczucie czasu i świat przestał istnieć.Kochałem muzykę ale nie uważam abym był w tym dobry. Skończyłem grać i usłyszałem klaskanie

- wow Michael świetnie grasz- na twarzy Boba malował się szeroki uśmiech a ja spuściłem wzrok. Nie wierzyłem mu. Mówił tak bo taka była po części jego praca.

- Mikey...mogę ci tak mówić- wzruszyłem tylko ramionami- więc możemy iść do Ashtona ale tak jak mówiłem masz się dobrze zachowywać i no Mikey muszę ci spiąć ręce tylko dlatego masz pozwolenie na 15 minut

- okej

- Daj ręce michael

Spiął mi ręce i widziałem że robi to nie chętnie. Czy on mnie lubi? Niee. Szliśmy długim białym korytarzem aż wyszliśmy z oddziału. Nie wychodziłem stamtąd od prawie 2 miesiące. Doszliśmy do sali w której leżały cztery osoby. Ashton leżał na pierwszym łóżku po lewej. Spał.

- Będę za drzwiami Michael- usiadłem na krześle. Widać było że jest chory. Chciałem chwycić go za rękę ale nie mogłem. Siedziałem tak chwilę gdy do pokoju weszła dziewczyna. To Mia. Dziewczyna Ashtona. Była dokładnie taka jaką przedstawił ją chłopak. Rzuciła mi pełne nienawiści spojrzenie i podeszła uśmiechając się krzywo.

- Możemy porozmawiać na zewnątrz Michael?

Wyszłem za dziewczyną nie chętnie. Chciałem być przy chorym chłopaku.

- Michael? - Bob posłał mi ździwione spojrzenie

- Spokojnie tylko chcę mu coś powiedzieć - zignorowała mężczyznę- słuchaj popaprańcu,masz zostawić Ashtona w spokoju,nie wiem co mu zrobiłeś ale zostaw go- uśmiechnęła się ponownie szturchajac mnie wchodząc do jego sali. Czułem się jak gówno.

- Zabierz mnie stąd- Powiedziałem cicho a on zrobił to o co prosiłem

Nie lubię Mii
jest wkurwiająca

Rozdział niesprawdzony więc przepraszam za błędy:)

Light  | mashton ff |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz