DaeHee
Przyciskam palce do oczu i biorę głęboki oddech, zanim zabiorę się do przeglądania dokumentacji ze szpitala. Lekarz powiedział, że to tylko środki zapobiegawcze, ale po kolejnej wizycie ojca w szpitalu wręczył mi cały pakiet razem z wypisem i powiedział, że powinnam to przejrzeć. Jedyne rokowanie to coraz szybsze pogarszanie się stanu zdrowia ojca, więc muszę być psychicznie gotowa na następne etapy.
Przerzucam kartki, przeglądam, co wolno robić, a czego nie wolno i jak rozpoznać moment na telefon do pracownika hospicjum. To jednak dla mnie zbyt wiele. Nie chcę się jeszcze z tym godzić. Nie powinnam mieć takich zmartwień.
Mimo to lekarz dał mi te papiery.
Zamykam teczkę i odpycham ją. Czego nie widać, tego sercu nie żal. Czy naprawdę chciałabym, żeby jakaś obca osoba była z nami w jego ostatnich godzinach? Czy nie lepiej, gdy będziemy tylko ja i Sally? No ale śmierć jest przerażająca i nie wiem, czy potrafię skonfrontować się z nią na własną rękę. Ciężko mi o tym w ogóle myśleć, ale gdy nadejdzie ta chwila, czy będę w stanie trzymać go za rękę i mówić do niego podczas jego ostatnich tchnień, czy raczej będę chciała uciec i schować się, żeby udawać, że nic się nie dzieje?
Jedno i drugie mnie przeraża.
Dobiega do mnie śmiech TaeHyung'a. Mile widziany, niczym ostrze nadziei przecinające mą cichą rozpacz. Słyszę go co jakiś czas od momentu, gdy Helen przyszła na lekcję.
-Wychodzę -mówi Helen, zaglądając do mojego gabinetu.
-Już ta godzina? -Sprawdzam zegarek i nie mogę uwierzyć, że przez dwie godziny zajmowałam się prokrastynacją i zasadniczo niczym więcej.
-Tak. -Obniża głos, ale nadal się uśmiecha. -Jest inny na lekcjach. Wcześniej też chciał się uczyć, ale teraz zachowuje się, jakby miał coś do udowodnienia. Gdy się sfrustruje, pokonuje trudności zamiast kończyć lekcję. Jestem niemal pewna, że to dzięki tobie.
-Miło mi to słyszeć -odpowiadam, a ona przytakuje i rusza w stronę drzwi. Coś takiego potrzebowałam usłyszeć. Łzy wzbierają mi w oczach, a w gardle formuje się gula. Jej słowa znaczą dla mnie więcej, niż mogłaby sobie wyobrażać. Niezliczone godziny poświęciłam na coś, nad czym nie mam żadnej kontroli i na co w żaden sposób nie mogę wpłynąć -chorobę ojca -a teraz słyszę, że moje wsparcie dało TaeHyung'owi nowy grunt pod nogami.
-Hej. -TaeHyung obejmuje mnie w pasie i przyciąga do swojego twardego ciała.
-Owocna sesja?
-Uhm -mruczy i całuje mnie w tył głowy. -Nie będę cię zanudzał szczegółami, ale było lepiej niż dobrze. Dokonałem nawet swego rodzaju przełomu.
Emanujące z niego szczęście rozgrzewa mnie od środka.
-Dobrze to słyszeć.
-Jakieś wieści od Bosemana?
-Nie. -Splatam palce z jego palcami na mojej talii i staram się nie myśleć o zbliżającym się spotkaniu z właścicielem klubu Aces. Aktualnie jest w trakcie sprawdzania wszystkich zainicjowanych przez HoSeok'a Junga kontraktów, żeby ustalić, które będzie chciał zachować, a których woli się pozbyć. Co oczywiście dotyczy także mojego kontraktu.
-Hej. -Odwraca mnie, żebym na niego spojrzała. -Boseman jest dobrym człowiekiem. Czego dowodzi to, że gdy przekonał się, jakim Jung jest skurwielem, wyrzucił go mimo kontraktu. Jestem przekonany, że słono go to kosztowało, ale wiedział, że tak należało zrobić... i teraz na pewno uzna, że kontrakt z tobą to coś, co należy zrobić.
![](https://img.wattpad.com/cover/319069285-288-k382038.jpg)
CZYTASZ
The Catch II Kim TaeHyung II (+18) (The Player #2)
FanfictionDalszy ciąg emocjonującej historii TaeHyung'a Kim'a, gwiazdy baseballu, i DaeHee Kim- zadziornej, odważnej i wyjątkowo ślicznej fizjoterapeutki. DaeHee dzięki swoim umiejętnościom doprowadziła TaeHyung'a do formy po poważnej i bardzo bolesnej kontuz...