18 Ashton

1K 84 1
                                    

Następnego dnia byłem zmuszony aby wstać o 7 rano i iść do szkoły. Nie byłem tam prawie miesiąc przez co narobiłem sobie sporo zaległości. Jęknąłem z niezdolenia i wszedłem do budynku koszmaru. Liceum to była walka na śmierć i życie. Wszyscy dzielili się na trzy grupy. Pierwsza z nich to byli popularni czyli głównie osoby z 2 i 3 klasy rzadko kiedy zdażało ssię aby osoba z pierwszej klasy nią była a krótko mówiąc były to osoby uważające się za lepszych od innych. Drugą grupą byli Ci którzy mają spokój od popularnych, nie wychylają się, zajmują się swoimi sprawami i ja należałem własne do tej grupy wraz z Luke i była też trzecia grupa "wyrzutków" należały do niej osoby gnębione przez pierwszą z wymienionych grup, głównie były go kujony i osoby z pierwszego roku. Dla mnie te wszystkie podziały były bez sensu. Razem z przyjacielem zajęliśmy nasze stale miejsce w ostatniej ławce pod ścianą czekając aż przyjdzie nauczycielka. Szatan w ludzkiej postaci uczący szatańskiego przedmiotu. Matematyka mój horror ale nie miałem problemu ze zdaniem dzięki Lukasowi który zawsze dał mi ściągać na klasówkach. W tej chwili do sali weszła nauczycielka i zwróciła się do mnie

- Irwin jak miło Cię widzieć

- dziękuję pani profesor też sie cieszę że tu jestem

Sarkazm.Uśmiechnąłem się fałszywie w stronę nauczycielki a ona rozpoczęła jakże fascynująca lekcje. Po upływie 45 minut które zdawały się być wiecznością zadzwonił błogosławiony dzwonek. Reszta dnia minęła podobnie. Ostatnią lekcją był wf który miałem bez Luke a za to z Jamiem. Starałem się ignorować jego uwagi i wykonywać polecenia nauczyciela. Wkońcu nie wytrzymałem. Moje wkurwienie na jego osobę sięgnęło zenitu i rzuciłem się na niego. Nauczyciel i reszta próbowali nas rozdzielić lecz na marne. Cholera może jednak man problemy z agresją. Gdy wkońcu im się udało zaprowadzono mnie do dyrektora gdzie 10 minut później pojawiła się moja mama. Wiedziałem że się na mnie zawiodła. I tym razem skończyło się na upomnieniu ale to było już ostatnie.

- Zawiodłam się na tobie

Odparła mama gdy w ciszy jechaliśmy do domu i to było ostatnie zdanie jakie tego dnia do mnie powiedziała. Opowiedziałem o całym zdarzeniu Hemmings'owi a ten zaproponował że przyjdzie do mnie i zrobimy sobie męski wieczór. Zamówiliśmy pizzę,kupiliśmy cole i inne 'świńskie' jak zawsze określa moja mama jedzenie. Resztę wieczoru spędziliśmy opychając się jedzeniem i oglądając mecze. Miałem wyrzuty sumienia że od dwóch dni nie byłem odwiedzić  Michael'a mimo, że obiecałem mu to. Ciekawe co teraz robi. Pewnie siedzi w pokoju muzycznym i gra na gitarze. O Boże jak on cudownie gra. Przypomniałem sobie dzień w którym poszłem do jego domu i jak go pocałowałem. Jego usta na moich to było coś pięknego. Pamiętam jakby to było wczoraj. To był burzliwy tydzień. Pocałunek, ucieczka z domu chłopaka przed jego Ojcem, próba samobójcza chłopaka, zerwanie z Mią i ta dzisiejsza bójka z tym kretynem. Spojrzałem na zegarek który wskazywał 1:22. Luke spał rozwalony na moim łóżku z czipsami wokół niego. Zrobiłem sobie trochę miejsca i położyłem się obok przyjaciela. To było dla nas normalne że zawsze gdy któryś u któregoś nocował to spaliśmy w jednym łóżku. To nie był dla nas problem ponieważ byliśmy jak bracia. Wtuliłem ssię w kołdrę i zasnąłem

Cześć i czołem!
Ten rozdział wygląda zupełnie inaczej niż go sobie zaplanowałam ale no cóż...
Przepraszam za błędy *nie bijcie*
A następny rozdział pojawi się albo jutro rano albo późno wieczorem ponieważ mam spotkanie rodzinne i mam nadzieję że jakoś je przetrwam

Light  | mashton ff |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz