DaeHee
Powiedział, że mnie kocha.
Oczywiście byłam naga i na wpół zaspana, a on akurat wychodził, ale powiedział to.
Powiedział, że mnie kocha.
Czy mogłoby być idealniej, skoro jak dotąd daleko nam było do jakiegokolwiek ideału?
Powiedział, że mnie kocha, a ja się nie przestraszyłam.
To dość szalone, zważywszy, że przez całe życie uciekałam od takich emocji, a teraz wcale nie miałam ochoty wziąć nóg za pas, tylko poczułam się jak w siódmym niebie.
Leżę w jego łóżku otulona jego zapachem i wiem, że bardzo trudno będzie mi to zostawić, mając świadomość, że przez jakiś czas nie będziemy się widywać. Przewracam się na drugi bok i wpadam na swój telefon. Dziwne. Na pewno go tu nie zostawiłam. Zauważam na ekranie notatkę z tekstem: „Posłuchaj mnie".
Siadam, żeby wysłuchać wiadomości z niecierpliwością godną nastolatki czekającej na telefon od pierwszego chłopaka.
-Dzień dobry -wita mnie z głośnika nieco ochrypły głos TaeHyung'a. Zamykam oczy i od razu zalewa mnie tęsknota, chociaż od jego wyjścia minęło zaledwie kilka godzin. -Weź moją koszulkę. Załóż ją. A potem posłuchaj następnej wiadomości.
Z uśmiechem na ustach zaczynam gorączkowo rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu jego koszulki i zauważam jedną na poduszce obok mnie. Śmieję się do pustego pomieszczenia, gdy ją podnoszę i przykładam do nosa, żeby poczuć jej zapach, a potem ją zakładam.
-Najpierw najważniejsze, Kiciu. Zostawiłem coś dla ciebie na moim ulubionym miejscu w kuchni.
Wyskakuję z łóżka i rzucam się biegiem do kuchni, myśląc o zeszłym tygodniu, gdy TaeHyung przygotowywał grillowane kanapki z serem na kolację. Wskoczyłam wtedy na blat, żeby popatrzeć, i nim się zorientowałam, miałam rozszerzone uda, jego język doprowadzał mnie do szaleństwa, a kanapki spaliły się na węgiel.
Najlepsze grillowane kanapki, jakich nie jadłam.
Na blacie kuchennym leży kalendarz. Chwilę zajmuje mi rozszyfrowanie, na co patrzę. Na swój koślawo-niedbały sposób TaeHyung pozaznaczał dni meczy Wranglersów literą D i dni meczy Austin Aces literą A do końca sezonu.
-Zwróć uwagę na pomarańczowe kółka -mówi w wiadomości. -To dni, w które będziemy się spotykać, bo albo wylądujemy w sąsiednich miastach, albo wypadnie nam dzień lub dwa wolnego. Rezerwuję je, żebyś nie umówiła się wtedy z innymi swoimi sympatiami. -Wiem, że żartuje, ale potrząsam głową, jakby oszalał. -Następna wskazówka: czym cię przekonałem, gdy pierwszy raz przyszłaś do mojego mieszkania?
Staję z rękami i przez chwilę patrzę przez szklaną ścianę, szybko jednak uświadamiam sobie, o co mu chodzi. Łazienka. Biegnę do gościnnej łazienki w przedsionku i śmieję się z tego, co tam zastaję. Na blacie leży płyta kompaktowa. To audiobook. Mroczna wieża Stephena Kinga. -Jeśli ja mam słuchać tego romansu, który wgrałaś mi na iPoda, to ty też masz posłuchać książek z mojego gatunku. Poza tym, loty między miastami bywają nudne, a ostatnie, co powinnaś robić, to rozmawianie z takimi typami jak Tino i Drew. Wszystko, co o mnie powiedzą, to absolutna nieprawda... dlatego lepiej posłuchaj tej książki. Zrobię ci z niej test i jeśli go zaliczysz, będziesz mogła domagać się nagrody. -Mój uśmiech chyba nie mógłby być szerszy, nawet gdybym chciała. Biorę zestaw płyt i wysłuchuję reszty wiadomości. -Jakie miejsce najbardziej chciałaś zobaczyć? Jeśli dobrze pamiętam, musiałem walczyć, by cię całować, bo nie chciałaś przestać o nim gadać.
Teraz będę całował cię do utraty tchu, DaeHee, i chcę się tym rozkoszować. Dlatego na litość boską, kobieto, użyj tych swoich ust dla przyjemności, a nie do mówienia.
W ułamku sekundy jestem w windzie i zjeżdżam na jego prywatne boisko w piwnicach. Gdy drzwi się otwierają, mam opory, by wyjść. Dziwnie tu być bez TaeHyung'a. To jego miejsce. Jego samotnia. Ale ciekawość zwycięża.
Zaświecam światło, wchodzę do środka i rozglądam się za następnym przedmiotem. Po kilku chwilach dostrzegam słoik na bazie domowej. Podnoszę go i potrząsam głową, bo jest wypełniony cukierkami Wint-O-Green.
-Masz tam jednego cukierka na każdy dzień do końca sezonu. To takie nasze małe odliczanie. Dorzuciłem kilka dodatkowych na wypadek, gdyby któryś z klubów dotarł do mistrzostw. Gdy będziesz je ssać, myśl o mnie. -Śmieje się głęboko i sugestywnie. -Na koniec przypomnij sobie miejsce, w którym patrzyłem, jak stoisz z aureolą reflektorów stadionowych wokół włosów, i uświadomiłem sobie, że jeśli chodzi o ciebie, nie ma odwrotu. -Robię krzywą minę do telefonu. -Nie przewracaj oczami, Kiciu. Pomyśl o tej chwili, kiedy tam stałaś i kiedy trafiłaś do mnie jak nikt inny.
Podekscytowana wchodzę do windy i wracam do ściany okien, przy której razem z TaeHyung'iem uświadomiliśmy sobie, że być może łączy nas coś więcej niż chwilowa żądza. Ale nie wiem, czego mam szukać. Patrzę na pusty stadion w dole i zahipnotyzowana nim przez chwilę przypominam sobie pierwszą noc: złączenie małych palców, pogrążone w mroku mieszkanie, rozświetlone przez stadion niebo, wrażenie bycia zrozumianym.
Dopiero po chwili dostrzegam leżący pod oknem klucz z breloczkiem. Z niezdecydowania, jak się z tym poczuć, wpatruję się w niego przez chwilę, próbując przyswoić to, co TaeHyung mi daje. Co stara się mi przekazać. Bo owszem, zaoferował mi klucze... ale to było przed tym całym zamętem, a mimo to mam przed sobą nowy, błyszczący, srebrny klucz do jego domu z breloczkiem Austin Aces.
Śmieję się z siebie i drżącymi palcami wybieram w telefonie następną wiadomość głosową.
-Wiem, że najprawdopodobniej stoisz tam i zastanawiasz się, czy powinnaś być przerażona, czy nie. Myślisz, że owszem, powiedziałaś te słowa, ale ten gest urealnia to wszystko, urealnia naszą relację i tego właśnie się boisz. Ja wczoraj nie położyłem się spać, DaeHee. Siedziałem, obserwowałem, jak śpisz, i zastanawiałem się, jak sprawić, żeby nam się udało. Jak mamy dać radę przy tak wypełnionych terminarzach i mieszkaniu w różnych miastach... Ale uda nam się. Więc weź ten klucz. Korzystaj z niego. Albo nie korzystaj. Ale wiedz, że ci go daję. Jest tu dla ciebie pół pustej szafy. Szuflady. Wszystko. Na pewno teraz doświadczasz hiperwentylacji, ale musisz wiedzieć, że... jeszcze nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty, DaeHee. Rzucasz mi wyzwania. Rozśmieszasz mnie. Podnosisz na duchu. A przede wszystkim rozumiesz mnie. Rozumiesz moją potrzebę uprawiania tego sportu, który w równym stopniu kocham i go nienawidzę. Rozumiesz, że kocham rodziców nawet wtedy, gdy mam wrażenie, że wynikające z tego zobowiązania mnie duszą. I że czasem potrzebuję pikniku na wzgórku i anonimowego obejrzenia meczu małej ligi. Gdy więc będziesz się bać i zastanawiać, czy to wszystko w ogóle ma prawo wypalić, pamiętaj, że zostawiłem ci klucz dlatego, że zamierzam wrócić do ciebie do domu. Słyszałaś to? Zamierzam wrócić do domu...
Mam ciarki na każdej części ciała po wysłuchaniu tej wiadomości. Patrzę w milczeniu na klucz ze śmiesznym breloczkiem, wzbierające łzy coraz bardziej zamazują mi pole widzenia, lecz naciskam odtwarzanie po raz kolejny.
I kolejny.
*
*
*
Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!
Mój instagram: wanessa_w._
Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!
Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Pozdrawiam was, Wanessa
PS
Zapraszam do "Danger Man"!!!
![](https://img.wattpad.com/cover/319069285-288-k382038.jpg)
CZYTASZ
The Catch II Kim TaeHyung II (+18) (The Player #2)
FanfictionDalszy ciąg emocjonującej historii TaeHyung'a Kim'a, gwiazdy baseballu, i DaeHee Kim- zadziornej, odważnej i wyjątkowo ślicznej fizjoterapeutki. DaeHee dzięki swoim umiejętnościom doprowadziła TaeHyung'a do formy po poważnej i bardzo bolesnej kontuz...