Nie ukrywam, że pisze mi się Boskiego Głupka świetnie, ale to ostatni rozdział ekstra i następny będzie już normalnie w poniedziałek ;D
Zaskakujące, ale to ja wrzeszczałam podczas jazdy, nie Pol. Upadłam na niego, a ten mnie szybko objął, bym nie wypadła z tej szaleńczej kolejki górskiej, bo inaczej się tego nazwać nie dało.
Było mi niedobrze i pragnęłam tylko by to się skończyło. Już chyba wolałam lanie od Aresa niż to diabelne coś!
Nie miałam choroby lokomocyjnej, ale po tym chyba coś takiego złapałam.
Miałam wrażenie, że ta przejażdżka trwa w nieskończoność, dlatego kiedy gwałtownie się zatrzymaliśmy i wypadliśmy przez ściankę przyczepki, które okazały się zardzewiałym drzwiczkami, odetchnęłam z ulgą. I nie miało znaczenia, że leżałam na piachu, w gorącej jaskini, przygniatana przez jęczącego Pola.
Sama jęknęłam, tym samym tonem co Pol. Może nie odziedziczyłam po nim tylko wyglądu i boskiej cząsteczki?
Dlaczego nasza egzystencja musi być tak pod górkę? Czy choć raz nie może być łatwo?
W odpowiedzi usłyszałam ryk i tupot ogromnych stóp, które zatrząsły ziemią.
– INTRUZI!
No cudownie.
Zrzuciłam z siebie Pola i błyskawicznie wstałam czekając na napastnika, który zdecydowanie był ogromny.
No i się nie myliłam. Zaraz z głębi korytarza, przybiegł ogromny cyklop w dziwnym, skórzanym fartuszku i kijem bejsbolowym.
Nie miałam czasu na myślenie o tym, że było tu gorąco lub ciemno. Że jesteśmy w ślepy zaułku i nie mamy gdzie uciec.
Natychmiast chwyciłam sztylet. Jedyna broń jaką miałam i przygotowałam się do ataku. W prawdzie nie miałam pojęcia jak odbić atak takiego ogromnego potwora, albo jak w ogóle go zaatakować.
Jednak wiedziałam, że musze działać. Jakkolwiek.
Odskoczyłam, ciągnąc za sobą Pola na bok. Ale pałka wymierzona w naszą stronę, nie uderzyła nawet blisko miejsca gdzie staliśmy.
Zamrugałam. Czy to jego jedno oko było ślepe?
– Ktoś wy? – wysapał z trudem po angielsku, pochylając się tak, że jego jedno oko było niewiele ponda moją głową.
Chyba jednak nie jest ślepy.
Zerknęłam na Pola. Niemo przekazał mi żebym się przedstawiła i gestem pokazał bym zdjęła czapkę.
Tak też uczyniłam. Natychmiast poczułam jak moje kręcone włosy uwolnione na wolność się puszą na wszystkie strony. Jak nic zrobiło mi się afro.
– Jestem Maja... – zaczęłam głośno i wolno, zerkając cały czas w niepewności na Pola.
– Córka... – podsunął mi szeptem Pol.
– Córka boga Apollo... – kontynuowałam pod jego dyktando.
– Bohater... – syczał dyskretnie.
– Bohater XXI wieku. Oto ja, przybyłam.
Czułam się ekstremalnie dziwnie mówiąc to. Ledwo te słowa wyszły mi przez gardło.
Cyklop zamrugał dwa razy, jakby przetwarzał moje słowa. W końcu zrozumiał je i gwałtownie się wyprostował.
– Hef! – wrzasnął, biegnąc do miejsca skąd przybył. – Bohater Maja przyszła!
CZYTASZ
Boski Głupek
AdventureDobra, słuchajcie. Ja naprawdę nie chciałam poznać boga i być wplątana w jego interesy. To było ostatnie co mogłabym sobie zażyczyć od świętego Mikołaja. Jednak, na moje nieszczęście, to na mnie trafił cały ten pogmatwany cyrk. To ja go znalazłam, n...