28 Ashton

761 80 13
                                    

Obudziłem się około 3 w nocy słysząc krzyki dochodzące z salonu.Szybko założyłem spodnie i zbiegłem na dół. Widok jaki ujrzałem przed sobą był przerażający i teraz zrozumiałem dlaczego Michael nazywa swojego 'Ojca' potworem. Chłopak leżał nagi na rozłożonej kanapie ze skutymi rękami a ten człowiek...on...on go gwałcił.Bez wahania odciągnąłem mężczyznę od chłopaka i rzuciłem go na ziemię.Czułem nie pochamowaną złość którą zacząłem wyładowywać na tym potworze. Jak on mógł to robić tak cudownej osobie. Miałem gdzieś że zakatuje go na śmierć,najchętniej obciąłbym mu kutasa i włożył go do jego paskudnej mordy.Próbował uwolnić się z mojego uścisku lecz byłem za silny.Jego twarz była zakrwawiona i prawdopodobnie połamałem mu rzebra ale zasługiwał na to.Dopiero gdy stracił przytomność podbiegłem do Michel'a który głośno płakał. Chwyciłem koc i okryłem go nim po czym odpiąłem kajdanki. Chłopak wtulił się we mnie a ja to odwzajemniłem.Nic nie mówiłem tylko słuchałem płaczu chłopaka który cały się trząsł.Sam też zacząłem płakać.On na to nie zasługuje,nikt na to nie zasługuje.Rozumem już dlaczego kazał mi uciekać tamtego wieczoru.Czułem się winny bo mogłem wcześniej to zauważyć.Michael powoli zaczął się uspokajać.Wyprowadziłem go z salonu to łazienki upewniając się czy drzwi są zamknięte.

- Przepraszam

Wyszlochał i zaczął znów histerycznie płakać.Usiadł na toalecie a ja kucnąłem na przeciwko,kładąc dłonie na jego kolanach

- Mo..żesz z..z..abrać ręce

Powiedział cicho a ja spełniłem jego prośbę. Chłopak wciąż był okryty tylko kocem. Patrzyłem na niego zaszklonymi oczami. Nie chciałem naciskać na niego,poczekam aż się uspokoi. W kuchni są jego leki uspokajające.

- Michael,zaraz przyjdę,pójdę tylko po wodę dobrze?

kiwnął głową a ja wybiegłem z łazienki. W salonie upewniłem się że ten chuj wciąż leży nie przytomny i nie mogłem powstrzymać sie przed ponownyn kopnieciem go. Zasługiwał na większą karę. Znalazłem odpowiednie leki i wróciłem na górę.Michael leżał na kafelkach nagi a z jego ud leciała krew. Odstawiłem kubek i szybko podniosłem chłopaka. Jego pokój był na przeciwko więc tam go zaniosłem.Nie obchodziło mnie to że jest nagi. Wróciłem do łazienki biorąc apteczkę i leki. Okryłem go kocem ale tak abym mógł opatrzyć rany. Nalałem na wacik sporą ilość wody utlenionej.

- To zaboli aniołku

- ja ja nie jestem a aniołem

- dla mnie jesteś

Przyłożyłem wacik do najgłębszej rany a chłopak krzyknął z bólu.Gdy skończyłem oczyszczać rany,nałożyłem bandaż i podałem mu tabletki.Zgasiłem światło i zamknąłem drzwi na klucz. Położyłem się obok chłopaka i czekałem aż leki zaczną działać. Powoli zaczął się uspokajać. Czy ktoś jeszcze o tym wie? Jak długo to trwa? Mam tyle pytań. Chłopak przestał płakać i widziałem jaki zmeczony jest tym wszystkim. Przybliżył się i objął mnie ramieniem,chowając twarz w mojej szyi. Nie musiałem długo czekać na to aż zaśnie.Ja nie mogłem pójść spać,musiałem czuwać nad nim i wiedzieć że nic mu już nie grozi.Jedno jest pewne.Chłopak jutro przeprowadza się do mnie.Nie zostanie tu. Dochodziła 5:00 więc wszystko powoli budziło się do życia.Powinienem zawiadomić policję i zrobię to z samego rana. Wyplontałem się z objęcia Michaela i podszedłem do szafki wynajmując z nich czarne bokserki. Nie mógł tak spać. Nie patrząc założyłem mu je i wróciłem na swoje miejsce.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cholera zasnąłem.Spojrzałem na Michaela który wciąż spokojnie spał. Musimy się dziś zjawić na spotkaniu ale nie wiem czy różowowłosy będzie miał tyle sił aby przyjść. Musimy go jeszcze spakować.Usłyszałem ciche mruknięcie obok siebie i spojrzałem na chłopaka który zaczął się budzić

- Dzień dobry Mike

Spojrzał na mnie. Jego twarz była bez emocji.Jakby ktoś mu je wszystkie zabrał i wyrzucił do kosza na śmieci.

- nie zostaniesz tu,zabieram cię do siebie.

Chwyciłem jego drobną dłoń i pogładziłem kciukiem.

- nie chcę robić kłopotu

Powiedział cicho pociągając nosem.

- to nie jest problem.nie mogę cię tu zostawić

Wtedy znów zaczął płakać przypominając sobie o wydarzeniach z przed kilku godzin. Przciągnąłem go do siebie i przytuliłem co odwzajemnił

- Nie pozwolę aby ktoś cię skrzywdził

Biedny Michael:(
Chciałam podziękować za wszystkie komentarze i gwiazdki bo to mnie bardzo motywuje.
Następny w sobotę!

Light  | mashton ff |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz