24 Ashton

883 79 18
                                    

Zaraz po tym jak chłopak stracił przytomność zadzwoniłem po karetkę która zabrała go do szpitala. Od tego wydarzenia minęły dwa tygodnie i trzy dni a Michael wciąż się nie obudził.Codziennie po szkole przychodziłem do niego i siedziałem do późnego wieczora.Siedzieliśmy na zmianę z jego babcią. Tata chłopaka nie przyszedł ani razu,jedynie zadzwonił aby wyrazić zgodę na leczenie. Calum przyszedł dwa/trzy razy gdy mnie nie było. Wszedłem do sali i ujrzałem to samo co od paru dni. Chłopak leżał podłączony do wielu maszyn które co chwilę pikały dając znać,że żyje. Obok niego siedziała starsza kobieta trzymająca go za rękę. Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się słabo i podeszła do mnie wyprowadzając z sali.Kiedyś czytałem że ludzie w śpiączce słyszą co się do nich mówi dlatego jeśli chodziło o zdrowie Michaela wychodziliśmy.

- Znów się zatrzymał

- Co mówią lekarze?

- Nie wiedzą co mają robić,wszystkie możliwe badania zrobili i każą czekać aż Michael zdecyduje się do nas wrócić,bo to od niego teraz zależy.

Michael nie lubił swojego życia,wiele razy chciał to zakończyć.Boję się,że on już nie wróci.Wróciłem do sali,siadając przy chłopaku i chwytając jego dłoń. Była taka drobna i blada.Jak u ducha. Pocałowałem każdą z jego kostek i przystawiłem jego dłoń do policzka.Była zimna.Mamy dać mu czas.Ktoś chyba dużo razy czytał 'Zostań jeśli kochasz' ale takie mówienie daje nadzieję,że jednak on się kiedyś obudzi.Ma jeszcze całe życie przed sobą.Chcę nauczyć go żyć od nowa,pokazać te wszystkie wspaniałe miejsca,spełniać marzenia.Michael to upadły anioł który potrzebuje kogoś kto pomoże mu odbić się od dna. Zamknąłem oczy a łza spłynęła mi po policzku.Nienawidziłem płakać ale ostatnimi czasy często to robiłem. Wciąż trzymałem jego dłoń przy policzku. Miałem nawet wrażenie że delikatnie pogładził go kciukiem ale to tylko złudzenie ponieważ gdy otworzyłem oczy chłopak leżał w tej samej pozycji co od dwóch długich tygodni. Zamknąłem oczy.Dam mu wybór,nie będę już mówił aby wrócił bo wiem że to wywołuje na nim presję.Przypomniałem sobie te wszystkie chwile które z nim spędziłem i było nich zdecydowanie za mało.Chłopak o którym słyszałem same najgorsze rzeczy wcale taki nie był. Nie był niebezpieczny.Nie był potworem. Nigdy tego nie powiedział na głos ale przez sen tak. Obserwowałem go tamtej nocy. Mamrotał,że jest potworem jak jego Ojciec,że świat jest pełen nienawiści i jeszcze coś o szatanie.Miał niesamowity talent,jego umiejętności gry na gitarze i śpiewu są zdumiewające a jego uśmiech o Jezu.


Potrzebuję Cię


Powiedziałem i w tym momencie aparatura się zatrzymała.


Em nie wiem co napisać



Light  | mashton ff |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz