I jak słonko? Zabiłaś się już?
Miałem ochotę go udusić, nagle wszystko w mojej głowie zaczęło łączyć się w jedną całość. Giorgia nie poszła na spotkanie z Federicą, tylko z jej ojcem. To nie przez endometrioze zaczęła płakać, to przez tego psychopatę.
To przez niego, Giorgia chciała odebrać sobie życie.
- Zabije go. Przysięgam kurwa!- Krzyknąłem, drżącymi dłońmi pokazując Ethanowi wiadomość.
- Damiano, hej Damiano. - Położył mi ręce na ramionach.- Wdech i wydech..- Chciał mnie uspokoić.- Jest to obrzydliwe z jego strony, tym bardziej po tym co zrobił w przeszłość Gio, ale teraz najważniejsze jest, żebyś był przy niej nie sądzisz?..
- Masz racje..- Powiedziałem.- Jedźmy tam..- Szybkim krokiem wyszliśmy z mieszkania i pokierowaliśmy się do samochodu.
Nie zajęło nam długo, aż znaleźliśmy się na parkingu szpitala. Nadal przyspieszonym krokiem przeszliśmy przez drzwi. Na początku zacząłem rozglądać się, czy Giorgia nie jest w jakiejś sali, która jest na widoku. Niestety, żadna na to nie wskazywała, więc podeszłem do recepcji.
- Um..- Nie mogłem ubrać wypowiedzi w słowa, emocje targały mną bardziej niż kiedykolwiek.
- Damiano? Znowu do Giorgii?- Spytała lekarka od tyłu, która znała mnie i Giorgie, już od dłuższego czasu. Odszedłem od recepcji i z zamariem odpowiedzenia jej na pytanie, podeszłem do niej bliżej.
- Wiesz może gdzie może leżeć?..-
- Coś się stało? Głos ci drży..
Kurwa Damiano, ogarnij się.
- Uh um..- Ciężko było mi cokolwiek powiedzieć.- Ona miała próbę samobójczą..- Nie wierzyłem w słowa, które właśnie wyszły z moich ust. To wszystko brzmiało jak nieśmieszny żart. Sofia, bo właśnie tak miała na imię lekarka, spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
- O mój boże..- Zakryła usta dłonią.- Powiedz, że żartujesz..
- Chciałbym, uwierz chciałbym teraz żartować bardziej niż kiedykolwiek..
- Pójdę zobaczyć co z nią..- Powiedziała.- Usiądź, spokojnie..- Szybkim krokiem odeszła odemnie, a ja usiadłem na jasno niebieskim krześle kompletnie złamany. Schowałem twarz w dłoniach i jedyne na co czekałem, to słowa, że wszystko jest w porządku.
- Damiano, wszystko będzie dobrze..- Położył dłoń na moim ramieniu.
- Skąd wiesz hm? Przecież tam się wylało tyle krwi..- Szybko przeczesałem włosy dłonią.
- Nie schizuj się, rozumiem że to ciężkie. Ale myślmy pozytywnie..- Słyszałem, że sam nie był przekonany do tego co mówi.
Minuty ciągnęły się w nieskończoność, moje nogi trzęsły się jak szalone. Presja była dla mnie o wiele za duża.
_______________________________________- Damiano? Robiliśmy wszystko co w naszej mocy ale..- Usłyszałem. Serce od razu mi stanęło.- Mimo wszystko jest bardzo słaba..- Momentalnie całą presja ze mnie zeszła.
- Jezus Maria Sofia..- Od razu się podniosłem.- Dziękuję, dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję..- Schowałem twarz w dłoniach.- Mogę do niej iść?..
- Oczywiście.- Uśmiechnęła się.- Gdyby coś się działo, to mów..- Mówiła.- Jest na gigantycznie mocnych lekach, więc jakby działo się coś niepokojącego, to powiedzcie.
- Jasne, jeszcze raz dziękuję..- Szybkim krokiem poszedłem do sali.
- Giorgia -
Moje powieki zaczęły się otwierać. Kompletnie nie wiedziałam co dzieję się wokół mnie, ale wiedziałam jedno.
Nie udało ci się.
Każda komórka mojego ciała, płonęła w bólu. Starałam się unikać jego bodźce przechodzące od dłoni, po głowę, a każda sekundą wypełniała się gigantycznym szumieniem w uszach.
- Giorgia, słyszysz mnie?- Usłyszałam niewyraźny głos, tak samo jak twarz tej osoby. Z trudnością pokiwałam znacząco głową. Gdy tylko chciałam bardziej otworzyć oczy, rażące światła od razu kazały mi je zamknąć.
Wszystko działo się o wiele za szybko, w jednej sekundzie poczułam jakby rozrywali mi rękę, ból by o wiele za mocny na mój organizm, z moich oczu zaczęły niekontrolowanie lecieć łzy.- Wiem, że cię boli i to bardzo, ale nie jestem w stanie nic zrobić. Jesteś już na lekach przeciwbólowych..- Poczułam jak gładzi mnie po ramieniu.- Damiano się o ciebie martwi, wpuszczę go dobrze?..- Spytała spokojnie. Widziałam, że była dość zmartwiona.Nie chciałam żeby tak to się skończyło.
- Okej..- Odpowiedziałam słabym jak i mało słyszalnym głosem. W czasie kiedy dziewczyna wyszła z sali, czując piekelny ból w każdym zakamarku mojego ciała, za pomocą rąk podniosłam się do pozycji siedzącej. Przetarłam twarz jedną dłonią, nadal nie za bardzo wiedząc co właśnie się dzieje.
Usłyszałam kroki. Kroki Damiano. Tak bardzo było mi wstyd się na niego spojrzeć. Wiedziałam, że go zraniłam i to bardzo. Sama myśl o tym jak zobaczył mnie w kałuży krwi spływającej z moich nadgarstków, przyprawia mnie o dreszcze.
- Amore mio..- Usłyszałam jego drżący głos.- Nie musisz mi mówić co się dokładnie stało, ale odpowiedz mi na tylko jedno pytanie dobrze?..- Ostrożnie poprawił kosmyk moich włosów, opadających na moją twarz.
Poraz kolejny pokiwałam znacząco głową, nie miałam ani grama siły, ani odwagi aby się odezwać.- To przez twojego ojca prawda?..Gdy tylko usłyszałam to pytanie, wszystkie wspomienia z ostatniego dnia wróciły. Do moich oczu znowu zaczęły napływać łzy.
- Skąd wiedziałeś?..- Pomimo prób mówienia głośniej, niż lekko głośniejszym szeptem nie potrafiłam wydać z siebie innego dźwięku. Dopiero teraz zebrałam się na odwagę, aby spojrzeć w jego twarz. Był strasznie zmartiwony, widziałam to po nim od razu. Wokalista chcąc odpowiedzieć na moje pytanie, wziął głęboki wdech.
- Gdy zabrała cię karetka, zobaczyłem że na podłodze leży twój telefon. Podniosłem go i obiecuje, nawet nie pomyślałem o tym żeby ci go przeglądać czy coś w tym stylu. Przez przypadek dotknąłem ekranu a na nim pojawiły się wiadomości od twojego ojca.- Dopiero teraz doszło do mnie, że rzeczywiście telefonu nie ma nigdzie w pobliżu. Robiło mi się coraz głupiej.
- Przepraszam..- Wybuchłam cichym panicznym płaczem. Moje dłonie automatycznie pojawiły się na mojej twarzy aby ją zakryć.- Zachowałam się jak pieprzona egoistka..- Dłonie telepały mi się coraz bardziej, zauważyłam, że Damiano kładzie swoją dłoń na moich, aby uspokoić ich straszne drżenie.
- Skarbie, nie mów tak o sobie..- Powiedział, chcąc rozbudować swoją wypowiedź.
- Ale przecież to prawda! Równie dobrze mogłam zignorować wszystkie jego głupie komentarze. Miałeś rację, gdybym brała te pierdolone leki to wszystko by się nie stało. Boże jaka ja jestem idiotyczna..- Byłam wściekła sama na siebie.
- Giorgia, hej.- Pogładził mnie po policzku.- Zawszę będę przy tobie, nie ważne co się stanie. Nie mów tak o sobie, bo nic z tego nie jest prawdą..- Przysunął mnie do siebie i szczelnie przytulił.- Już dobrze, obiecuje że nie jestem zły, ale proszę jeśli następnym razem czuła byś się tak jak dzisiaj, wystarczy że mi powiesz dobrze? Postaram się jak najbardziej pomóc.
- Boje się. Tak bardzo boję się mojego ojca. On nie da mi spokoju..- Drżącym głosem oznajmiłam.
- Jeśli jesteś w stanie, możemy iść z nim do sądu. Wyrządził ci za dużo krzywdy..- Jego dłoń gładziła mój policzek.
_______________________________________
Wstawiam rozdział dzisiaj, bo jutro cały dzień nie będzie mnie w domu :/
Przepraszam za opóźnienie, ale jestem w hiszpanii u rodziny, więc nie mam kompletnie czasu, a pogoda mnie rozwala.
CZYTASZ
Giorgia Soleri x Damiano David | TO THE END.
Fanfiction- Damiano i Giorgia, są w szczęśliwym związku. Niestety wszystko powoli się sypie, gdy dziewczyna dostaje diagnozę, która totalnie zmienia jej życie codzienne. Chłopak jak najbardziej chce jej pomóc, ale jednocześnie wpada w narkotyki. Oboje toną w...