#13

14 3 7
                                    

[Perspektywa Nellie Levesque]

Heaven było piękne. Większość wszystkiego co tu zauważyłam, dumnie nosiło kolor biały. Ale nie sprawiało to wrażenia miasteczka przyszpitalnego, o nie. Białe domy ze złotymi ramami wokół okien oraz czasem na ścianach jakieś złote wzorki. Dachy koloru nieba. W wyobraźni wygląda to trochę gorzej, ale tu jest cudownie. W parkach posadzone różnorodne kwiaty, najczęściej białe. Chodniki i drogi zostały stworzone za pomocą tak zwanych, kocich łbów. Ale najcudowniejszy był pałac. Jako jedyny nie miał błękitnego dachu. Dachy były złote. Ramy przy oknach, których, było wiele, również nosiły ten kolor. Wielkością przypominał ten Asgardzki, choć kompletnie nie były do siebie podobne.  A ja,w drodze do pałacu, zadawałam sobie jedno pytanie. Po jaką cholerę zgodziłam się tu przyjechać?

Weszliśmy do pałacu. Balder i Reyna, szli pewnie, Thor także, ja, trochę mniej. Zostałam wygnana z rodzinnego domu, przez swoich rodziców, w wieku niespełna 400 lat. A teraz, wracałam tu, w wieku 1300 lat powróciłam. Chciałam w tym momencie tylko dwóch rzeczy.
1. Przywalić tym cholernym dupkom, kiedyś zwanymi potocznie "moimi rodzicami".
2. Wyznać Thor'owi swoje uczucia do niego i w końcu poczuć się naprawdę szczęśliwą.
Nie to że nie byłam szczęśliwa, po prostu, przyjaźń mi już nie wystarczała. Potrzebowałam czasem dostać buziaka lub choćby małego całusa. Ale Thor mi ich nie dawał. Czekał na mój znak. Był idealny.

Moje rozmyślania przerwał dźwięk zamykanych drzwi. Znajdowaliśmy się we wnętrzu sali tronowej. Spojrzałam przed siebie i momentalnie złapałam Boga piorunów za rękę. Delikatnie ją ścisnął, dodając mi otuchy. Czy wspominałam, że jest idealny? Moi byli rodzice siedzieli na tronach i wgapiali się w mojego młodszego brata. Po chwili król przemówił.

- Balderze, co to ma znaczyć?

- Kogo przyprowadziłeś? - dołączyła się królowa.

- Przyprowadziłem moją siostrę, waszą córkę, Nellie Levesque, wraz z jej przyjacielem, Thor'em, synem Odyna. - odpowiedział spokojnie Balder. W moich oczach zbierały się łzy Gdy na mnie patrzyli.

- To niemożliwe - odparła matka Baldera, wstając.

- Masz rację, to niemożliwe - powiedziałam, gdy po moim policzku spłynęła pierwsza łza. Oho, Thor przygotuj się na przytulanie ewakuacyjne. - Bo moi rodzice, przestali istnieć wraz z moim wygnaniem. Nie żal wam było wygnawać własną córkę? Zniszczyliście Heaven, potwornie je zniszczyliście podczas gdy ja, mała dziewczynka, bawiłam się z Thor'im w Asgardzie. A potem co? Zwaliliście winę na mnie, bo inaczej mieszkańcy by was zlinczowali. Jesteście tchórzami. Zwykłymi tchórzami. I cholernymi dupkami. Widzieliście moje łzy, jak płakałam, jak krzyczałam "mama!" A wy co? Nic. Kompletne nic. Tylko kazaliście strażom szybciej mnie wyprowadzić. - dumnie wpatrywałam się nich. Nic teraz mnie nie złamie. Jako dziecko zostałam zniszczona, więc teraz nic mnie nie zniszczy bo nie ma czego. Balder spoglądał na mnie ze zdumieniem. Królowa nie zmieniła swojego położenia. Dalej stała.

- Też to przeżyłam - powiedziała w końcu.

- Ty to przeżyłaś? - zaśmiałam się przez łzy. - ja to przeżyłam. Wyobrażasz sobie zostać odciętą od rodziców za coś czego się nie zrobiło? Za zwykłą ich głupotę? Zniszczyliście mnie. Nienawidzę was! - wybiegłam z sali. Pobiegłam do ogrodów. Nienawidzę ich. Nienawidzę całego tego miasta. Nienawidzę koloru białego. Niczego co mi przypomina tę cholerną krainę i jej władców. Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Schowałam twarz w dłonie. Do ogrodu wszedł ktoś jeszcze. Po chwili zostałam przyciśnięta do czyjegoś torsu w który od razu się wtuliłam.

- Już dobrze, księżniczko. Wszystko będzie dobrze, spokojnie. - szeptał mi do ucha mój kochany gromowładny.

- Jest coś o czym muszę ci powiedzieć. - nie siliłam się na podniesienie głosu, więc mówiłam cicho. - to nie jest związane z tym miejscem ani nic no ale muszę ci powiedzieć. Poczuję się lepiej. - blondyn pokiwał głową ze zrozumieniem. - Kocham Cię.

Patrzył na mnie a po chwili na jego twarz wkradł się uśmiech.

- Ja ciebie też, Nellie - Wplótł palce w moje włosy i mnie pocałował. Oddałam. Pocałunek był pełen miłości i namiętności, tęsknoty i radości. Byłam w tym momencie najszczęśliwsza.

Heaven In Your Eyes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz