22| My Eyes...

156 8 56
                                    

- O mój boże..- Zaczęła cicho, zakrywając oczy dłonią.-

- Co się dzieje słońce?- Spytałem szybko, łapiąc ją za dłoń.

- Będę miała atak, napewno...

- Kochanie, oddychaj głęboko. Jestem tutaj, jesteś bezpieczna.- Gładziłem kciukiem jej dłoń.- Skup się na oddychaniu..- Starałem się, żeby poczuła się bezpiecznie.

-Gio zmierzę ci puls dobrze?- Spytałem się, w takich momentach jak teraz, bardzo często bała się, gdy robiłem coś niespodziewanie. Sięgnąłem po pulsometr i nałożyłem go na jej palec, aczkolwiek urządzenie nie było w stanie złapać jak kolwiek dobrego pulsu, ponieważ jej dłoń strasznie drżała.

- Wiem, że jest ci ciężko, ale postaraj się głęboko oddychać, bardzo drzżysz.- Pogładziłem ją po plecach, po czym znowu podjąłem próbę zmierzenia pulsu dziewczynie.

Po kilkunastu sekundach na wyświetlaczu małego urządzenia wynik zaczął migać.

97/99

Naszczęście puls jej był w normie, więc moją głowę szybko opuściły myśli, o problemach z pulsem.
Momentalnie zauważyłem, że coś zaczyna się dziać. Jej oczy zaczęły rolować się lekko do góry, na ledwo sekundę.

- Zaczyna się prawda?.. - Założyłem szybko.

- Mhm...- Wymamrotała cicho Soleri. Jej oddech zrobił się szybki, a jej mięśnie co jakiś czas wykonywały niekontrolowane szybkie ruchy, widziałem na jej twarzy, że strasznie boi sie że spadnie, pomimo że siedziała bezpiecznie przy mnie.

- Gio, nie pozwolę ci upaść, jestem tutaj nie bój się.- Gładziłem jej dłoń, aby poczuła się chociaż trochę lepiej.

- 15:05 -

Naszczęście atak ten trwał mniej niż dziesięć minut. Giorgia dopiero teraz, zaczęła robić się kontaktowa z tym co dzieje się wokół niej, było mi jej strasznie żal.

- Ał..- Słabym, lekko słyszącym głosem. Jej dłoń była położona na jej oczach.

- Co cię boli bella?- Spytałem.- Głowa?-

- Oczy..- Odpowiedziała w miarę sił. Szybko wstałem, i zasunąłem rolety, aby lekkie słońce nie powiększało jej bólu. Gdy wróciłem, pocałowałem ją w czoło, znowu zaczynając gładzić jej dłoń.-

- Już dobrze skarbie, jestem tutaj..- Uspokajałęm dziewczynę. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi, podszedłem do nich, po czym je otworzyłem. Moim oczom ukazała się Victoria.- Vic? Co ty tu robisz?

- Czemu na próbie nie byłeś, czekaliśmy na ciebie.- Powiedziała, a ja dopiero teraz przypomniałem sobie o próbie, która miała się wydarzyć.

- O mój boże, totalnie zapomniałem..- Odpowiedziałem jej, aczkolwiek nadal byłem bardzo przejęty stanem Giorgii.

- Nic się nie stało, wszystko w porządku? Wyglądasz na zmartwionego.

- Nie powiedział bym..

- Co jest? -

- Gio miała atak..

- Znowu?..- Lekko posmutniała.- Biedna..

- Chcesz wejść?

- Jasne..- Powiedziała blondynka, po czym ostrożnym krokiem przeszła przez próg drzwi.

- Nadal dochodzi do siebie więc raczej wiele nie powie, ale napewno jest lepiej niż było.- Mówiłem, podczas gdy Victoria kierowała się, do salonu w którym przebywaliśmy.

- Cześć kochana..- Usiadła ostrożnie naprzeciwko Gio.- Jak się czujesz?..- Widziałem, że jej dusza jest gotowa żeby odpowiedzieć, ale jednak jej organizm nie był. Victoria spojrzała na mnie, chcąc mi powiedzieć, że raczej się nie uda. Była lekko przygnębiona, tak samo jak mi było jej bardzo żal Giorgii.- Może lepiej zostawie was samych, daj jej dojść do siebie na spokojnie. Dzwoń albo pisz jakby coś się działo..- Posłała mi lekki uśmiech, po czym wyszła.

- Przepraszam Dami...- Usłyszałem cichy głos dziewczyny, była bliska płaczu. Przytuliłem ją szczelnie.

- Cii..- Starałem się ją jak najbardziej uspokoić.- Nie martw się niczym, już wszystko dobrze..- Zacząłem gładzić ją po głowie.
_______________________________________

- 15:20 -

Dziewczyna nareszcie wróciłam do siebie, była w stanie normalnie rozmawiać. Aczkolwiek ból oczu i głowy nie pomagał jej w normalnym funkcjonowaniu.

- Jeszcze raz przepraszam, że tak wyszło..- Przepraszała poraz kolejny, strasznie nie lubiłem gdy to robi, ale jednocześnie rozumiałem, jak bardzo duży lęk i poczucie winy czuje w tym momencie.

- Bellisima, nie przepraszaj. Doskonale wiem, jak bardzo przerażające są te ataki. Napewno nie tak bardzo jak ty, ale domyślam się..- Otuliłem ją.- Chcesz się przejść? Może to coś da.

- Jeśli tylko chcesz, możemy iść.- W końcu zobaczyłem na jej twarzy lekki uśmiech, którego tak bardzo mi brakowało.

Nagle jej wyraz twarzy zmienił się, z lekko szczęśliwy na lekko zmartwiony.

- Wszystko w porządku?-

- Dam, zobacz..- Z lekkością wzięła moją dłoń, przykładając ją do swojego podbrzusza, na jej twarzy ponownie dało się zauważyć szczęście. Poczułem lekkie kopnięcia, nawet nie wiem kiedy, na mojej twarzy również pojawił się uśmiech. Nadal nie mogłem w to, że będziemy rodzicami.

- Boże, Gio kochanie..- Pocałowałem ją lekko.- Pogładziłem jej lekkie wybrzuszenie. Pomimo prawie 2 miesiąca ciąży, nie było widać praktycznie nic, ale oboje stwierdziliśmy, że jak narazie to dość dobrze.- Napewno jesteś pewna, że możemy iść? Właśnie wyszłaś z ataku to może być niebezpieczne..

- Słońce, nie bój się. Już jest okej.- Uspokajała mnie. Wziąłem jej twarz w swoje dłonie, po czym jeszcze raz pocałowałem jej idealne lekko różowe usta.
_______________________________________

- 15:24 -

Wyszliśmy z mieszkania, z wielką nadzieją, że paparazzich się nie zjawi.
Trzymałem zimą, drżącą dłoń dziewczyny, aż w końcu spytałem.

- Może chcesz iść do lasu? Tam przynajmniej nikt nie będzie robił nam zdjęć. Tylko my i natura..

- Brzmi miło. - Uśmiechnęła się.

Las nie znajdował się daleko naszego mieszkania, dlatego spokojnym krokiem kierowaliśmy się, do wybranego przez nas miejsca.

Po nie całych dziesięciu minutach, dotarliśmy do lasu, który był o wiele przyjemniejszy, niż ten który sobie zapamiętałem.

- Jeśli mam być szczera, to ślicznie tutaj..- Zaczęła.

- Zgadzam się, nawet nie wiedziałem, że tyle się tutaj zmieniło. Jeszcze kiedyś cię tutaj zabiorę, zobaczysz.- Uśmiechnąłem się w jej stronę.

- Ah tak? A z jakiej to okazji? - Zaśmiała się lekko.

- A nie mogę ci tego powiedzieć, przykro mi.

- Mam się bać?- Powiedziała ironicznie.

- Nie, raczej nie.- Również się zaśmiałem, i otuliłem ją ramieniem.
_______________________________________

Boże, znowu przedłużyłam wstawienie rozdziału, za co poraz kolejny bardzo was przepraszam. Ostatnie tygodnie były dla mnie szaleńczo ciężkie, krótko mówiąc, moje zdrowie się poprostu sypie, dużo się działo, wiec totalnie nie mogłam zebrać się do napisania.

Jedyny plus jest taki, że spotkałam się z autorką, cudownej książki ( jak sama ona ) "Im Beggin | Ethan Torchio" i jej kontynuacji czyli " For you'r love | Ethan Torchio" czyli MaxTorchio <3

Giorgia Soleri x Damiano David | TO THE END.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz