Nellie weszła do swojego pokoju i opadła plecami na łóżko z uśmiechem. Pokój strasznie się jej podobał i zdążyła się z nim związać. Przez minione dwa tygodnie na statku, sporo się nauczyła. Wiedziała jak sterować ich statkiem kosmicznym, umiała korzystać z karabinu i nauczyła się jeść orzeszki w trybie super ekstra mega wolnym. To ona była kucharką strażników co wcale jej nie przeszkadzało. Mantis i Thor czasem prosili by ich nauczyła jakiejś potrawy lub pożyczyła książkę kucharską. Drax i Peter też czasem wpadali. Naprawiała im podarte ubrania które woleli zatrzymać niż wyrzucić i nauczyła ich kosmicznej segregacji śmieci. Uwielbiała im wszystkim pomagać. Jej rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę! - Zawołała. Po chwili do pomieszczenia wszedł Peter Quill. - cześć, siadaj.
Chłopak usiadł.
- Możemy porozmawiać? - splótł swoje ręce przed sobą.
- Przecież rozmawiamy - uśmiechnęła się. Odwzajemnił gest. Słodko się uśmiechała. I zawsze ma taki radosny ton głosu. Przyłapał się na gapieniu więc szybko odwrócił wzrok.
- No wiem ale - przerwała mu.
- Wiem o co ci chodzi, mów - delikatnie kiwnęła głową.
- Chodzi o to, że... Cię kocham - spojrzał na nią niepewnie.
Levesque nie wiedziała co odpowiedzieć. W końcu po kilku minutach, udało jej się wydusić jedno słowo.
- Co?
Westchnął.
- Pstro. Podobasz mi się Nellie.
- A-ale jak to?
- Tak wyszło - wzruszył ramionami. - Dam Ci czas na przemyślenie tego. Jutro po południu przyjdź do mnie. - po tych słowach, wstał i wyszedł.
Dziewczyna odetchnęła i położyła się na plecach na łóżku. Zaczęła wpatrywać się w sufit. Był on koloru granatowego. Kupiła sobie lampkę i gdy ją włączyła, na suficie pojawiały się żółte gwiazdki. Jeden dzień na przemyślenie tego. On chyba sobie z niej kpi. Musiała się poważnie zastanowić czy przyjaźń nie przerodziła się w większe uczucie. A ten jej daje niespełna 22 godziny. Minus 6 na sen to 18 godzin. Minus rzeczy o których będzie myśleć zamiast o tym to 16.
Rzuciła piłeczką w ścianę dzielącą jej pokój i Thor'a. To był taki ich sygnał. Gdy któreś chciało lub potrzebowało porozmawiać, rzucało piłeczką w ich wspólną ścianę. Po chwili mężczyzna wszedł do pomieszczenia. Jak dobrze że był u siebie.
- No co tam? - Usiadł wygodnie na przeciw niej.
- Thoriii - zajęczała niebieskooka. - Mam problem.
- Problemem nie jest problem a podejście do problemu - odparł Thor.
- Wtf? Bawisz się w filozofa? Nie ważne, Peter się we mnie zakochał a ja przez to nie potrafię odróżnić przyjaźni od miłości. W sensie do niego, rozumiesz. - przeczesała ręką włosy a chłopak położył się koło niej.
- No rozumiem ale nie wiem jak Ci pomóc. Musisz to przemyśleć.
- To już wiedziałam ale i tak dziękuję.
Oboje zamilkli. Nellie ułożyła głowę na ramieniu Boga piorunów i przymknęła oczy. On tylko spojrzał na nią i się uśmiechnął. Po chwili usłyszał ciche chrapanie które szybko ucichło. Przykrył ich kołderką i ułożył się bokiem do niej a ona od razu się do niego przytuliła.
- Dobranoc moja mała księżniczko - szepnął jej do ucha i zamknął oczy. Również odpłynął w objęciach Morfeusza.
CZYTASZ
Heaven In Your Eyes
FanfictionJest to opowieść o mężczyźnie skrzywdzonym przez los...który stracił rodzinę...dom...kilkoro przyjaciół...swój lud...broń...oko...domyślacie się już o kogo chodzi? Postanowiłam stworzyć opowieść o Thor'ze, gdyż zauważyłam, że jest ich mało albowiem...