22.

285 17 5
                                    

Sophia POV

Obudziłam się w środku nocy. Obok mnie leżał Eddie, nie wiedziałam co się stało.

- Co ja tu robię? Przecież byłam na u Steve'a.
- Zabrałem cię stamtąd skarbie. - powiedział chłopak.
- Dlaczego to zrobiłeś? Chcę wracać do domu.
- Spokojnie skarbie, śpij. Porozmawiamy jutro.

Pogładził moją twarz. Tym razem jego dłonie były bardzo delikatne.
Po chwili znów zasnęłam. 
Obudziłam się. Spojrzałam na zegarek, jest 14.30. 
Eddiego nie było obok. Wstałam z łóżka. Głowa mnie strasznie bolała, myślałam, że zaraz mi opadnie.  Ubrałam się  z powrotem w swoje ubrania.
Weszłam do salonu, chłopak siedział przy stole. 

- Odwieź mnie do domu. 
- Możemy najpierw porozmawiać ? - zapytał zmartwiony. 
- Nie mamy o czym. Odwieź mnie, bo jak nie to idę na pieszo. 
- Proszę zostań. Muszę z tobą porozmawiać. 

Spojrzałam na niego, miał w oczach łzy. Usiadłam obok. Chwyciłam paczkę papierosów i wyciągnęłam jednego. Szybko go odpaliłam. 

- Więc o czym chcesz rozmawiać ? Znowu cię poniesie i zaczniesz mnie dusić czy tym razem mnie uderzysz ? 
- Przepraszam, naprawdę nie wiem dlaczego to zrobiłem. Byłem wkurwiony i nie panowałem nas sobą. 
- Nie wiem Eddie co mam o tym myśleć. To jest dla mnie za dużo. - starałam się być twarda, jednak też zaczęłam płakać.
- Sophia, proszę wybacz mi. Ja naprawdę nie chciałem tego zrobić. Jest mi tak cholernie wstyd, że cię skrzywdziłem. Nie mogę cię stracić, jesteś jedyną osobą na świecie, którą tak mocno kocham. Jak odejdziesz ode mnie to będzie koniec dla mnie. Nie dam rady żyć bez ciebie. Nie zrobię Ci już krzywdy tylko proszę wybacz mi i zostać ze mną. Proszę..

Przez kilka minut nic nie mówiliśmy. Musiałam przemyśleć swoją odpowiedź.

- Wybaczam Ci, za mocno cię kocham ale jeszcze jedna taka akcja i z nami naprawdę koniec. 
- Kocham cię księżniczko, obiecuję Ci, że to już nigdy więcej tego nie zrobię. Naprawdę. 
- Już dobrze, prawie nie ma śladu. - uśmiechnęłam się przez łzy. 

Chwyciłam rękę Eddiego. Wiedziałam, że nie zrobił tego celowo. On tak naprawdę tego nie chciał. Postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę. Mimo wszystko cały czas będę kochać go bardzo mocno. 

- Pamiętasz co mi obiecałaś ? - zapytał.
- Nie pamiętam. 
- Obiecałaś, że już nigdy nie będziesz brała narkotyków. 
- Załagodziły trochę ból.
- Sophia, proszę nie bierz tego świństwa, nie tyle. Wczoraj jak cię zobaczyłem byłaś ledwo przytomna. Jeszcze ten koleś, to nie jest odpowiednie towarzystwo dla Ciebie. 
- Czasu nie cofnę. Powiedz mi jeszcze raz, na spokojnie. Kim jest ta cała Alice ? 
- Moja była klientka. Przychodziła do mnie i braliśmy razem. Kilka razy przespaliśmy się. Po jakimś czasie powiedziała mi, że się we mnie zakochała. Ja nic do niej nie czułem więc postanowiłem to zakończyć ale do niej to nie docierało. W końcu wzięła tyle, że przedawkowała i wylądowała na odwyku. 
- Nie mogłeś mi tego wcześniej powiedzieć tak spokojnie jak teraz ? Czego chciała od ciebie, wtedy podczas lunchu ? 
- Chciała dragi. Powiedziałem, że jej nie sprzedam i ma dać mi spokój. 
- Ta dziewczyna to nic dobrego, czuję, że będzie z nią więcej problemów. Chyba nadal coś do Ciebie czuje. 
- Ja kocham ciebie i nic tego nie zmieni. 

Poszłam wziąć prysznic. Eddie w tym czasie robił obiad. Stałam kilka minut pod prysznicem, leciała bardzo gorąca woda. Czułam jak resztki narkotyków ze mnie wychodzą. 
Dobrze, że on zabrał mnie wczoraj do domu. Mama by nie zniosła tego widoku. 
Próbowałam sobie przypomnieć wczorajszy wieczór ale nie wiele pamiętam. 

- Chodź, musisz coś zjeść. - powiedział Eddie. 
- Muszę, chociaż nie mam ochoty. 

Usiadłam przy stole. Spojrzałam na miskę spaghetti, która stała przede mną. Chwyciłam widelec i zaczęłam mieszać nim w talerzu. 
 
- Nakarmić cię ? - zaśmiał się. 
- Nie ma potrzeby. 
- Pamiętasz coś z wczoraj ? 
- Nie wiele. Mam pustkę w głowie. Pamiętam tylko początek imprezy. Nie wiem ile wzięłam.
- Za dużo. Musiała być fajna impreza, skoro Robin też odpadła. 
- Początek był fajny, reszty niestety nie pamiętam.

Zjedliśmy obiad. Eddie miał dzisiaj próbę. Miałam z nim jechać ale chciałam wrócić do siebie i odpocząć. Czekała mnie też rozmowa z Robin. Postanowiłam do niej zadzwonić. 

Dotarłam do domu, rzuciłam się na łóżko i chwyciłam za telefon.

- Żyjesz ? 
- Ledwo a ty ? - odpowiedziała Robin zaspanym głosem. 
- Też, Eddie wczoraj zabrał mnie z imprezy. Podobno byłam tak naćpana. 
- Już się pogodziliście ? Po takim czymś ? 
- Wiesz Robin, ja go naprawdę kocham. Pogadaliśmy trochę i postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę. Jak sytuacja się powtórzy to niestety będziemy musieli się rozstać. 
- Nie próbujesz usprawiedliwiać jego zachowania? Tak robią ofiary przemocy.
- Eddie taki nie jest. Myślę, że zrozumiał.
- Mam nadzieję, że dotarło do niego. 
- Jak nie to będzie miał z tobą do czynienia. 
- Pamiętasz coś z wczoraj ? 
- Mało a ty ? 
- To samo. Steve mi trochę poopowiadał jak odwoził mnie dzisiaj do domu. Podobno kogoś obrzygałam. 
- Może i lepiej, że tego nie pamiętasz. - zaczęłyśmy się śmiać. 

I am just a freak..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz