Mijały kolejne dni. A moje dni się dłużą i dłużą. Siedzę tutaj już od dobre ponad kilku tygodni w szpitalu. Jedzenie nie jest najgorsze ani pielęgniarki, ale siedzenie i nic nie robienie podnosi ciśnienie. Lekarze mówią, że muszę telefon zostawić jak na razie na bok i iść spać. Niby jak? Skoro jest w tym pomieszczeniu gorąco. Dziwny jest ten szpital, zazwyczaj jest chyba raczej chłodno w szpitalach.
Z niektórymi z grupy pogodziłam się i rozmawiamy tak jak kiedyś. W tym z Dan'em i Lily. Tylko, że już nie szukamy Hannah, a szukamy wspólników mordercy i wszystkich innych ludzi powiązanych. Z resztą niestety jakoś dalej jeszcze nie mam kontaktu. Szkoda.. Moim przyjaciele próbowali namówić by porozmawiali razem ze mną i wyjaśnić jak to się stało. Ale nie.. Oni dalej...
Oczywiście tak to wszyscy moi przyjaciele odwiedzają mnie w szpitalu. - Dzień dobry. Dostałam informację, że pani może wyjść, ale lekarz nalega by pani została. Jaka jest pani decyzja?
- Wychodzę. - Nie chce tutaj gnić wieczność. - Proszę podpisać papiery i jest pani wolna.________________________________________________________________________________
Zabrałam wszystkie rzeczy z mieszkania i pojechałam do nowego domu, który zakupiliśmy: ja, Lily, Dan i Jessy. Normalnie Thomas by do nas dołączył, ale jesteśmy pokłóceni jeszcze bardziej. A głównie ja i Lily z nim..
Czuję się winna.. To moja wina.
- OMG! Jak tutaj cudnie! - Z wrażenia Jessy zapiszczała. - Jak znalazłaś to cudo? To pięknie idealne, blisko sklepów i w ogóle około pięknych widoków! Mc! Kocham cię! - Ja ciebie też. Natknęłam się przypadkowo w Internecie i oto jest. - Chodźmy wybrać pokoje! - Zaczekajcie! Może najpierw odpoczniemy? - Dan, wstawaj z tej ziemi! Musimy kupić jeszcze meble! Sklepy są do 22:00! A jest 16:00! Mamy mało czasu! - 6 godzin to mało? - Tak i tak nie zdążymy wszystkiego. Ale najpierw trzeba kupić lodówkę! Będziesz później marudził, że nie masz co jeść! - Dobra, dobra! Szybko! Idziemy! Jedziemy!- Zaśmiałyśmy chórkiem na zaistniałą sytuację. - Ile jest pokoi w tym domu Mc? - Zapytał Dan. - Chwila. - Z tuby wyciągnęłam plan domu i zaczęłam czytać: - 5 łazienek, salon połączony z kuchnią, siedem pokoi. - Dużo.
Weszliśmy schodami na górę i zaczęliśmy wybierać pokoje. - Dan i Jessy, chcecie pokój razem czy osobno? - Wzrok skierowałam na parę stojącą obok siebie. - Nie, osobno. - Rozumiem. W taki razie. Kto wybrał już pokój?
*Time skip*
Dan i Jessy pojechali do Ikea' i, która oczywiście jest poza Duskwood. A ja z Lily ogarniamy kolację. Lodówkę i kilka rzeczy przydatnych kupiliśmy już. - Masz kontakt z Jake'iem? - Nie. - Posmutniała. Po czym przytuliłam przyjaciółkę. - Dlaczego? - Powiedziała w płaczu załamana. Na co moja przeklęta wrażliwość dała siwe znaki i ja również popłakałam się. - Nie wiem. - Wymamrotałam. - Mamy coś mocnego do picia? - Zapytała, a z nas dalej ciekła słona ciecz. - Tak, wino. - Siąkając nosem zaczęłam szukać w swoich rzeczach napoju alkoholowego. - Mam. - Pokazałam po czym zaraz napój trafił do mojej buzi. Po kilku sekundach podałam Lili, co również uczyniła. - Nie mogę.- Podała mi napój, co znowu napiłam się i później podałam, i tak w kółko. Zapłakane upijaliśmy się do puki rozsądek wrócił. - Dobra musimy ogarnąć się puki Dan i Jessy nie przyjdą. - Okej.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Opadłam na łóżko i już miałam zamknąć oczy, gdy zadzwonił mi bardzo znany numer. Czyli prywatny, inaczej NIEZNAJOMY NUMER. - Halo? - Spytałam bez emocji. Już mnie nic nie zaskoczy. Nawet gdyby był to prezydent Stanów Zjednoczonych. Byłam by i tak czy siak niewzruszona. - Ty dziwko! - Usłyszałam zmiksowany przerobiony głos brzmiący jak od mężczyzny, lecz ja wiedziałam, że to kobieta. Kate Parks. Zraniły mnie trochę te słowa. - Ty kurwo! Świnio! Zołzo! Jebana! Jebana! Suko! Krowo wypchana po brzegi! Kurwa! Zabiję cię! Rozumiesz! Rozumiesz!? - Krzyczała tak głośno do słuchawki, że wszyscy moi przyjaciele przyszli zobaczyć co się dzieje.
:(
Po paru minutach słuchania zaklęć jakie na mnie rzucała dziewczyna, połączenie zostało zerwane. Jeszcze tak dalej, a stanę się masochistką. - Boże Mc.. - Wszyscy mnie przytulili.
CZYTASZ
Nie ufaj nikomu
FanfictionJake i Mc są coraz bliżej znalezienia zaginionej, czyli Hannah Donfort. Lecz pewnego dnia pojawia się dziewczyna. Z początku bardzo miła i przyjazna, jednak później okazało się inaczej. Dziewczyna zniszczyła zaufanie przyjaciół do Mc. To wszystko, c...