W końcu się stało, upadłam na ziemie.- Leć Hannah i biegnij po pomoc! Ja już nie dam rady wstać.
- Ale ja nie mogę cię zostawić...
- Biegnij! Proszę! O mnie się nie martw! Wszystko będzie dobrze tylko idź po pomoc! Błagam biegnij! Idź! Szybko! Mamy bardzo mało czasu! Jest już zasięg! Jest coraz mniej drzew! Według mapy jesteśmy 1km od miasta! Szybko! Dasz radę! - w końcu pobiegła, a ja musiałam zostać sama. Nie tyle wszyscy poświecili by Hannah tutaj w tym miejscu została. Nie mam prawa jej tutaj zostawiać i nie mam bladego pojęcia czy nas gonią, ale lepiej nie tracić za żadne skarby czasu.
Nie mam już na nic siły... Nie, nie i nie. Ręce mnie bolą, serce, głowa i tak by wymieniać dalej. Ja już sama nie wiem czy już o tym i tamtym myślałam. Mam wrażenie, że moje myśli powtarzam i nie jestem pewna czy już nad tym rozmyślałam. Ja już wariuje. Moja głowa i nie tylko. Muszę iść jak najszybciej do lekarza. Moja psychika umiera. Przed oczami już nie widzę. Niewyraźne drzewa, chmury, niebo. Ciężko mi się oddycha. Gorąco mi... Czuję pot zlatujący z twarzy.
Leże choćby nie nie żywa na brudnej ziemi z przeróżnymi insektami. Ciekawe czy mają lepsze życie ode mnie?
W końcu usłyszałam auto. Mam wrażenie, że jest teraz tylko jedna osoba przed de mną, ale to pewnie złudzenie.
- Spokojnie uratujemy cię.. Będzie dobrze. Tylko bądź cichutko. - usłyszałam dziwnie znajomy głos.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
POV: Phil
Nie wiem co się dzieje. Mc od 24 godzin nie odbiera telefonu. Tydzień temu mówiła, że nie będzie miała czasu, ponieważ będzie chodziła po urzędach załatwiać jakieś sprawy. Dlatego umówiłem się z nią w sobotę w barze, wczoraj. Zawsze przychodzi punktualne, jest osobą bardzo kulturalną i jest to bardzo dziwne. Dzwoniłem przez dzwonek oraz pukałem by sprawdzić czy nie jest w domu. Pytałem się sąsiadów czy jej czasem nie widzieli, na co niektórzy powiedzieli, że wyszła tydzień temu w nocy i dotąd nie wróciła. Również miała przyjść do pracy. Nie wiedziałem co zrobić, więc zadzwoniłem na policję. Powiedzieli, że na razie sprawdzą czy wszystko jest w porządku.
Martwię się strasznie. Ona jest taka... Inna niż inne kobiety. Jest wyjątkowa. Nie potrafię bez niej żyć. Zakochałem się w niej, gdy tylko o niej dowiedziałem się, pisałem i zobaczyłem jej urodę.. No może skłamałem mówiąc od razu. - Gdyby nie tylko ten pieprzony hacker, Jake. By we mnie się zakochała. Nie lubię go. Może jeszcze mam jakieś szanse?
*Skip time*
W końcu zadzwonił telefon. - Dzień dobry. Z tej strony aspirant Jacob Hydrangea. Niestety tak jak pan obawiał się, pani Amelia Fake AKA Mc, zaginęła. Mamy nagranie gdzie zostaje porwana. Przykro mi i zapraszam dzisiaj na komendę. Do widzenia.
- Do widzenia.
Wszystko jasne. Ten potwór porwał Mc. No i co ja teraz zrobię? Nie mam menadżerki i przyjaciółki. Super.
Postanowiłem napisać do tego idioty hakera, na prywatny chat. W końcu gdy przeszukają dom Mc to znajdą ślady, które doprowadzą do Jake'a.
<
???
Offline
Witaj Jake.
Nie wiem jakie masz teraz relacje z Mc.
Ale
13:30
UŻYTKOWNIK ??? JEST TERAZ OFFLINE
UŻYTKOWNIK ??? JEST TERAZ ONLINE
Mc
ona..
zaginęła tak jak Hannah
On ją porwał
policja ma nagranie z monitoringu
Chciałem cię ostrzec
Mc ma wszystkie informacje najprawdopodobniej o tobie
w swoim domu
A zakłam, że go sprawdzą
UŻYTKOWNIK ??? JEST TERAZ OFFLINE
CZYTASZ
Nie ufaj nikomu
FanfictionJake i Mc są coraz bliżej znalezienia zaginionej, czyli Hannah Donfort. Lecz pewnego dnia pojawia się dziewczyna. Z początku bardzo miła i przyjazna, jednak później okazało się inaczej. Dziewczyna zniszczyła zaufanie przyjaciół do Mc. To wszystko, c...