12.

354 21 2
                                    

Sophia POV

Wuja Eddiego wszedł do środka. Po chwili zobaczył mnie, siedzącą przy stole.

- Sophia kochanie, dawno cię nie widziałem. Chodź, muszę cię przytulić. - słychać było szczęście w jego głosie.
- Dobry wieczór Panie Munson.
- Tyle czasu cię tutaj nie było. Musisz mi wszystko opowiedzieć.
- Dobrze, opowiem.- uśmiechnęłam się.

Eddie stał z boku zdziwiony. Też byłam zdziwiona ale pan Munson był zawsze dla mnie bardzo miły. Traktował mnie jak swoją córkę. Byliśmy bardzo związani. W końcu spędzałam z Eddiem prawie całe dnie. Pan Munson zrobił nam herbatę. Wszyscy usiedliśmy przy stole. W między czasie przyjechała pizza.
Wypytywał mnie o cały mój pobyt w Nowym Jorku. Oszczędziłam mu opowieści o alkoholu i narkotykach. Eddie dokładnie przysłuchiwał się całej rozmowie.

- A Pan nadal pracuje w fabryce ? - zapytałam.
- Tak. U nas prawie nic się nie zmieniło oprócz tego, że Eddiemu urosły włosy i zrobił sobie kilka tatuaży. Poza tym, spokojnie sobie tutaj żyjemy.  

Eddie poszedł do łazienki. Pan Wayne zbliżył się do mnie i zaczął szeptać. 

- Cieszę się, że wróciłaś. Odkąd wyjechałaś, Eddie był dziwny. Nie mógł sobie z tym poradzić. Widać było po nim, że tęskni za Tobą. Teraz widzę, że jest szczęśliwy gdy jesteś obok niego. 

Uśmiechnęłam się. Długowłosy zdążył wrócić zanim cokolwiek odpowiedziałam. 

- Ja już wam nie przeszkadzam, bawcie się. Dziękuje, że wpadłaś Sophia. Mam nadzieję, że jeszcze będziesz nas odwiedzać.- uśmiechnął się wuja Eddiego. 
- Też się cieszę, że w końcu Pana zobaczyłam. 

Pan Wayne poszedł położyć się spać. Eddie chwycił mnie za rękę i udaliśmy się do jego pokoju.

- Co on ci nagadał o mnie, że taka uśmiechnięta? - Eddie zaczął wypytywać.
- Nic, po prostu podobno jesteś szczęśliwy odkąd przyjechałam.
- Ale głupot ci nagadał. - zaczął się śmiać.
- Eddie mógłbyś mi coś zagrać na gitarze?
- A co mam ci zagrać kochanie?
- Nie wiem, możesz po prostu coś brzdąkać.

Eddie wstał po gitarę. Usiadł koło mnie na łóżku. Zaczął grać pierwsze dźwięki. Nie była to żadna konkretna piosenka.
Miałam ciary na całym ciele. Bardzo brakowało mi jego gry. Jest w tym naprawdę świetny a przy tym cholernie seksowny. Obserwowałam go bardzo uważnie i rozpływałam się. Mam słabość do typów z gitarą.
Zmieniłam miejsce i usiadłam za nim. Objęłam go. Po chwili zaczęłam całować go po szyi. Słyszałam jak jęknął.
Wstał i odwiesił gitarę.

- Sophia, tak się nie robi.- spojrzał na mnie z iskrami w oczach.

Nagle położył się koło mnie. Zgarnął moje włosy, które opadały na szyję. Też zaczął mnie całować. Po chwili poczułam delikatny ból. Zaczął robić mi malinki.

- Przestań, jak mama mnie zobaczy to będę musiała na podjeździe spać.
- Zawsze możesz przyjść do mnie skarbie.- odpowiedział, robiąc swoje dalej.

Moje ciało szalało a tylko robił mi malinki. Ciekawe jak będzie gdy przy zaliczaniu następnej bazy.

- Eddie chyba już muszę wracać, jest już późno.- spojrzałam na zegarek. Była już 23.
- Zostań na noc, pokażę ci jeszcze na co mnie stać.
- Zawieź mnie do domu jak chcesz mnie żywą.
- Dobra dobra.

Eddie odwiózł mnie pod dom. Modliłam się by nikt nie patrzył przez okno.
Weszłam po cichu do domu. Wszyscy chyba już spali. Weszłam po schodach, już zamykałam drzwi do swojego pokoju gdy zapaliło się światło na korytarzu.

- Sophia, gdzieś ty była?- zapytała zmartwiona mama.
- Byłam u Chrissy, musimy zrobić projekt na zajęcia.
- Następnym razem chociaż daj znać o której wrócisz.
- Dobrze, kocham cię. Śpij dobrze.
- Też cię kocham, dobranoc.

Szybko zamknęłam drzwi do swojego pokoju. Odsłoniłam swoją szyję. Miałam 6 malinek, które pewnie widać na drugim końcu Hawkins. "Zabije go" powtarzałam w swoich myślach.

Musiałam wstać godzinę szybciej do szkoły by przykryć spróbować przykryć malinki. Było bardzo ciężko. Musiałam ubrać golf. Dzisiejszy październikowy dzień zapowiadał się na ciepły a ja będę musiała być w golfie. "Brawo Eddie".

Dustin podrzucił mnie na rowerze. Samochód dopiero będę miała w przyszłym tygodniu. Już się nie mogłam doczekać aż go odbiorę. Mam dość jeżdżenia na bagażniku.
Robin czekała na mnie przy wejściu.
Dokładnie się mnie przyjrzała.

- Nic nie mów. - spojrzałam na nią pogardliwym wzrokiem.
- Pokaż szyję.
- Nie.
- Pokaż.- Robin odsłoniła kawałek mojej szyi.
- Jezu kto ci to zrobił ?!- dodała.
- Nie ważne.
- Powiedz. Eddie?
- Co?! Nigdy w życiu.
- Billy?
- Też nie. Narazie to nic poważnego. Powiem ci jak już coś się rozwinie. A jak się komuś wygadasz to przysięgam cię, że przyjdę do twojego domu, udusze cię gołymi rękoma, wsadze do samochodu i wywiozę do lasu.
- Dobra wariatko, wygrałaś.

Udałyśmy się na lekcje.

Minęło kilka dni. Z Eddiem nadal się ukrywałem. Spotykaliśmy się głównie w jego przyczepie. Codziennie wrzucał mi karteczkę do szafki.
"Jesteś piękna", "Cudownie dzisiaj wyglądasz", "Spotkajmy się dziś u mnie"
"Jesteś najseksowniejszą dziewczyną jaką znam".
Wszystkie zabierałam do domu i wrzucałam do słoika. Gdy jest mi smutno, wyciągam je i czytam.
Nie sądziłam, że z niego taki romantyk.

I am just a freak..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz