18

521 39 10
                                    

Powiedzenie znajomym szatyna o ciąży faktycznie sprawiło, że poczuli się nieco pewniej. W końcu nie była to już tajemnica tylko między ich dwójką, lekarzem i wścibskim Simonem. Co do samego managera, Louis był chyba wróżbitą, bo idealnie przewidział, że mężczyzna coś kombinował, kiedy akurat z kliniki, którą on tak bardzo polecał i zachwalał wyniki nie potwierdziły ojcostwa, za to inne badania już owszem. Harry chciał się śmiać z tego, ale był za bardzo przerażony tym, jak chore było to środowisko.

Jedynym co dobrego wniknęło z tego jednego tygodnia to właśnie poszerzenie grona znajomych bruneta. Było to całkiem miłe, że nie musiał odzywać się jedynie do Louisa. Teraz, a minęły już kolejne dobre dwa tygodnie, nawet i reszta zespołu czasami pytała o jego samopoczucie, a na dodatek Niall ogłosił się pierwszym spośród wujków, myśląc, że to ugłaszcze Stylesa na tyle, że wprosi się na jakąś dobrą kolację. Harry nie był aż tak okropny, aby mu odmówić, jednakże zbliżał się weekend, w czasie którego mieli powiedzieć swoim rodzicom o ciąży. Jasne, brunet był przerażony. Tomlinson mógł powiedzieć, że go było stać na utrzymanie dziecka, więc morda w dziób, ale on? Był nadal studentem, który teraz nie pracował i na dobrą sprawę żerował zarówno na swoich rodzicach jak i na Louisie, nawet jeśli ten drugi czasami przesadzał.

— Wiesz, że jeżeli będziesz chciał, to mogę pojechać z tobą? — zapytał Louis, kiedy dosłownie wisiał nad Harrym, który kończył mieszać sos.

— Wiem, ale... Nie wiem, boję się. Nie mam pojęcia, jak zareagują na to wszystko. Zawsze reagowali negatywnie na randki i inne takie. Najpierw miałem ustatkować się życiowo, a dopiero później myśleć o całej reszcie. Jak nic będą wściekli.

— Może przy obcym będą spokojniejsi — zapytał szatyn, niemalże kładąc głowę na ramieniu Harry'ego. Wydawało się, że od momentu, kiedy potwierdziło się to, że będzie ojcem Tommo Juniora, stał się bardziej przylepny w stosunku co do bruneta. Jego dłoń ułożyła się na brzuchu, a wydawało się, że gospodarz był już tak przyzwyczajony, że nawet nie mrugnął. — Mogę skosztować?

— Nie, zaraz będzie gotowe.

— Nigdy mi nie pozwalasz — jęknął Louis zraniony tym, że nie mógł zjeść już tego cudownie pachnącego jedzenia. Czy mówił już, że był gotowy nawet zmienić swoje zdanie w kwestii małżeństwa i wyjść za Harry'ego tylko dla tych posiłków?

— Raz ci pozwoliłem i prawie mi wszystko wylałeś.

— To był tylko raz.

— I tyle wystarczyło, abyś dostał zakaz zbliżania się bez opieki do kuchni — powiedział poważnie Harry, odwracając lekko głowę, aby spojrzeć na Louisa. Ich twarze były zdecydowanie za blisko siebie, tym bardziej dla bruneta, który od pewnego czasu miał dziwne wrażenie, że widział nowy zestaw zachowań u szatyna.

— Ranisz mnie.

— Wiem, a teraz nalej mi soku.

Louis niechętnie odsunął się od drugiego ciała, aby zrobić to, co mu kazano. W tle grała cicho muzyka, a on próbował wykombinować jakiś sposób, dzięki któremu niby to przypadkiem mógłby pocałować Harry'ego. Każdy kolejny dzień, który spędzał z brunetem jedynie utwierdzał go w przekonaniu, że może i był pantoflem, ale nie chciał być pantoflem nikogo innego.

Nie wiedział jednak nic na temat uczuć samego Stylesa. Nie miał nawet się kogo zapytać, więc cierpliwie czekał na jakiekolwiek, nawet najmniejsze sygnały. Czasami miał wrażenie, jakby wzrok bruneta zawieszał się na ni na dłużej, ale nie miał pojęcia, czy tylko sobie tego nie wyobrażał.

He Lives In Daydreams With MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz