Już piąty dzień jestem w Korei. - Obecnie układam fryzurę. - Zaraz właśnie mam zamiar wyjść na miasto. Bo w sumie to lepsze niż siedzenie w domu samej. - Tak samej. Jake pojechał coś "załatwić". Co mnie nie zbyt zadowoliło, ponieważ powiedział:
„ - Nie mogę na razie powiedzieć. Muszę lecieć. Trzymaj się kochanie!".
Przez chwilę w mojej głowie pojawiły się nieodpowiednie myśli. Na szczęście te czucie, że nasza miłość trochę się topi, było minęło.
Jake od tej pierwszej randki stał się bardzo czuły wobec mnie. - Ciągle się przytula. Całuje, gładzi mój brzuch. - I co najdziwniejsze albo i najwspanialsze, słucha bicie mojego serca. - Gdy siedzę lub leżę on to robi. Przykłada ucho i słucha. - Jake..
Po ukończeniu fryzury, udałam się do przedpokoju. - Ubrałam buty i na wszelki wypadek zabrałam ze sobą parasol. Wczoraj i dzisiaj rano padało. Nie zbyt ładna pogoda.
No i wyszłam, zamknęłam drzwi.
- Dzień dobry. - Powiedziałam oczywiście po Koreańsku, do pracującej kobiety przy schowku.
- Dzień dobry.
Tym razem nie jest chop siup. Trzeba iść przez trochę długi korytarz i skręcić w lewo, a później w prawo. - Zajęło to 5 minut, przejście jednego korytarza. A całość 9 minut. No i weszłam do windy. - Jak zwykle pełna. Dużo ludzi najwyraźniej spieszy się do pracy, co widać po ich zachowaniu.
Jeden koleś przykuł mojej osobie szczególną uwagę. Kojarzę go z skądś. - Ale za Chiny ludowe nie pamiętam skąd kojarzę gościa. Chyba mi się kiedyś przedstawił.
Tomek? T. T. T. Tho.. Thomas! - Tylko po co? Chwila moment on mi kiedyś dał swój numer telefonu. - Wizytówkę? - Gdy jechałam lub wracałam z mieszkania Hannah ja go spotkałam. Tylko po co mi dał numer telefonu?
- Cześć. - Powiedziałam do tego gościa, gdy było na tyle miejsca w widzie, by mnie widzieć.
- Cześć. - Odpowiedział.
- Chwila to ty? Co ty tu robisz? Możemy porozmawiać na temat Hannah? Szukałem cię.
- Szukał mnie pan? Nie bardzo rozumiem.
- Wszystko wytłumaczę, ale w mniej publicznym miejscu. - Złapał mnie za ramię i pociągnął w stronę restauracji. Co nie powiem trochę za mocno ścisnął.
- Zabolało. - Puścił mnie dopiero w chwili, gdy byliśmy przy jakimś stoliku.
- Znasz Jake'a? - Pospiesznie zadał pytanie siadając na skórzanym siedzeniu.
- Tak.
- Bogu dzięki. Gdzie on jest?
- Przykro mi, ale nie wiem czy mogę ci powiedzieć. Mogę się go zapytać przez SMS.
- Kurczę, rozumiem. Zapytaj się go proszę.
- Przepraszam jak się nazywałeś? Wyleciało mi z głowy. - Po raz kolejny.
- Powiedz mu, że jestem Czerwony pan Riddle.
Dziwnie po raz kolejny, skądś kojarzę te nazwisko. - Dziwnie jakoś dzisiaj. - "Dziwny jest ten świat."- Z Harre'go Pottera? Nie możliwe. One na serio istnieje?
CZYTASZ
Nie ufaj nikomu
FanfictionJake i Mc są coraz bliżej znalezienia zaginionej, czyli Hannah Donfort. Lecz pewnego dnia pojawia się dziewczyna. Z początku bardzo miła i przyjazna, jednak później okazało się inaczej. Dziewczyna zniszczyła zaufanie przyjaciół do Mc. To wszystko, c...