- Jake. Myślałem wtedy, że.. - Tak, wiem. Nie miałeś z resztą wyboru. Dlaczego chciałeś spotkać się? - Chciałem przywitać się i ostrzec cię przed nim. On nadal żyje. Przeżył. Chce nas zabić. Ich szef, znaczy nasz były. - Kto? - Yhfgh... - Świetnie. Nie usłyszałam oczywiście nazwiska. Coś przerywa.
Serio? Akurat właśnie w tej. A nie innej chwili, musiało pójść coś nie tak. - Ciekawość mnie zżera. - A tu to. Dzwoni ktoś do mnie. Jeszcze na kamerę. - Spam'i na dodatek wiadomościami, o treści: "Odbierz." - Odrzucę połączenie teraz jestem zajęta. - Oczywiście co z tego, że odrzuciłam jedno połączenie. Jak znów dzwoni. - Dobrze, że Jake pomyślał o wyciszeniu telefonu. Nie pomyślałam by to zrobić. - Może to jakaś reklama? O co chodzi? - Dobra odbiorę bo mi najwyraźniej nie da spokoju. - Halo? - Odebrałam wyłączając kamerkę. - Jake, idę po ciebie. Zabiję cię. - Zapomniałam, że przecież Jake zmienił mi numer telefonu, w tym telefon na swój. Na dodatek jest zmieniacz głosu. - Super. Jake jest w niebezpieczeństwie. - Raczej odwrotnie. - Słucham? Ty się słyszysz Jake? Nie rozśmieszaj mnie. - Nie jestem Jake, ale okej. Wiedz o tym, że jak cokolwiek zrobisz Jake'owi powyrywam ci wszystkie po kolei włosy. - Kim jesteś? - Jestem James Bond, wiesz? - Powiedziałam złośliwie. - Jestem strasznie taka nagle wściekła. - Uh..! - Prychnął. - Jestem prokuratorem. Nazywam się Peter Parker. - Ciekawe czy mi uwierzy. Ale ze mnie agent. - Rozumiem. Jesteś jego pracownikiem? - Tak. - Ale kłamię. - Chwila, ile ma ich jeszcze? - Z tysiąc ludzi. - Mam pytanie. - Pytaj szybko, nie ma czasu. - Co na to panie Parker by przejść na moją stronę? - Jeszcze czego? Może zaproponuj mi
45 miliardów wonów? Heh. - W takim razie. Starczy 50 miliardów wonów? - Pojebało go? To są żarty. - Nie mogę. Zwariuję zaraz pod tym łóżkiem. Wyjdę na balkon i skoczę. - Nie wiem. - Mam dość wszystkiego. Na dodatek głowa mnie zaczyna boleć. - Jest cieplejsza niż zwykle. - Nie. Nie. - Nie skorzystam z oferty. - 70 miliardów. - 80? - Nie. - W takim razie moja ostateczna kwota to 100 miliardów. - O boże. Koleś coś ewidentnie brał. - Nie dziękuję. - Rozłączyłam się. - I przez przypadek wyłączyłam telefon. Chciałam włóczyć go, ale zrobiło mi się dziwnie słabo. - Świat zamazał się. Ciemność mnie wchłonęła.___________________________________________
Obudziłam się w ciąż w tym samym miejscu z bólem głowy. I z poczuciem brudu, w dolnej części ciała. - Cholera. Zapomniałam. Według kalendarza mam mieć dzisiaj okres. Zapomniałam na śmierć. - Tylko nie to. - Akurat teraz muszę iść do toalety. Jeszcze pobrudzę
Podłogę. - Oni nadal gadają.( Dział jakoś tak wyszedł krótki, ale nie planowałam pisać dalej. Tak ma być. Życzę miłego dnia/ nocy :)
CZYTASZ
Nie ufaj nikomu
FanfictionJake i Mc są coraz bliżej znalezienia zaginionej, czyli Hannah Donfort. Lecz pewnego dnia pojawia się dziewczyna. Z początku bardzo miła i przyjazna, jednak później okazało się inaczej. Dziewczyna zniszczyła zaufanie przyjaciół do Mc. To wszystko, c...