Ja i Hannah dostaliśmy jedzenie, a mimo to nie zjadłam wszystkiego. Zjadłam tylko dwa małe ziemniaki oraz wypiłam całą szklankę wody. Przez ten czas zdążyłam stracić całą ochotę na jedzenie, a bardzie pragnę wody. Natomiast Hannah zjadła i wypiła wszystko.
- Ile dni temu jadłaś?
- Co dwa dni, a czasami codziennie daje jedzenie. - próbujemy non stop ze sobą rozmawiać, choć jest bardzo zła sytuacja.
Już chyba wiemy o sobie wszystko.
- Dlaczego nie zjadłaś wszystkiego? - przede mną pojawił się "ochroniarz".
- A co cię to?
- Mc, proszę lepiej nie zadzieraj z nimi.
- Lepiej posłuchaj koleżaneczki. Radził bym byś milczała, gdy nikt o to nie prosi. Bo skończysz bez głowy. - przyłożył nóż do mojej szyi lekko zaciskając na niej i uśmiechając się przy tym. Przez co krew poleciała. Na szczęście później zabrał broń i odszedł z pomieszczenia.
- Jak myślisz? Kiedy użyć telefon? - szepcząc podeszłam do dziewczyny.
- Mam pomysł, powiedzmy, że mamy okres i musimy iść znów do toalety.
- Powinno się udać, ale nie wiem.
- Kto mówi? Ty, czy ja?
- Proszę ty Mc. Najwyżej coś jeszcze dopowiem.
- Okej. Ej! Wypuśćcie nas!
- Niby dlaczego?
- Musimy iść do toalety. - powiedziała tym razem brunetka.
- Byliście 20 minut temu.
- Ale my potrzebujemy iść jeszcze raz.
- I co? Uciekniecie? Myślicie, że jesteśmy głupi?
- Wcale tak nie myślimy. Mamy okres i musimy iść. Wie pan..
- Dobra idźcie, ale odprowadzę was pod drzwi.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jesteśmy już w toalecie. Przeszukałam całą łazienkę i nie znalazłam żadnych podsłuchów i kamer. Dobrze że, tam nie było żadnej przy nas kobiety. No bo by się za pewne zorientowała co planujemy.
Według mojej intuicji.
Jedyną teraz nadzieja moją i Hannah jest okno. Jest ono dość wysoko, ale nie zabijemy się. Znaczy chyba nie zabijemy się. Gorzej trochę w wejściem do niego.
- Idź pierwsza Hannah. Nie czekaj na mnie gdy się przedostaniesz.
- Poczekam.
- Lepiej od razu biegnij. A dobra idź już. Tracimy czas. Musimy być cicho.
*Skip time*
Biegniemy przed siebie w lesie trzymając się za ręce by się nie zgubić. Jesteśmy wykończone, a mimo to uciekamy. Jak na razie nikt chyba nie zauważył naszej nieobecności. Nawet nie wiemy gdzie jesteśmy. Nie mamy bladego pojęcia w którym kierunku uciekamy.
Po prostu uciekamy i tyle...
Jest dość chłodno w końcu jesteśmy w lesie.
Jesteśmy w labiryncie, który nie ma końca.
Biegniemy i biegniemy, ale czy uda się na pewno uciec?
Czy może padniemy z braku sił. On nas złapię, a te piekło się powtórzy?
Damy radę?
CZYTASZ
Nie ufaj nikomu
FanfictionJake i Mc są coraz bliżej znalezienia zaginionej, czyli Hannah Donfort. Lecz pewnego dnia pojawia się dziewczyna. Z początku bardzo miła i przyjazna, jednak później okazało się inaczej. Dziewczyna zniszczyła zaufanie przyjaciół do Mc. To wszystko, c...