7.

425 21 4
                                    

Eddie POV

Po skończonych lekcjach , czekałem na Sophie przy swoim samochodzie.
Po kilku minutach widzę jak przeciska się przez tłum.
Stanęła obok mnie bez słowa. Odpaliła papierosa. Zrobiłem to samo.
Po chwili ciszy zapytałem:

- Coś się stało?
- Po prostu nie lubię ludzi, tłumów. Czuję się wtedy taka skrępowana. Jeszcze w tych głupich butach prawie wywaliłam się na schodach.
- Trzeba było jeszcze wyższe ubrać.
- Już nie bądź taki paskudny. Dzięki tym butom mam nogi do nieba.

To prawda w tych butach miała naprawdę długie nogi. Sophia nie była niską dziewczyną. Mierzyła całkiem sporo. Miała 170cm a w tych butach była równa mnie.
Wsiedliśmy do samochodu. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Wuja znowu miał nocną zmianę więc mogliśmy pobyć sami. Oczywiście ucząc się. Weszliśmy do środka. Sophia od razu wyciągnęła książki i inne potrzebne rzeczy.
Dwie godziny spędziliśmy na intensywnej nauce matmy.

- Starczy. Teraz czas zapalić. -powiedziałem, wstając od stołu.
- Starczy ci już nauki na ten tydzień?
- Na ten rok.
- Muszę cię pochwalić, całkiem nieźle ci idzie.
- Mam dobrą nauczycielkę.

Widziałem jak Sophia się zarumieniła.
Poszedłem do swojego pokoju i zacząłem szukać towaru. Brunetka przyszła za mną i zaczęła rozglądać się po całym pokoju. Spojrzała na biurko.

- Nie sądziłam, że jeszcze masz to zdjęcie.- chwyciła nasze zdjęcie z dzieciństwa.
- Tak, ostatnio je znalazłem. Byłaś tutaj taka ładna i niewinna jak aniołek.
- Ej nadal taka jestem.- uderzyła mnie w ramię.- Ja też nadal mam nasz album.
- Teraz jesteś diablicą ale też podoba mi się ta wersja.
- Nie licz na nic Munson.

Będąc dziećmi często robiliśmy sobie zdjęcia. Większość z nich zabierała Sophia. Zrobiła z nich album. Wszystkie zdjęcia dokładnie opisała. Na okładce zrobiliśmy napis "Od zawsze i na zawsze. Eddie i Sophia".
Znalazłem pudełko, w którym trzymam towar. Wyjąłem dwa jointy, dla mnie i Sophii.

- Uważaj bo to mocny towar.
- Pierdolisz, nie takie rzeczy już brałam.
- Kto by powiedział, że taka grzeczna i ułożona dziewczyna stanie się tak zdemoralizowana.
- O tobie można powiedzieć to samo.

Wspominaliśmy z Sophią stare czasy. Gdy byliśmy mali i spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę swojego życia. Dzieliliśmy się wszystkim. Był to najlepszy okres w moim życiu. Cieszę się, że wróciła. Muszę nacieszyć się nią bo nie wiadomo kiedy kolejny raz ją stracę. Nie zniosę już rozstania z nią nawet jak mamy się tylko przyjaźnić.

- Pamiętasz jak uczyłam cię tańczyć? Ruszałeś się jak kłoda. Miałeś wtedy całe palce podeptane i leciała ci krew.- zaczęła się śmiać.
- Teraz nie jest lepiej. Od tamtej chwili nigdy więcej nie tańczyłem.
- Co? Wstawaj.- Sophia zeszła z łóżka i zaczęła ciągnąć mnie za rękę.
- Nie ma kurwa mowy. Zresztą nie mamy muzyki.
- Nie będzie potrzebna. Dalej, będzie fajnie.
- Dobra Henderson ale będziesz tego żałować.

Wstałem z łóżka i stanąłem przed Sophia. Przez kilka następnych minut Sophia pokazywała mi różne kroki. Po kilku nadepnięciach na jej palce, załapałem kroki. Nie było to wcale takie trudne. Chociaż dziwnie tańczy się bez muzyki.

- Dobry jesteś.- stwierdziła.
- Mówiłem, że jeszcze wiele razy cię zaskocze.
- Teraz pora na wolnego.

Położyła moje ręce na jej talii a swoje na moich barkach. Powoli kołysaliśmy sie. Dzieliło nas kilka centymetrów. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Chciałem ją pocałować ale coś mnie powstrzymało.
Nie chciałem jej wystraszyć.

- Wiesz co, chyba już odwiozę cię do domu.
- Okej, wezmę tylko swoje rzeczy.

Zawiozłem ją aż pod sam dom. Pożegnała się i wyszła z auta. Widziałem jak oddalała się w kierunku drzwi. Jest naprawdę piękną dziewczyną. Uwielbiam spędzać z nią czas, nawet jak się tylko uczymy. Ta dziewczyna namieszała mi w głowie. Myślę o niej całymi dniami. Gdzie jest, co robi, z kim się spotyka, o czym rozmawia. Chyba mam obsesję na jej punkcie.

Następnego dnia na lunchu, ustalaliśmy datę następnej kampanii. Padło na czwartek.
- A jak sprawy z Sophią?- zapytał Gareth.
- Jakie sprawy? Uczymy się i tyle.
- Widać jak na nią patrzysz.- dodał Mike.
- Nie wiem o czym mówicie. Po prostu jest miła i mamy podobne poczucie humoru.
- Odkąd się pogodziliście, cały czas chodzisz szczęśliwy, wszyscy widzimy jak świecą ci się oczy gdy jest koło ciebie.- powiedział Dustin.
- Eddie chyba się zakochał uuuu- powiedział Gareth.
- Zamknąć się!- krzyknąłem.
- Czyli mamy rację.

Rzuciłem w nich orzechami.
Postanowiłem zmienić temat. Nie mam ochoty z nimi rozmawiać na temat Sophii i tego co do niej czuje. Nie powiem im, że mam ochotę pieprzyć się z nią bez przerwy.
Dustin nie może tego usłyszeć.

I am just a freak..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz