Obudziłam się dziś wyjątkowo w zupełnie innym miejscu niż zazwyczaj. W wygodnym dwu osobowym łóżku Jake'a. W czterech ścianach sypialni, gdzie jest urozmaicona w eleackie dodatki. Można by rzec, że Jake wydał krocie. Nigdy nie widziałam jeszcze w tak dobrym stylu sypialni. W złotym, białym oraz różne odcienie koloru ciemnego. Na ścianach widnią zdjęcia, najprawdopodobniej jego rodziny. Moją uwagę szczególnie przykuł mężczyzna zamazany czarnym markerem. Gdy tylko na chwilę pomyślałam, już wiedziałam kto to. Ojciec Jake, który znikł i nigdy już nie wrócił.Posmutniałam na tą myśl, ale chwilę potem znów byłam szczęśliwa, ponieważ spojrzałam na Jake'a przytulającego się do mnie.
Mojego ukochanego.
W najlepszym nastroju czując słońce na moim nieco odkrytym brzuchu, leżę przy moim już oficjalnym chłopaku. Mojej jedynej miłości. Z osobą poznaną przez SMS i internet. Jestem u boku chłopaka znanego jako bardziej hakera ni jeżeli Jake'a. - Dzień dobry Mc. Jak się spało? - Dzień dobry. Bardzo dobrze, a tobie Jake? - Również Mc, również. - Przejechał końcówkami palców po moim brzuchu, sprawiając mi lekkie łaskotki, ale na tyle by powstrzymać się przed śmiechem.
Gdyby ktoś mi powiedział na samym początku naszej znajomości z Jake'iem, że będziemy parą to uznałam by to za kiepski żart. Ale teraz.. To zupełnie coś innego.
W pewnym momencie przypomniałam sobie, że mam przecież przyjaciół, którzy za pewne się zamartwiają. Nie dziwię się, w końcu jeszcze nie dawno byłam porwana. A ja tak po prostu mówię, że źle się czuje i potem znikam poza domem pisząc, że przyjdę później. I na następny dzień nie ma mnie.
Bardzo złe z mojej strony.
Już chciałam wstać, ale on zablokował mnie, oplatając ręce o moje ciało. - Gdzie idziesz? - Zapytał wyraźnie nie zadowolony z mojego wyczynu. - Muszę już iść. Dziewczyny pewnie się martwią. - Nie no, poczekaj. Napisz, że jesteś zajęta i tyle. No please. - Popatrzał na mnie błagającym wzrokiem. Tak jak to moja siostra kiedyś powiedziała o moim psie Kubusiu: "Zrobił słodkie oczka". Dokładnie jak mój kiedyś, już za pewne nie żywy już pies, który miał brązowe oczy podobnie jak Jake. Tylko, że sto razy ładniejsze ma mój chłopak.
Nie to żebym obrażała mojego psa. Był kochany i słodkim, łobuzem.
____________________________________________________________
- Jake? - Mhm..? - Odpowiedział porozumiewawczo pytaniem na pytanie. - Co z Kate? - Nie wymawiaj jej imienia, proszę. A tak na prawdę to nie wiem co z nią. Znikła w pewnym momencie. Próbowałem włamać się do niej, ale nic z tego nie wyszło. - Aha. To co teraz będzie? Oprawca został złapany, ale reszta nie.. - Musimy trochę poczekać, a później wrócić do śledztwa. Przypominam, że nadal rząd mnie goni. Na dodatek straciliśmy parę ważnych rzeczy. W tym komórkę Hannah, pliki, zdjęcia. - Czekaj chwila, ja mam komórkę Hannah. - Jak to? - Kiedy byłam u niej w mieszkaniu. Ona tam leżała, więc zabrałam komórkę ze sobą. Co ona tak w ogóle tam robiła? - Serio? A ja już myślałem, że wszystko stracone. Thomas był w mieszkaniu i mimo zakazów od wszystkich, miał przy sobie. No i pewnego dnia zostawił "na chwilę" i zapomniał. Później były poszukiwania. Próbowałem namierzyć tak jak to zwykle, ale ktoś mi zablokował dostęp. - Popatrzał się na mnie. - Przepraszam. Jake, musiałam. - Okej. Do zobaczenia. - Pocałował mnie w czoło i pojechał autem w swoją stronę. - Kto to był!?? - Jessy krzyknęła z radości. - Jessy?! A ty czasem i reszta nie mieliście gdzieś jechać?! - Tak, ale ja chciałam zostać. Chwila, nie mów mi, że to był on! - Nie mam bladego pojęcia o kim mówisz? - Nie udawaj! To był Jake! - Jessy trochę ciszej! - Dobra, dobra, ale ja wiem jedno. Jesteście razem! Moja przyjaciółka! O jejciu! - Rudo włosa rzuciła się na mnie. - Brak mi słów. A tak mówiłaś, że raczej do końca życia będziesz singlem. - Nie prawda. - Prawda. - Nieprawda. - Oj prawda, prawda.
*Kilka dni puzniej.*
- Jake? Kiedy ostatnio spałeś? Jake, odpowiedz! - Wtedy kiedy byłaś u mnie. - Jake! To jest strasznie nie zdrowe! - O rozmawiasz z Jake'iem. - Za drzwi mojego pokoju wyłoniła się rudowłosa. - Tak. - Nim się obejrzałam Jessy miała mój telefon w ręce. - Cześć Jake. Z tej strony Jessy. Mam do ciebie prośbę, a właściwie nakaz. W Duskwood otwierają nocny klub. Dzisiaj otwierają i masz przyjść. Mc też idzie. - Nawet się nie zgodziłam. - Cicho Mc. Jak nie to będziesz martwy. Punkt 19:00. Paaa. - Rozłączyła się. - Jessy. - No co? - Nigdy cię takiej nie widziałam. - To teraz już widzisz. Idź się lepiej szykować. Za 3 godziny wychodzimy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ubrałam na siebie czarną sukienkę typu Bodycon. Do tego liczne łańcuszki. Na twarzy zbytnio nie kombinowałam tylko użyłam w małych ilościach podkładu, korektora, pudru, eyeliner"a i tuszu do rzęs. - Na pewno dobry to pomysł? - Oczywiście, że tak. Trzeba się trochę zabawić. - Zabawić i potem nie wrucimi do domu. Tylko pójdziemy po pijanemu do lasu zgubić się. Super. - Wyluzuj. - Jesteś jakaś ostatnio dziwna. - Nie jestem. Tylko po prostu... No wiesz.. Dan mi się oświadczył! - O mój boże! Jessy! Gratuluję!
(jutro powinien pojawić się dłuższy dział)
CZYTASZ
Nie ufaj nikomu
FanfictionJake i Mc są coraz bliżej znalezienia zaginionej, czyli Hannah Donfort. Lecz pewnego dnia pojawia się dziewczyna. Z początku bardzo miła i przyjazna, jednak później okazało się inaczej. Dziewczyna zniszczyła zaufanie przyjaciół do Mc. To wszystko, c...