24.

289 16 8
                                    

Sophia POV

Zaczęliśmy się namiętnie całować.
Ręce Eddiego krążyły od moich piersi do pośladków.
Szybko zaczęłam odpinać jego koszulę.
Rzuciłam ją na ziemię. Jedną ręką dotykałam jego penisa przez spodnie. Czułam jak robi się coraz twardszy.
Eddie chwycił za sukienkę i próbował ją zdjąć. Musiałam mu pomóc.

- Jezu Sophia, wyglądasz kurewsko seksownie. - przegryzł usta.

Znów zaczęliśmy się całować. Eddie w pośpiechu odpinał mój stanik. Ja próbowałam odpiąć jego spodnie. Zdjęłam je wraz z majtkami.
Lekko go odepchnęłam i uklękłam przed nim. Wzięłam jego penisa do ust i zaczęłam ssać.
Rękoma chwycił moje włosy.

- Nie przestawaj..- szepnął.

Eddie pociechy jęczał z przyjemności. Podniecało mnie to.

Podniosłam się, Eddie zaczął całować mnie po szyi i piersiach.
Chwycił mnie i posadził na stole.
Nagle poczułam jak wsuwa się we mnie.
Wykonywał powolne ruchy.

- Eddie, błagam szybciej. - zaczęłam krzyczeć.
- Spokojnie. Mam ochotę pieprzyć cię cały wieczór.

Złapał mnie i podniósł. Szybko przenieśliśmy się do jego łóżka.
Położył mnie na brzuchu. Wziął bandanę i przywiązał moje ręce do ramy łóżka.
Dał mi klapsa w pośladki.
Chwycił moje biodra i delikatnie je uniósł.
Poczułam jak szybkim ruchem znów jest we mnie.
Robił mocne ale wolne ruchy. Czułam jego każdy centymetr.

- Eddie, ja zaraz zwariuje.- powiedziałam.

Szybko mnie obrócił, teraz patrzeliśmy sobie w oczy ale nadal nie mogłam go dotykać. Położył się na mnie, ciężar ciała opierał na swoich przedramionach. Był dosłownie centymetr ode mnie.
Patrzył na mnie rozpalonym wzrokiem.

- Muszę patrzeć na ciebie gdy będziesz dochodzić. - szepnął.

Robił to coraz mocniej i szybciej. Czułam jak się rozpływam.
Jęczałam mu do ucha.
Czułam jak jego oddech jest coraz szybszy.
Oboje doszliśmy w tym samym czasie.

Położył się obok mnie i mnie pocałował.

- Rozwiążesz mnie? - zapytałam.
- No nie wiem, podoba mi się jak walczysz ze sobą gdy nie możesz mnie dotknąć.
- Za chwilę ja cię tak zwiąże.

Zaśmiał się i szybko rozwiązał supeł.
Poszliśmy wziąć razem prysznic.
Eddie wziął gąbkę i delikatnie obmywał moje ciało. Ja umyłam mu włosy.
Wyszliśmy spod prysznica, owinęliśmy się ręcznikami. Usiedliśmy na łóżku, odpalając papierosy.

- Kocham cię. - powiedziałam.
- Ja ciebie też. Podobała ci się dzisiejsza randka?
- Oczywiście, że tak. Nadal nie dowierzam, że ubrałeś dla mnie koszule.
- Czego nie robi się z miłości. - zaśmiał się.
- Za dwa tygodnie jest festyn. Przyjdziesz?
- Jaki festyn?
- Szkolny, jak co roku. Karuzele, diabelski młyn i tak dalej. Będą też różne występy, np. nasz cheerleaderek czy orkiestry szkolnej.
- A muszę przyjść?
- Nie musisz jak nie chcesz. Chociaż byłoby mi miło jakbyś zobaczył nasz występ. - powiedziałam zasmucona.
- Dobra przyjdę ale zrobię to tylko dla ciebie.
- Dziękuję, jesteś najlepszy.


Eddie POV

Jest środa. Siedziałem z chłopakami na lunchu. Sophia i Robin usiadły z nami. Patrzyły się na siebie i szeptały do siebie.

- Więc chłopaki, mam dla was super wiadomość.- zaczęła Sophia.
- Bardzo super. - dodała Robin.
- Jaką?
- Niedługo jest festyn i pomyślałam, że dopisze was do listy osób, które będą występować. W końcu więcej osób by was usłyszało. - powiedziała Henderson.
- Świetny pomysł. - przyznała reszta zespołu.
- Nie zgadzam się.
- Eddie czemu? - zapytał Jeff.
- Nie ma kurwa mowy.
- Eddie, pomyśl o tym, że więcej osób by was zobaczyło. Będzie dużo ludzi. To będzie świetna promocja dla was. Musisz się zgodzić.

Wszyscy zaczęli mnie błagać żebym się zgodził. Dla mnie nie był to najlepszy pomysł. Większość osób nie lubi naszej muzyki. Musiałem się chwilę zastanowić.

- Nadal nie.
- Dobra Eddie, twoja strata. - powiedziała zdenerwowana Sophia.

Wstała i odeszła od stołu. Robin pobiegała za nią. Przez resztę przerwy musiałem słuchać ich lamentu i próśb.
Mieli całkiem dobre argumenty ale to mnie nadal nie przekonywało żebym zmienił zdanie.
Sophia obraziła się na mnie. Nie odzywała się do mnie.
Po lekcjach pojechaliśmy do garażu Garetha. Mieliśmy tam próby zespołu.

- Eddie, nadal nie zmieniłeś zdania? - zapytał Jeff.
- Pomyśl jaka to jest szansa dla nas. Może w końcu wyrwiemy się z tej nory dla pijaków i będziemy grali prawdziwe koncerty. Wszyscy jesteśmy za tym żeby wystąpić. - wtrącił się Gareth.
- Niech będzie. Najwyżej będę żałował tej decyzji.

Wszyscy się ucieszyli, ja jestem sceptycznie nastawiony. Skończy się tak, że nas wygwizdają.
Po próbie pojechałem do Sophii. Dustin wpuścił mnie do środka.
Zapukałem do drzwi od jej pokoju.

- Zajęta jestem. Uczę się. Nago. - krzyknęła.

Otworzyłem drzwi.

- I to ma mnie powstrzymać?
- Munson ? - zdziwiła się.
- Tak to ja. - zamknąłem drzwi.
- Czego chcesz ?
- Zagramy na tym śmiesznym festynie ale wiem, że to nie jest dobra decyzja. Wyśmieją nas.
- Naprawdę ? Cieszę się skarbie. Zobaczysz nie będzie tak źle jak ci się wydaje. Nie możesz być tak negatywnie nastawiony.
- Przekonajmy się.
- Postaram się być jak najbliżej ciebie, żebyś czuł się lepiej.
- Robię to tylko ze względu na ciebie. Obyś miała rację.

Widziałem jaka jest szczęśliwa. Mocno ją przytuliłem. Nie chciałem jej puszczać. Uwielbiam jak się uśmiecha, to najpiękniejszy widok na świecie.
Ta dziewczyna trzyma mnie przy życiu. Dzięki niej jestem szczęśliwy. Czasami myślę o tym dlaczego wybrała mnie, przecież może mieć każdego.

I am just a freak..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz