Harry westchnął, poprawiając plecaczek w żółwie ninja na ramionach swojej córki, teraz ostrzyżonej na krótko. Była to jej chęć, aby mieć krótkie włosy i nie męczyć się z nieprzyjemnym rozczesywaniem.
— Będę tęsknić za tobą, tato — powiedziała Jasmine, wtulając się w bruneta.
— Ja za tobą też, zajączku. Ale pamiętaj, że w każdej chwili możesz wrócić do mnie i pana Tuptusia. Lubisz spędzać czas z tatą Lou, więc ani się obejrzysz, a już będzie poniedziałek.
Ta pokiwała na zgodę głową, biegnąc jeszcze do pokoju, aby pożegnać się z ich domowym zwierzątkiem. Pan Tuptuś był, o dziwo, chomikiem, którego Harry zdobył kompletnym przypadkiem, kiedy koleżanka z biura pytała, czy może ktoś nie chciałby przygarnąć młodych. Jasmine męczyła go od pewnego czasu o zwierzaka, a on nie mógł jej odmówić.
W końcu usłyszał pukanie do drzwi i otworzył je. Stał przed nimi Louis. Ten był w luźnej koszulce i dresowych spodniach, ale bruneta to nie dziwiło. Znał przecież gusta swojego byłego partnera. Dziwiły go jednak kwiaty w rękach szatyna.
— Cześć, Jas gotowa?
— Żegna się z Tuptusiem — powiedział sucho Harry, wpatrując się w Louisa.
Rozeszli się zasadniczo z jego inicjatywy. Po prostu, kiedy Tomlinson wrócił z zespołem do komentowania, a mała rosła i Harry potrzebował drugiej osoby przy sobie, Louisa nie było. Jasne, często żałował swojej decyzji, ale nie tylko samotność i brak pomocy wpłynęło również na jego odejście. Wtedy zaczął również śledzić karierę swojego partnera i to wcale nie z zazdrości. Chciał być po prostu dla niego wsparciem i pokazywać, że on również się tym interesuje. Ale nie spodziewał zobaczyć się jednego dnia zdjęć, gdzie będzie Louis z malinkami na szyi. Oczywiście, że do Stylesa nie docierały argumenty, że ten był pijany i nie wiedział, co się działo dookoła. Być może faktycznie ktoś specjalnie upił muzyka, ale Harry nie był tym, który planował dociekać prawdy.
Najgorsze jednak były momenty, kiedy okazywało się, że Louis wydawał również swoją własną płytę i większość na niej była jak nic o nim. Przesłuchał ją prawie całą, rycząc jak bóbr i musząc się powstrzymać, aby nie spakować siebie i dziecka, byleby tylko znów znaleźć się u Louisa. Solowa płyta odbiła się dosyć dużym sukcesem, chociaż była zupełnie inna od tego, do czego przyzwyczaiło fanów The Rouge.
— A te kwiaty? Wiesz, że ona lubi teraz ciężarówki, a nie kwiatki czy lalki.
Nigdy nie zabraniali wybierać Jasmine zabawek dla samej siebie i to właśnie dlatego w jej pokoju zalegało teraz kilka samochodzików różnorakiej wielkości, miś czy dwa oraz całkiem pokaźna sterta książek i książeczek. Lalki zwykle kończyły z obciętymi włosami gdzieś w kącie pokoju, więc wiedzieli, że to nie miało sensu.
— Cóż... Są dla ciebie.
— Nie mam dzisiaj urodzin. Ani nie ma żadnych świąt. Ani mojego pogrzebu.
— Wiem, ale... Cholera, mogę wejść? Nie będziemy rozmawiać w progu.
Harry przekalkulował to na chwilę. Wiedział, że lepiej będzie porozmawiać za zamkniętymi drzwiami. Wpuścił więc Louisa, a ten wyciągnął ładnym, acz niewielki, bukiet w jego stronę.
— To?
Zmienili się przez te lata. Styles stał się nieco bardziej wycofany, całą swoją uwagę poświęcając na pracę i Jasmine. Nie miał czasu na żadne randki, choć i zainteresowani bez problemu się znajdowali. No dobrze, może i miał chwilę czy dwie wolnego, kiedy jego córka jeździła do którychś dziadków albo spędzała weekend z Louisem, ale jakoś nie umiał się przemóc. Nikt nie rozbawiał go tak bardzo jak Tomlinson i przy nikim nie czuł się tak komfortowo.
— Wiem, że zjebałem i nigdy nie powinienem iść do tego klubu. Ale reszta ekipy też szła. Nie wiem, czy wypiłem za dużo, czy ktoś mi czegoś nie sypnął, żeby zrobić sensację. Ale nigdy bym cię nie zdradził. Zrobiłbym dla was wszystko.
— Louis, minęły trzy lata i skoro ja sam nie wykonałem żadnego kroku, to naprawdę myślisz, że mam na to ochotę? Na początku sam mnie unikałeś, wysyłając swoją matkę albo siostry, więc daruj sobie.
— Harry, proszę cię. Zawsze do siebie idealnie pasowaliśmy.
— Nie, Louis. Nie chcę znowu zostać zranionym. Już nie chodzi o twoje wyjazdy, Jas jest większa, potrafi porobić coś sama, nie płacze już co pięć minut, bo zęby, kolka albo inne.
— Czyli chcesz!
— To czego chce moje serce, a czego chce mój rozum to są dwie różne sprawy.
— Daj nam szansę. Jeśli nie na związek, to chociaż na przyjaźń. Jasmine na pewno będzie bardziej zadowolona, kiedy będzie mogła spędzić czas z nami razem. Kiedy ostatnio wyszliśmy gdzieś w trójkę? Rok temu, kiedy zgodziłeś się wybrać z nami na wyścigi?
Nagle ze swojego pokoju przybiegło ich dziecko, zaraz odstawiając ciężarówkę na ziemię i rzucając się na swojego ojca.
— Tata Lou! — powiedziała zadowolona.
Kwiaty znalazły się w rękach Harry'ego, gdy Louis chwycił Jasmine, aby okręcić się z nią dookoła w tym nieco ciasnym przedpokoju.
— I jak się ma moja mała mistrzyni samochodzików, hmm?
Dziecko zaczęło opowiadać wszystko, co zdarzyło się od ich ostatniego spotkania. Styles wpatrywał się w nich, czując jak w jego gardle rosła nieprzyjemna gula. Czasami wyobrażał sobie, jakby to było, gdyby na nowo tworzyli rodzinę. I jak wydawało mu się to już nieprawdopodobne, tak równie często miewał dni, kiedy naprawdę chciał, aby wszystko wróciło do tego, co było kiedyś. Do ich dwójki, tak szaleńczo w sobie zakochanej.
W końcu Jasmine znalazła się na ziemi, podchodząc do Harry'ego, a ten uklęknął przed nią, przytulając i całując przed wyjściem.
— Na pewno nie chcesz wybrać się z nami? — zapytał Louis, wpatrując się w bruneta, a ten czuł, jak ważna miała być to dla niego decyzja.
Ale w końcu odpuścił. Uznał, że po tych wszystkich nieprzespanych nocach raz mógł posłuchać swojego serca, więc kiwnął jedynie głową, sięgając po swój płaszcz.
Bo on mimo wszystko chciał, aby Louis żył w jego marzeniach razem z nim, a nie osobno.
Skoro już raz zaryzykował tak wiele, kiedy szedł powiedzieć mu o ciąży, to i teraz mógł postawić wszystko na jedną kartę.
Uśmiechnął się, kiedy Jasmine złapała ich obydwu, a Louis niósł ciężarówkę pod pachą.
Może jednak wszystko miało skończyć się dla nich dobrze.
CZYTASZ
He Lives In Daydreams With Me
FanfictionLouis Tomlinson jest znanym frontmanem rockowej grupy The Rouge. Znany i podziwiany, pożądany przez tak wiele osób, choć więcej jest wokół niego kontrowersji niż stabilności i harmonii. Zawsze z tym samym bezczelnym, flirciarskim uśmieszkiem i papie...