5.

438 23 3
                                    

Sophia POV

Następnego ranka obudziłam się z wielkim kacem. Dobrze, że to sobota, bo nie dotarła bym do szkoły. Nie wiele pamiętaj z tej imprezy. Wypiłam strasznie dużo alkoholu i spaliłam kilka blantów. Jednune co pamiętam to  Eddiego Munsona, który sprawił, że miałam ciarki na całym ciele i moje serce zaczęło szybciej bić.

Większość weekendu spędziłam z mamą.
Podczas mojego pobytu w Nowym Jorku nasza relacja bardzo się osłabiła. Zawsze była dla mnie najlepszą przyjaciółką i zawsze udzielała dobrych rad. Postanowiłam naprawić to wszystko.

Była niedziela wieczór wraz z mamą oglądałyśmy jakąś komedie romantyczną w telewizji. Siedziałyśmy w salonie. Dustin był na górze w swoim pokoju.

- Mamo, pamiętasz Eddiego Munsona?-zapytałam.
- Tak skarbie, traktowałam go jak drugiego syna. Byliście najlepszymi przyjaciółmi. A dlaczego pytasz?
- Tak z ciekawości. Pan Claver, który uczy matematyki chce bym dawała mu korepetycje. Eddie nie zdał dwa lata z rzędu i już go mają dość.
- Miło by było gdybyś mu pomogła.
- Wiem mamo. Chcę mu pomóc.

Mama uśmiechnęła się. Położyłam głowę na jej kolanach. Ta delikatnie głaskała mnie po głowie.

Następnego dnia szykowałam się do szkoły. Ubrałam się, pomalowałam i zjadłam szybkie śniadanie. Po skończonym posiłku, wyszliśmy z Dustinem przed dom.
Wsiedliśmy do samochodu. Szybko wyruszyliśmy do szkoły.

Nie widziałam Eddiego w szkole a minęło już kilka lekcji.
Była przerwa. Zamierzałam w kierunku swojej szafki by zostawić kilka książek.
Nagle poczułam, że ktoś ciągnie mnie za rękę. Zatrzymałam się.

- Już wytrzeźwiałaś? Nigdy nie widziałem żeby jakaś dziewczyna wypiła tyle co ty.- mówił z niedowierzaniem Eddie.
- Musiałeś mnie doskonale obserwować świrze.
- Byłaś tam najbardziej krzykliwą laską, nie dało się ciebie nie zauważyć.
- Lubię się wyróżniać.- odparłam.
- Ciekawe czy pamiętasz jak mi uległaś. Czułem Henderson jak robi ci się mokro na mój widok.
- Po pierwsze to zrobiło mi się szkoda wszystkich nauczycieli,którzy ciebie uczą. Nie chce żeby mieli kolejny rok spieprzony przez ciebie. A po drugie to jesteś paskudny i obleśny.
- Z twoich ust to brzmi jak komplement.- zaśmiał się głupio.- Masz dzisiaj czas żebyś mogła mnie gnębić matmą i swoją osobą?
- Dzisiaj jest mecz, na którym muszę być bo inaczej Chrissy mnie zabije.
- A po meczu? Odebrać cię?
- Pamiętam gdzie mieszkasz, przyjadę.

Odchodząc widziałam uśmiech na twarzy Eddiego.
Przed meczem miałam trochę czasu, więc siedziałam wraz z Robin w moim samochodzie.

- Jadę dzisiaj do Eddiego.- przyznałam, nie patrząc jej w oczy.
- Czekaj co? Już się pogodziliście?
- Właściwie to nie. Rozmawiałam z nim chwilę na imprezie w piątek. Postawiłam mu kilka warunków. Nie rozmawiamy o niczym innym niż matma.
- Może uda wam się wszystko wyjaśnić między sobą.

Mój pierwszy występ przed całą szkołą był bardzo udany. Nie pomyliłam żadnego kroku i nasi chłopacy wygrali mecz.
Wyruszyłam w drogę do Eddiego. Mieszkał na osiedlu przyczep.
Jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Nikt inny nie mógł się nim zająć więc zamieszkał z wujem.
Byłam chyba jedyną osobą, której wyznał co się stało. Zresztą większość osób od zawsze miała go za świra i nie miał za dużo bliskich osób wokół siebie.

Dotarłam na miejsce. Wyszłam z samochodu. Stanęłam przed drzwiami i jeszcze raz zastanowiłam się czy dobrze robię...

Eddie POV

Usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem je. Zobaczyłem Sophie, która już na samym progu wepchła mi książki do rąk. Stanęła na środku miejsca salonu. Po chwili ciszy, powiedziała :

- Niewiele się tutaj zmieniło. Może tylko większy syf.
- Tak to prawda. Chcesz coś do picia?
- Nie dzięki.- usiadła przy stole.- Długo mam na ciebie czekać? Nie będę siedzieć tu całą noc.
- Już idę szefowo.

Usiadłem koło niej. Sophia tłumaczyła mi trygonometrię. O dziwo wszystko rozumiałem. Rozwiązałem wszystkie zadania,które kazała mi zrobić.
Pomogła mi też, zrobić dodatkowe zadania na ocenę.
Sophia była dobrą nauczycielką, znacznie lepszą niż ten jebany dziad.

- Oddaj to wszystko Claverowi jutro. Myślę, że twoja sytuacja się choć trochę poprawi.- uśmiechnęła się i wstała od stołu.
- Naprawdę ci dziękuję.
- Proszę Eddie. Ja już muszę wracać do domu.
- Sophia,poczekaj. Chcesz ze mną zajarać?
- Dobra,niech będzie.
- Czekaj idę tylko po towar.

Poszedłem do swojego pokoju. Sophia weszła za mną. Spojrzała w kierunku lustra, na którym wisiała gitara.

- Nadal grasz?- zapytała dotykając delikatnie strun.
- Tak.
- A twój zespół, jak mu tam było..
- Corroded Coffin- dodałem.
- No właśnie, nadal gracie?
- Tak cały. Możesz przyjść na nasz koncert. Gramy w każdy czwartek dla 5 pijaków w pubie.
- To ja będę szóstym pijakiem.- zaczęliśmy się oboje śmiać.

Sophia usiadła na łóżku, ja w tym czasie szukałem towaru.

- Znalazłem.- krzyknąłem zadowolony.

Usiadłem koło niej i zapaliłem jointa.
Paliliśmy go na pół w kompletnej ciszy.
Nagle Sophia położyła się na łóżku.

- Eddie, co się stało? Co się stało tamtego dnia, że nie przyszedłeś? Czekałam na ciebie.
- No cóż..- wiedziałem, że kiedyś nadejdzie czas na te rozmowę.
- Powiedz mi prawdę. Dlaczego to zrobiłeś?
- Zaczęłaś trzymać się z Chrissy i tymi wszystkimi jej koleżkami, co wyzywali mnie od najgorszych. Zaczęłaś spędzać z nimi prawie większość wolnego czasu. Dla mnie już go tyle nie miałaś. Zaczęliśmy się różnić. Miałaś lepsze towarzystwo. Potem dowiedziałem się o tym,że wyjeżdżasz. Zabolało mnie to, że chcesz mnie zostawić, bo miałem tylko ciebie. Więc postanowiłem odciąć się dla twojego dobra.- powiedziałem ze łzami w oczach.

Spojrzałem na nią. Po jej policzku także leciały łzy. Było mi tak cholernie przykro.
Położyłem się koło niej. Delikatnie otarłem jej twarz.

- Przepraszam.- powiedziała cicho.
- To ja przepraszam. Nie powinienem tak postąpić. Bardzo tego żałuję.
- Nie rób tego więcej, nie rań mnie już więcej.
- Nie zrobię już tego księżniczko.

I am just a freak..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz