42 | I missed you!

67 3 1
                                    

Czekaliśmy na lotnisku na samolot. Czułam się źle, bardzo źle. Ale nie tak, jakby kręciło mi się w głowie. Myślałam, że już dawno skończyłam historię z anoreksją, jednak przekonałam się, że bardzo się myliłam. Damiano tak naprawdę zmusił mnie, aby pokarm trafił do moich ust, oczywiście zrobiłam to, ale do tego momentu nie potrafiłam pozbyć się wyrzutów sumienia.

- Hej, wszystko dobrze?- Zauważył Ethan, który siedział na krześle akurat obok mnie.

- Wybacz, tak. Mówiłeś coś?- Zdałam sobię sprawę, że przez ostatnie pięć minut patrzyłam się w ścianę, myśląc tylko o tym, jak źle się ze soba czuje.

- Wiesz gdzie jest Damiano?- Rzeczywiście. Nie było go nigdzie w pobliżu.

- Um nie, nie mówił gdzie idzie?

- Gdyby mówił to wiedziałbym gdzie teraz jest.- Zaśmiał się pod nosem.

- Masz rację, przepraszam.- Szybko przeprosiłam.

Giorgia przestań robić z siebie idiotkę i pomyśl zanim coś powiesz.

- Hej, spokojnie. Żartowałem, nie masz za co przepraszać.- Gdy zakończył wypowiedź, zauważyłam Damiano, który zbliżał się w naszą stronę.- Gdzie ty byłeś?

- W łazience, czego panikujesz.

- Nie panikuje, ale mogłeś powiedzieć chociaż gdzie idziesz.

- A co ty jesteś moją matką, że mam Ci się ze wszystkiego tłumaczyć?- Powiedział żartem.

- A no żebyś wiedział.- Ethan przewrócił oczami, a ja starałam się zrozumieć cokolwiek z ich konwersacji, bo kompletnie nic do mnie nie docierało, wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy dlaczego.

- Hej, Gio.- Poczułam dłoń wokalisty, na moim udzie.- Wszystko w porządku? Totalnie odleciałaś, nic się nie dzieje?

- Nie, spokojnie. Za dużo dzisiaj myślę, to tyle.- Uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę, najbardziej wiarygodnie jak potrafiłam.

- Gioooo, tak bardzo tęskniłam.- Zauważyłam Lavinie, która szybszym krokiem podchodziła do mnie, razem z Thomasem. Naprawdę bardzo dobrze się dogadywałyśmy, i nie ważne jak bardzo chciałam się do niej uśmiechnąć, po prostu nie byłam w stanie. Nie miałam pojęcia co się ze mną działo, ale było mi potężnie głupio.

- Cześć Lavi.- Otuliłam lekko dziewczynę.- Jak się czujesz?- Miałam nadzieję, że czuła się znacznie lepiej niż ja i bardzo prawdopodobne było to, że miałam wielką rację.

- Świetnie, zawsze chciałam zobaczyć Amerykę, chyba nigdy nie byłam tak podekscytowana.- Uśmiechnęła się szczerze.- A ty?

- Na ogół w porządku, ale dzisiaj jestem jakaś przygaszona, przepraszam jeśli będę mało rozmowna.- Starałam się nie mówić za dużo, na temat tego co się ze mną dzieje, dziewczyny nie wiedziały praktycznie nic, a ja nie chciałam mówić im o wszystkim na raz.

- Hej, spokojnie.- Złapała mnie delikatnie za dłoń.- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.- To było kochane.- Ethan, a gdzie Laura? Nie miała z tobą tutaj być?- Rzeczywiście, blondynki nie było nigdzie w pobliżu, dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę.

- Będzie, ale dopiero jutro. Ma dzisiaj kilka wykładów, i nie może ich opuścić.

- A, spoko.- Odpowiedziała krótko brunetka. Rozumiałam tylko coraz mniej, z tego co się działo, więc bez dłuższego myślenia, wstałam z krzesełka z intencją pójścia do łazienki.

- Dami, idę do łazienki. Zaraz wrócę.- Oznajmiłam cicho aby się nie martwił.

Mimo, że bardzo dobrze znałam to lotnisko, to przez moje słabe samopoczucie i tak czułam się zagubiona. Patrząc się w ziemię, szłam szybszym krokiem tylko po to, aby uniknąć kontaktów z ludźmi.

Nie zauważając, poczułam tylko jak wpadam centralnie na kogoś. Automatycznie zaczęłam przepraszać, nie ważne z kim miałabym doczynienia.

- O mój boże, tak bardzo przepraszam ja..- Podniosłam wzrok a moim oczom ukazała się Victoria.

- Giorgia, hej.- Lekko zawstydzona zaczęła. Jeśli mam być szczera to nie widziałam jej od momentu tego co zrobiła z relacją pomiędzy mną a Damiano, nie miałam pojęcia jak się zachować.

- Cześć um, jeszcze raz tak bardzo cię przepraszam, powinnam uważać gdzie idę. Obiecuje, że to już nigdy się nie powtórzy naprawdę prze..-

- Gio.- Przerwała mi.- W porządku, nic się nie dzieje, naprawdę.- Miałam iść dalej, ale poczułam jak basistka łapie mnie za nadgarstek.- Poczekaj. Porozmwiajmy, nalegam.- Zgodziłam się, symbolem zostania w miejscu, mimo że miałam wrażenie że naprawdę zaraz stracę przytomność.- Nawet nie wiem jak zacząć.- Odparła, biorąc głęboki wdech.- Tak bardzo, ale to bardzo cię przepraszam. Wiem, że to ani trochę nie wystarczy, ale ja naprawdę nie miałam pojęcia co ze sobą robię. Miałam ciężki czas, uwierz mi. Moja rodzina się rozpadała, a ja zaczęłam się w tym wszystkim gubić, ani ty ani Damiano nie powinniście zostać przez to zranieni. Z tą laską, nie widziałam się ani razu, od czasu kiedy..- Zaczęła szukać odpowiednich słów, patrząc się gdzie indziej, ale wyglądało to tak, jakby nie mogła ich znaleźć.

- Wiem..- Ułatwiłam jej wypowiedź, ponieważ doskonale wiedziałam co ma na myśli.

- Naprawdę jest mi tak bardzo głupio Giorgia.- Złapała mnie za blade, drżące dłonie.- Nie powinnaś się stresować, w ogóle. Tymbardziej teraz. Jest mi tak bardzo głupio, wiem że nigdy nie będziemy miały kontaktów takich jak kiedyś, ale przynajmniej postaraj się mi wybaczyć, nie mogę znieść tego co kiedyś ci robiłam.

- Już dobrze. Nie zamartwiaj się tym, naprawdę. Każdy kiedyś zrobił coś głupiego w życiu, i to nie znaczy że nie ma mieć kolejnej szansy. Nie katuj się tak tym proszę. Oczywiście, bolało mnie to co zrobiłaś mnie i Damiano, ale to nie znaczy, że mam cię skreślać.- Uśmiechnęłam się słabo, podnosząc wzrok na jej twarz.

- Naprawdę?- Uśmiechnęła sie lekko.

- Naprawdę, nie martw się już. Chłopaki i Lavi już czekają, ja zaraz będę.- Oznajmiłam jej, i ledwo co doszłam do łazienki.

Przysięgam zaraz tutaj zemdleje.

Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje, nawet nie miałam powodu żeby czuć się tak fatalnie. Tak samo bladymi jak wcześniej dłońmi zakryłam twarz, żeby chociaż trochę poczuć rzeczywistość.

- Giorgia?- Szybko rozpoznałam głos Janis, która najprawdopodobniej przyjechała razem z Victorią.- Wszystko w porządku?- Spytała, podchodząc do mnie.

- Cześć, tak um wszy..- Przerwała mi od razu, gdy zdjęłam dłonie z mojej twarzy.

- Jezu, jesteś blada jak ściana, źle się czujesz? Lepiej po kogoś pójdę, gdzie jest Damiano?

- Spokojnie, nic mi nie jest.

- No nie powiedziałabym, wyglądasz jakbyś miała tu zaraz zemdleć.

Wcale się nie myliła.

- Serio wszystko okej.- Starałam się ją przekonać.

- Zostań tu, zaraz wrócę.- Szybkim krokiem wyszła, a ja nie miałam pojęcia co zrobić żeby to uczucie ustało. Tak jak mogłam się spodziewać, po kilku minutach do łazienki nie weszła Janis, ale też Damiano, któremu zapewne powiedziała co się dzieje.

- Amore, źle się czujesz?- Podszedł do mnie brunet bardzo szybko.

- Naprawdę nic się nie dzieje.

- Jak to nie, jesteś cholernie blada i dłonie telepią ci się jak szalone.- Czasami nie zdawałam sobię sprawy jakie szczegóły chłopak potrafił zobaczyć w tym co się ze mną dzieje.

Po dłuższej chwili doszło do mnie, że to wszystko działo się ze mną tylko i wyłącznie przez to, że jakiś czas temu wzięłam leki antyepileptycze, od których już długo byłam odcięta, więc jedyne co mogłam zrobić to to przeboleć.

- Uwierz mi, serio nic mi nie jest. Lepiej już wracajmy.- Patrzyłam mu się w oczy.

- Na pewno?

- Na pewno. Nie panikuj, proszę. Jeśli coś będzie się działo to Ci powiem, obiecuje.- Poczułam jak jego dłonie lądują na moim podbrzuszu, ale szybko wzrokiem ostrzegłam go, że centralnie obok nas stoi Janis, która nic o tym nie wie, tak samo jak reszta dziewczyn.
_______________________________________

Giorgia Soleri x Damiano David | TO THE END.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz