Wymierzył mi rękę, wymierzył mi dłoń, wymierzył mi wzrost, a nawet obwód głowy. Wszystko dokładnie, co do milimetra.
Notował to tak w ogóle. Miał stary zeszycik, w którym zrobił nawet mój mały szkic sylwetki. Siedziałam na stole, obserwując jego grube palce, które całkiem zwinnie ciągnęły ołówek po kartce. Hefajstos mimo dużej masy mięśni i niezgrabnego wyglądu, wydawał się nienaturalnie zwinny i zręczny.
Chyba dlatego tworzył takie cuda. Nie tylko techniczne ale i artystyczne.
Spisywał również moje przesłuchanie. Bo inaczej się tego nazwać nie dało.
– Uczulenia? – pytał śmiertelnie poważnie, a ja nie miałam bladego pojęcia w czym ma mu to pomóc.
– Nie mam – odpowiedziałam z przekonaniem.
Czy to nie tylko stworzenie ostrego przedmiotu z kawałka metalu? W czym ma mu pomóc takie informacje?
– Ulubiony kolor?
– Niebieski.
Odpowiadałam zgodnie z prawdą, gdyż już na wstępnie ostrzegł mnie, że to śmiertelnie ważne. Wszystko co mówię musi być prawdą.
– Pies czy kot?
No okej.
– Kot.
Więc odpowiadałam śmiertelnie poważnie.
– Mentora nie masz, tak? – Nawet nie zerknął na Pola, choć pomyślałam bym, że pomyśli o tym że to on może nim być.
Pol również nie zareagował. Może ojciec nie może zostać mentorem? Albo wszyscy wiedzieli, że się na niego nie nadaje.
– Nie – odpowiedziałam w końcu.
Spisał to oczywiście. Pokiwał głową, a ja się zastanawiałam dlaczego spisywanie jest takie ważne. Dlaczego Hera tak bardzo się upierała, by wypełnić moją ankietę? Czemu się zezłościła, że nie było mnie w bazie danych?
Spojrzałam na jednego z cyklopów stojącego przy rozgrzanym do czerwoności piecu. Natychmiast się speszył i uciekł jednym okiem w bok.
Był uroczy.
– Miesiąc urodzenia?
– Październik – odpowiedziałam natychmiast, ale co zaskakujące, tej informacji nie zapisał.
Nie zapisał tego i tylko posłał mi długie spojrzenie. Następnie zerknął na Pola, który bawił się jakąś złotą grzechotką.
Ten to jak sroka. Dotknie wszystko, co złote i błyszczące.
Dobrze, że jeszcze nie zepsuł.
– Apollo? – zwrócił na siebie uwagę Hefajstos. – Potrzebowałbym rzeczywistego miesiąca – zwrócił się do niego grubym głosem.
Pryszczaty zmarszczył nos i zaczął coś liczyć na palcach. Zdezorientowana spojrzałam na obu mężczyzn.
– Podobno nie wiesz nawet kim jest moja matka – wtrąciłam się z irytacją. – Skąd masz wiedzieć kiedy mogłam się urodzić?
Zerknął na mnie ostrożnie i posłał niewinny uśmiech.
On chyba nie...
– Kłamałem – powiedział tak po prostu, na co się wściekłam, a Hefajstos, jakby instynktownie, odrzucił najbliższy nóż na bok. – Poza tym jesteś letnią osobą, na pewno twoje dokumenty są fałszywe.
CZYTASZ
Boski Głupek
AventuraDobra, słuchajcie. Ja naprawdę nie chciałam poznać boga i być wplątana w jego interesy. To było ostatnie co mogłabym sobie zażyczyć od świętego Mikołaja. Jednak, na moje nieszczęście, to na mnie trafił cały ten pogmatwany cyrk. To ja go znalazłam, n...