11

1.1K 106 10
                                    

Ashton

Obudziłem kilka godzin później. Byłem bardzo słaby. Wieczorem gdy wróciłem od Michaela myślałem że umrę. Gorączka, duszności i okropny ból w klatce piersiowej był nie do zniesienia. Pamiętam przestraszoną mamę dzwoniącą po pogotowie i siebie majaczącego mamo umieram albo ja nie chcę tak umrzeć. Codziennie przychodziła do mnie mama i Mia co było bardzo miłe bo wiem jakie są zajęte a mimo to znalazły czas dla mnie. Nie wiem czemu ale miałem wrażenie że Michael tu był. Nie odwiedziłem go od pięciu dni i nie poszłem na spotkanie. Co jeśli pomyślał że go tylko wykorzystałem i znów cofniemy się w naszej relacji do samego początku? Ta sobota była niesamowita,spędziłem z chłopakiem całą godzinę ale znów głównie to ja mówiłem więc czas to zmienić i następnym razem zachęcę go aby coś o sobie opowiedział. Bardzo chciałem go zobaczyć ale ledwo udało mi się doczołgać do toalet a co dopiero piętro niżej po schodach. Głupie płuca. Z korytarza słyszałem wyraźnie głos mojej dziewczyny i Bob'a? Ale co on miałby tu robić? Może jest z nim Michael albo po prostu mi się wydawało przez wciąż utrzymującą się wysoką gorączkę. Po chwili do środka weszła brunetka posyłając mi szeroki uśmiech.

- Hej Ash,jak się czujesz?

- Lepiej

Ta tylko się uśmiechnęła i zaczęła wyjmować świerze ubrania,jedzenie mówiąc o tym jak okropnie obrała się ostatnio Anabell jej przyjaciółka. A skoro mowa o przyjaciołach. Muszę napisać do Luke aby ruszył do mnie dupsko. Zwierzyłem mu się co do Michaela i on jako pierwszy poparł mnie w tym co robię. Wysłałem mu sms i dosłownie chwilę później dostałem odpowiedz.Blondyn nigdy nie roztaje się ze swoim telefonem. Godzinę później do sali wparował wysoki chłopak, uśmiechając się do mnie i podnosząc siadki z logo mc.Mia wyszła 30 minut temu tłumacząc że ma ważną sprawę do załatwienia i wpadnie za dwa dni.

- Stary kocham Cię

- Wiem wiem jestem najlepszym przyjacielem na świecie,jak się czujesz Aszti

- Po pierwsze jeszcze raz nazwiesz mnie tak a masz w dziób Hemmings a po drugie to dobrze.Mam dla ciebie misję Luke więc skończ jeść tego hamburgera i skup się. Otwórz tą szafkę na dole i tam powinny być ciastka czekoladowe.Widzisz je?

- No

- Wyjmuj

Powiedziałem mu co ma zrobić po czym wyszedł z sali udając się w wyznaczone miejsce. Mam nadzieję że się uda

Luke

Zgodnie z prośbą Ashtona udałem się na oddział niżej. Miałem pytać o starszego mężczyznę imieniem Bob. Ashton mówił że powinien być w pokoju lekarskim. To kochane z jego strony że chce pomóc temu chłopakowi i całkowicie go popieram. W głębi serca czułem że to będzie coś więcej niż przyjaźń. Sam jestem gejem i mogłem stwierdzić z łatwością że Ashton powoli zakochuje się w Michaelu. Widzę jak jego oczy błyszczą gdy mówi o nim a usta same układają mu się w uśmiech którego nie może powstrzymać. Przy Mii nigdy tak nie było. Kochał ją ale jak mi sam powiedział nie jest przekonany czy wciąż tak jest. Ten wybór który mu dała jest moim zdaniem przesadą no ale cóż...Znalazłem odpowiednie drzwi i zapukałem a po pozwoleniu uchyliłem drzwi.

- Dzień dobry ja szukam Boba

Mężczyzna przed czterdziestką uśmiechnął się w moją stronę i wyszedł z gabinetu. Przekazem mu co miałem przekazać i wróciłem do Ashtona

Michael

Płakałem bez przerwy od paru godzin. Nie poszłem na obiad. Miałem to gdzieś. Nienawidzę wszystkich i siebie.Jestem tak beznadziejną osobą że może to jest mój talent. Czemu zawsze muszę być najgorszy. W domu zawsze byłem traktowany gorzej, w szkole prześladowany aż w końcu nie wytrzymałem i uciekłem od wszystkiego niestety zaczęto mnie szukać i wróciłem do domu parę dni później. Pochodzę z dobrej i bogatej rodziny więc rodzice po mojej próbie samobójczej zamknęli w szpitalu a wszystkim wmówili że jestem na studiach za granicą. Dla nich było wstydem mieć takiego syna jak ja. Od tamtego ranka gdy mnie zabrali nie widziałem ich ani z nimi nie rozmawiałem. Płakałem jeszcze bardziej,chciałem krzyczeć ale nic prócz szlochu nie opuściło moich ust. W pewnym momencie niekontrolowanie rzucałem się po całym łóżku ale wciąż nie mogłem krzyczeć. Byłem zmęczony tym wszystkim. Gdy już się uspokoiłem leżałem oddychając wolno i wlepiając wzrok w ścianę. Ktoś wszedł do pokoju. Nie chciałem aby ktoś mnie teraz widział więc zakryłem się kocem

- Hej Michael mam tu coś dla ciebie - niech zgadne znów leki? - widzę że nie chcesz rozmawiać to zostawię to na szafce i Ashton każe ci przekazać że gdy nabierze sił przyjdzie do ciebie- po tym wyszedł z pokoju. Zdjąłem koc i spojrzałem na pustą jak do tej pory szafkę. Mimo wolnie się uśmiechnąłem. Znajdowały się tam ulubione ciastka Ashtona. Chwyciłem opakowane i książkę którą ostatnio mi podarował a pod pachę wsadziłem pandę. Pogrążyłem się w lekturze. Czytałem do późna opróżniając całe opakowanie ciasteczek czekoladowych. Gdy byłem już mocno zmęczony zasnąłem

Light  | mashton ff |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz