36 Michael/Ashton

713 64 21
                                    

- Michael musisz wstać z tej podłogi,leżysz już tak od godziny

Westchnął Calum i klęknął obok mnie. Nie chciałem żyć,nie miałem po co. Osoba na której mi zależało odeszła. Czuję się obrzydliwie. Zraniłem go a nawet nie pamiętałem abym przespał się z tą dziewczyną.Ashton nie odbiera moich telefonów ani nie odpisuje na sms. Co jeśli on coś sobie zrobi? Nie przeżyję tego.Ashton sprawiał że chciało mi się żyć,przy nim czułem się dużo lepiej,był moim lekarstwem,moim aniołem którego zraniłem.On nadaje mojemu życiu sens. On mnie kochał.Nigdy nie przypuszczałem,że ktoś mnie kiedyś pokocha a on to zrobił.

-Mike,połóż się chociaż na łóżko

Pokręciłem przecząco głową i tylko bardziej się skuliłem. Calum więcej już nic nie powiedział,po prostu siedział obok. Nie dziwię się jego przyjacielowi,sam bym sobie wpieprzył. Wszystko co Luke krzyczał było prawdą.Wolno podniosłem się z ziemi.

-Michael?

Pobiegłem do łazienki i zamknąłem się w niej. Przyjaciel zaczął dobijać się do łazienki ale nie było szansy abym mu otworzył. Znalazłem małe pudełeczko i wyjąłem z niego jeden mały,ostry przedmiot. Obróciłem go kilka razy,po czym mocno przycisnąłem go do ręki.Zamknąłem oczy i zrobiłem pierwszą ranę. Powtórzyłem tą czynność jeszcze sześć razy. Nie sprawiało mi to już takiego bólu jak na początku ale wciąż dawało chwilową ulgę. Usiadłem na kafelkach i zacząłem znów płakać. Patrzyłem jak krew spada na podłogę tworząc na niej dużą już kałużę.Może umrę? Tak to byłoby piękne. 

Michael stracił przytomność i stracił dużą ilość krwi. Calumowi po wielu próbach otwarcia drzwi udało się to zrobił a widok jaki zobaczył załamał go. Jego najlepszy przyjaciel leżał nie przytomny w kałuży krwi. Szybko wezwał pogotowie. Nie wiedział,że z Michaelem jest tak źle i zaczął żałować że zgodził się na propozycję Sally. Wiedział że jest niezrównoważona psychicznie a mimo to poparł ją. Teraz zrobiłby wszystko aby cofnąć czas. Ale było na to za późno. Po długich jak dla Calum'a 15 minutch karetka zabrała Michael'a do szpitala. On nie mógł z nimi jechać ale jak najszybciej pojechał do szpitala. Lekarze w tym czasie,próbowali zatamować krwawienie ale bez skutku. Jego stan był jeszcze poważniejszy przez jego chore serce. Po ciężkich 30 minutach udało się ustabilizować stan Clifford'a. 

Ashton 

Następnego dnia obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Stał przed nimi sam Calum Hood. 

-Czego chcesz?

Warknąłem,chciał wejść do środka ale uniemożliwiłem mu to. 

- Ashton Mich..

Przerwałem mu

- Nie chcę o nim słyszeć

Chciałem zamknąć drzwi i wrócić do łóżka. 

- To ważne Ashton. On jest w szpitalu! nie wiadomo czy z tego wyjdzie

O mój Boże. Pobiegłem za Calumem do jego samochodu i parę minut później byliśmy już w szpitalu. Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli bo byłem w samej piżamie i ogólnie wyglądałem okropnie ale to się nie liczyło. Michael zranił mnie ale mimo to kocham go i nie chcę aby umarł. Calum zaprowadził mnie do sali w której leżał. Było tu też kilka innych osób. Podszedłem do jego łóżka i chwyciłem jego zimną dłoń. Był bardzo blady i ciężko oddychał. To moja wina. Nie wysłuchałem go a powinienem. Znów się rozpłakałem. Lego puls był ledwo wyczuwalny. Usiadłem na jego łóżku a Calum zaraz za mną. Coś go gnębiło,widziałem to ale nie chciałem teraz zawracać tym sobie głowy. Przestałem wyczuwać jego puls a maszyna do której był podpięty wydała z siebie głośny pisk. Zacząłem płakać jeszcze bardziej a po chwili jeden z ochroniarzy zaczął odciągać mnie od Michael'a. Szarpałem się ale nie miałem szans,był dla mnie za silny. Usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłoniach. Z sali wyszedł jeden z lekarzy a jego mina nie znaczyła nic dobrego. Razem z Calumem podeszliśmy do niego. Spojrzał na nas współczująco,starając się dobrać słowa. 

- Przykro mi,ale nie udało się go uratować



Przepraszam że taki krótki ale musiał taki być 

Powoli zbliżamy się do końca 

Zastanawiam się czy pisać 2 część ale nie wiem czy ktoś by ją czytał 

Light  | mashton ff |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz