#Chapter Nineteen

53 8 0
                                    

DaeHee

-Zaliczyliśmy dziś sporo pierwszych razów -rzucam półżartem, gdy trzymając się za ręce, przemierzamy korytarze stadionu Yankee.

-A owszem. -Śmieje się. -Na przykład seks w hotelu.

Klepię go.

-Nie to miałam na myśli, ty zboku.

-Ale to prawda.

-Tak, ale chodziło mi raczej o to. -Ściskam jego dłoń i zatrzymuję się, zmuszając go, by zrobił to samo, i stajemy złączeni wyciągniętymi dłońmi. -Że spotykam się z tobą przed meczem i życzę ci szczęścia.

Błyska onieśmielonym i kuszącym uśmiechem, a ja zaczynam się zastanawiać, czy kiedykolwiek dojdzie do tego, że nie będę czuła motylków w każdej części ciała, gdy on tak na mnie patrzy. Ciągnie mnie za rękę tak, że wpadam na niego.

-To bardzo fajny pierwszy raz. -Odgarnia mi kosmyk włosów z czoła i wkłada go za ucho. Ale patrzy na mnie tak, jakby potrafił zajrzeć do wnętrza duszy, co mnie deprymuje i jednocześnie ożywia w sposób, jakiego wcześniej nie znałam. -Mam inny.

-Jaki?

Nachyla się i całuje mnie. Przelotne zetknięcie języków. Przelotna utrata tchu od nadmiaru emocji, jakie wkłada w to czułe muśnięcie. Odchyla się z powrotem, a ja opuszczam się ze stania na palcach, uśmiecha się promiennie.

-Mogę cię całować. Publicznie. Bez obaw, że ktoś nas zobaczy lub że łamiemy jakieś klauzule kontraktu...

-Łamacz reguł -przerywam mu, ale uświadamiam sobie, że ma rację, i tym razem to ja go całuję.

-Tylko, gdy chodzi o ciebie. -Patrzymy na siebie jeszcze przez chwilę z niedorzecznie szerokimi uśmiechami, których nie sposób pohamować. -Poradzisz sobie? -pyta, mając na myśli to, że sama pójdę na trybuny.

-Ja? -Śmieję się i ujmuję dłońmi pod boki. -Stadiony to mój drugi dom.

-Fakt. Jak mogłem o tym zapomnieć?

Odsuwam się o kilka kroków, przygryzam dolną wargę i wpatrujemy się w siebie jeszcze przez chwilę. W końcu TaeHyung kiwa głową na pożegnanie i rusza w stronę szatni.

-Hej, pięknisiu! -Odwraca się. Patrzy na mnie. -Miłego meczu, okej?

Promienny uśmiech powraca z podwójną mocą.

-Zawsze.

* * *

Cichną akordy hymnu i TaeHyung jakimś cudem wypatruje mnie w tłumie, na miejscu, które udało mu się zdobyć, tuż za ziemianką gości. Bo to najbliżej mnie, jak tylko możesz być bez wchodzenia na boisko -wyjaśnił. A gdy się zaśmiałam, stwierdził: Jesteś moja tylko przez czterdzieści osiem godzin i nie zamierzam zmarnować ani minuty na rozłąkę. Jak na faceta, który nie czyta romansów, doskonale potrafi wprawić mnie w stan bliski omdlenia.

Wymieniamy spojrzenia, on dotyka daszka czapki i kiwa głową z nieznacznym uśmiechem, po czym zbiega truchtem z boiska do ziemianki.

-Z tobą jest zupełnie innym człowiekiem, wiesz?

Wzdrygam się i zauważam siedzącego po lewej Finna. Natychmiast się prostuję i nie ukrywam niezadowolenia i nieufności na jego widok.

-Nikt cię o to nie pytał.

Jego chichot działa mi na nerwy.

-Jak widać, niespecjalnie cieszysz się z mojej obecności.

-Nie mój interes, czy tu jesteś, czy nie. -Odwracam się w stronę boiska. Pierwsza piłka zostaje rzucona. Jest niska i wątpliwa. Johnson, pałkarz Wranglers, ma to samo wrażenie, sądząc po spojrzeniu za siebie na sędziego za bazą domową.

The Catch II Kim TaeHyung II (+18) (The Player #2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz