30 | Don't touch me..

116 6 17
                                    

- 7:27 -

Powoli zaczęły otwierać mi się oczy. Lekko przetarłam je, po czym zerknęłam na zegarek. Wiedziałam, że mój orgaznim potrzebuje odpoczynku, ale jednocześnie miałam świadomość, że już nie zasnę. Spojrzałam na drugą stronę łóżka, na której spał Damiano. Jego dłoń była owinięta wokół mojego brzucha, dlatego nie miałam pojęcia jak podnieść się, aby go nie obudzić. Nie pokazywał tego, ale widziałam, że był strasznie zmęczony.

Ostrożnie wyszłam z jego objęcia. Podniosłam się powoli, aby nie zemdleć i podeszłam na szafy.

Po około 20 minutach byłam już gotowa. Stres zżerał mnie od środka, nie miałam pojęcia kiedy i gdzie mam pojawić się na spotkanie z moim ojcem, na którym i tak strasznie nie chciałam się pojawić. Wyciągnęłam leki z komody, aby jak kolwiek przeżyć przez resztę dnia, po czym wzięłam tabletki na dany dzień.

- Cześć tesoro..- Powiedział zaspany wokalista, przytulając mnie od tyłu.

- Hej kochanie.- Pocałowałam go lekko w policzek.- Przepraszam jeżeli cię obudziłam..

- Nie obudziłaś, spokojnie.- Upewniał mnie.- Jak się czujesz?- Pogładził mnie po podbrzuszu.

- Raczej nic się nie dzieje..- Odpowiedziałam.- A ty?

- Nie musisz się o mnie martwić, wszystko jest dobrze. Dzisiaj mamy koncert, naszczęście w Rzymie. Będziesz chciała przyjść?

- Jeśli będę czuła się dobrze, to przyjdę.- Uśmiechnęłam się lekko w jego stronę, chociaż tutaj nie zależało tak naprawdę moje samopoczucie. Bałam się, że ojciec kompletnie mnie załamie.

- Rozumiem kochanie, nie przejmuj się.- Powiedział Damiano, po czym poszedł do łazienki. Zobaczyłam, że poraz kolejny dzwonił do mnie mój ojciec. Byłam przerażona, tak bardzo nie chciałam go zobaczyć. Nie chciałam widzieć, ani znać niczego na temat tego człowieka.

- Skarbie, czekam na ciebie w parku.- Usłyszałam jego obrzydliwy głos. Nienawidziłam jego głosu, tak samo jak samej jego osobowości.

- Nie mów tak do mnie..

- Lepiej sie pośpiesz.

- Zaraz będę..- Odpowiedziałam drżącym głosem. Miałam już wychodzić, gdy zobaczyłam, jak Damiano wychodzi z łazienki.

- Kochanie? Coś się dzieje?- Spytał.

- Um..- Szybko zaczęłam wymyślać coś w swojej głowie.- Frederica do mnie napisała, chciała żebym do niej zajrzała. Będę za niedługo amore, nie martw się.

- Okej, dzwoń jakby coś się działo. Kocham cię, do zobaczenia.- Pocałował mnie, a ja wyszłam z mieszkania.

Nie minęło dużo czasu, aż doszłam do parku, rozglądałam się powoli wzrokiem, ale nie zajęło mi długo, żeby zobaczyć jego twarz. Moje dłonie automatycznie zaczęły drżeć, nie chciałam żeby można było po mnie zobaczyć, że coś jest nie tak, ale byłam pewna, że napewno to widział.

- Dlaczego chciałeś się spotkać.- Powiedziałam w prost, owijając ręce wokół podbrzusza.

- Przecież dobrze wiesz dlaczego..- Zaczął przysuwać się do mnie, chcąc położyć dłonie na moich udach. Szybko się odsunęłam.

- Nie dotykaj mnie.

- No dalej skarbeńku..- Oczy od razu mi się zaszkliły.

- Nie nazywaj mnie tak. Dlaczego chciałeś się spotkać do cholery..

- Widziałem, że nie tylko mi gadałas bajki o swoich " chorobach." Wmawiasz je teraz swojemu chłoptasiowi hm?

- Żebyś wiedział. Mam poważne problemy ze zdrowiem..

- Mhm jasne. Przytyłaś od czasu kiedy ostatnio się widzialiśmy.- Moje serce złamało się w pół. Spojrzałam się w górę, aby strumienie łez nie spłynęły po moich policzkach. Od pewnego czasu z tyłu głowy wiedziałam, że moje zaburzenia odrzywiania, jakiś czas temu coraz bardziej wracały.- To dlatego tak zakrywasz swój brzuch racja?- Po raz kolejny zaczął się do mnie przybliżać.

- Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć.- Jego obrzydliwe dłonie próbowały dotykać każdy milimetr moich bioder. Czułam się obrzydliwe przy samej jego obecności.- Nie dotykaj mnie.- Próbowałam zdjąć jego ręce z mojego ciała, ale on był za silny. Coraz bardziej dochodziło do mnie, że wpadłam w jedną z jego obrzydliwych pułapek.- Błagam. Poprostu zostaw mnie w spokoju..- Mój głos coraz bardziej się łamał.

- Czemu miał bym to robić?- Nie chciałam mu mówić niczego o sobie, ale byłam w takim transie przerażenia, że zrobiłabym cokolwiek trzeba by było, tylko żeby nic mi nie zrobił.

- Jestem w ciąży.- Powiedziałam przerażona. Chciałam żeby mnie zostawił, ale on zaczął się ironicznie śmiać.

- I ty myślisz, że takie twoje gadanie coś da? Poza tym co ty robisz ze sobą dziewczyno.- Mocno złapał za moje nadgarstki i odkręcił je tak, że było widać każdą moją bliznę po samookaleczaniu.- Ty jebana suko! Zasłoń te pierdolone blizny, które zrobiłaś tylko dla atencji! Lepiej po prostu się zabij zamiast zabijać tym innych!- Patrzyłam się w punkt, słuchając tego co krzyczy mi w twarz. Zostało mi to z dzieciństwa, zawsze tak robiłam. W pewnym sensie poprostu "mroziłam" moje emocje patrząc się w co kolwiek.

- Przepraszam.- Powiedziałam automatycznie.

- Poprostu idź se zabij.- Odszedł. A gdy był juz wystraczająco daleko, wybuchłam gigantyczną paniką. Czułam straszne obrzydzenie do mojego ciała, po tym jak chciał dotykać każdy jego milimetr.

Miał racje, po prostu powinnam się zabić.

Szybkim krokiem pokierowałam się do mieszkania. W trakcie chodu chciałam jak najbardziej się uspokoić, żeby nie wzbudzić podejrzeń u Damiano.

Otworzyłam drzwi, po czym cicho zamknęłam je za sobą.

- Cześć amo..- Uciął swoją wypowiedź, i podszedł do mnie szybko, łapiąc mnie za dłonie.- Amore mio, co się stało? Płakałaś?..- Widocznie zauważył mascarę, która spłynęła po moich policzkach razem z łzami.

Wymyśl coś. Szybko.

- Um..- Zaczęłam.- Endometrioza mnie złapała i łzy same mi poleciały..- Szybko je wytarłam. Tak naprawdę, jakoś bardzo go nie skłamałam. Z tego całego stresu, rzeczywiście pojawił się dość duży ból.

- Awh słońce..- Przytulił mnie, schował moja głowę w jego dłoni i zaczął nas lekko bujać.- Już dobrze, jestem tutaj..- Spojrzał się w moje szkliste oczy, po czym złapał moją twarz w jego dłonie.- Możesz się wypłakać kochanie. Nie musisz trzymać łez w sobie..- Spokojnie oznajmił. Tak bardzo chciałam nadal mieć siłę, żeby udawać że wszystko jest okej, ale po prostu dużej sobie nie radziłam. Gdy usłyszałam jego słowa, wybuchłam niekontrolowanym, cichym płaczem. Potrzebowałam się komuś wygadać o sytuacji z ojcem, ale nie byłam gotowa. Tak bardzo nie chciałam zamartwiać Damiano.- Przepraszam..- Mówiłam jąkając się przez łzy. Byłam w gigantycznym stanie derealizacji, kompletnie nie wiedziałam co dzieję się wokół mnie. Jedyne co wiedziałam, to to że chce ze sobą skończyć. Poprostu chce to skończyć tak jak mówił mój ojciec.

- Nie, nie, nie kochanie. Nie przepraszaj słoneczko..- Spanikowana zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, nie czułam się jak ja. Nie czułam kompletnie nic. Mój oddech był szybki, nie miałam pojęcia co zrobić. Spojrzałam się głęboko w oczy Damiano, starając się uspokoić, wmawiając w głowie sama sobie, że wszystko będzie dobrze.- Jestem tutaj amore, jesteśmy u siebie w mieszkaniu. Jesteś bezpieczna, nic się przy mnie nie stanie..- Zawsze wiedział jak mi pomóc.

- Kochanie?..- Zaczęłam nadal jąkając się przez płacz.

- Tak?- Gładził moje włosy.

- Przepraszam. Błagam nie bądź na mnie zły, będzie ci lepiej bezemnie. Obiecuje.- Powiedziałam, w pewnym sensie naprowadzając go na to co zrobię. On jedynie spojrzał się z lekkim zmieszaniem na twarzy.

- Giorgia..- Zmieszany zaczął.- Dlaczego tak mówisz, stało się coś o czym nie wiem?..- Nie odpowiadając mu, szybko skierowałam się do sypialni. Kierowało to mną bardziej niż powinno, nie chciałam zostawać go samego, ale wiedziałam, że tak będzie lepiej.

Dla niego. Dla nas.

_______________________________________

Giorgia Soleri x Damiano David | TO THE END.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz