06

502 30 4
                                    

Dni mijały, ale sprawa ich relacji nadal wydawała się być tak samo głośna. Okej, może nie aż tak, ale nadal gdzieś pojawiały się jakieś wzmianki, których on miał już serdecznie dosyć. Ogólnie wszyscy podzielili się na dwa obozy. Tych, którzy wierzyli, że ich idol znalazł dla siebie kogoś odpowiedniego i na tych, którzy mówili, że Styles był jedynie przygodą. Harry naprawdę musiał się powstrzymywać przez napisaniem gdzieś, że chuj to kogo obchodziło, ale nie był głupi i wiedział, że ludzie jeszcze bardziej na to zareagują.

Dlatego liczył na to, że Tomlinson w końcu znajdzie sobie kogoś innego i on sam będzie miał w końcu swój wspaniały, święty spokój.

Problem polegał również nieco na tym, że sami zainteresowani się w żaden sposób nie odzywali na ten temat, więc spekulacje nadal narastały. Jedni mówili jakoby widzieli bruneta na koncercie, inni stanowczo temu zaprzeczali. I tak w kółko. Tym bardziej, że przecież minęło tyle czasu, a ich dwójka nie miała ze sobą żadnej publicznej interakcji; i Harry błagał, aby tak pozostało. Widziano bowiem Louisa w Doncaster, gdzie odwiedzał rodzinę, a Harry nadal siedział w Londynie. Wychodził jedynie na uczelnię i szybkie zakupy, a tak resztę dnia spędzał w mieszkaniu, słuchając muzyki na swoim gramofonie, czytając kolejne notatki z zajęć i starając się o wszystkim zapomnieć.

Co prawda wcale nie było to takie łatwe, kiedy w jego głowie niemal co noc odtwarzały się te wszystkie obrazy. Sen wcale nie przychodził mu tak łatwo, a rękę musiał niemal przykleić do prześcieradła, aby nie pozwolić sobie na nic więcej niż jedynie myśli, których równie mocno chciał się pozbyć. Nie mógł jednak poddać się temu pragnieniu, więc chociaż zaciskał zęby, to nic ze swoim problemem nie robił.

Harry również uznał, że jego strategia ignorowania miała być najlepszą, jaką tylko mógł obrać. W praktyce zachowywał się tak, jakby ten jednej klub i ten Louis Tomlinson nigdy przenigdy na tej planecie nie istnieli. Jasne, mógł napisać, że nic ich na dobrą sprawę nie łączyło i do widzenia wszystkim. W końcu jednak odpuścił; wypowiadanie się zaogniłoby tą całą sprawę, kiedy on pragnął jedynie jej końca. Zlewał wszystkie media społecznościowe, wiadomości i osoby, które do niego podchodziły.

I wydawało się, że właśnie to działało najlepiej. Skupiał się na nauce i na sobie. Jednego wieczora odinstalował dosłownie wszystko ze swojego telefonu, bo nagle z jego raptem dwustu obserwujących miał ich kilkadziesiąt tysięcy. Widział, że w swoich obserwacjach nawet zdobył resztę chłopaków z zespołu. Byli fajni, ale całe te okoliczności sprawiły, że i ich wspomnienie nieco ciążyło mu w głowie, więc i ich postanowił wykreślić ze swojej pamięci.

Dziwił się, że manager szatyna albo tam całego zespołu, Harry aż tak się nie znał i nie wiedział dokładnie, sam nie reagował na to wszystko. Jasne, brunet oglądał w życiu kilka dokumentów o kapelach, więc domyślał się, że każda sensacja mogła sprawić, że ich odtworzenia w przeróżnych serwisach rosły. Tylko nie rozumiał, dlaczego to wszystko działo się ich – okej, jego – kosztem.

Teraz siedział i czytał książkę. Był wieczór, a on chciał się zrelaksować. Minęły dwa tygodnie od jego nocy z Louisem, a za dokładnie tydzień zaczynał swoje egzaminy. Jego rodzice zadzwonili do niego, a on coś tam pokłamał, coś tam powymyślał, ale powiedział, że w gruncie rzeczy i tak spędza czas na nauce i słodkie oczy zrobiły swoje, by ci mu uwierzyli. Cóż, chociaż pomagali mu w utrzymaniu się, to jego przyszłość była tylko i wyłącznie w jego własnych rękach.

Jednak czasami i on potrzebował chwili oddechu, bo czuł, że mógł zwariować od tego wszystkiego. W kieliszku miał nieco wina, ale wiedział, że od takiej ilości co najwyżej zaszumi mu lekko w głowie. Kupił sobie również ulubione chipsy i tak jakoś mijał mu ten czas.

Przewracał co jakiś czas kartkę, jednak dosłownie sekundę później wracał do poprzedniej. Niezależnie od wszystkiego w domu ciężko było mu się skupić, a przynajmniej teraz, kiedy miała miejsce ta cała sytuacja. Jednak nie poddawał się i starał się stworzyć wokół siebie coś normalnego.

Jednak kiedy po dziesięciu minutach nadal czytał jeden i ten sam fragment, jęknął, zamykając książkę i odkładając na bok. Od razu po tym sięgnął po poduszkę, przykrywając nią sobie twarz. A przecież jeszcze niedawno jego życie było takie spokojnie i cudowne! Teraz przynajmniej miał nauczkę w związku ze swoimi małymi wypadami do klubów. Obiecał sobie, że więcej czegoś takiego nie zrobi, bo teraz to pół biedy albo mogłoby to się skończyć jeszcze gorzej.

— Cholera, Harry. Jesteś silny i żadna cholerna gwiazda i jej banda fanów nie popsuje ci twojego wieczoru.

I sięgnął na nowo po książkę, tym razem wracając do niej z podwójną siłą.

———

Gdzieś zupełnie w innej części Anglii, na fotelu w rodzinnym domu siedział nie kto inny jak sam Louis, druga strona tego całego zamieszania. Popijał swoją ulubioną herbatę, którą przygotowała dla niego mama. Mógł zrobić ją sobie sam i nawet chciał, ale kobieta uznała, że skoro jej synek tak rzadko bywał w domu, to ona może go trochę rozpieścić. Louis nie oponował.

Siedział właśnie na telefonie, przeglądając najnowsze plotki na swój temat. To nie tak, że robił to codziennie, ale Niall wysyłał mu artykuł i zdjęcia, na których był on z Harrym. I, cóż, nie jego wina, że część filmików zapisał sobie na telefonie, bo wyglądali... gorąco. Szczególnie na tych z klubu, gdzie dosłownie byli przyklejeni do siebie.

Oczywiście miał już pogadankę ze swoim managerem i to wcale nie dlatego, że znów znalazł sobie kogoś na jedną noc, ale o tym, co stało się w samochodzie, kiedy całowali się tak zażarcie. Okej, może nie było to coś normalnego dla niego, bo najczęściej nie oglądał się nawet za osobą, z którą spał, o ile naprawdę nie była super, mega i hiper gorąca. A brunet był jak połączenie tych wszystkich trzech kategorii, więc kimże by był, aby odmówić jeszcze krótkiego kontaktu z chłopakiem.

Co do samego managera, Louis musiał przyznać, że kompletnie nie wiedział, o co mężczyźnie chodziło, więc udawał, że mu przytakuje, w końcu kompletnie go ignorując. Mógł dyktować wiele w jego życiu publicznym, ale Tomlinson uważał, że on również miał swoje do powiedzenia. To zaś prowadziło do całkiem poważnych starć między tą dwójką. Mieli nieco więcej rozgłosu dzięki temu i to po samej trasie, więc szatyn uznał, że mężczyzna to powinien całować go po stopach, bo inaczej jego kariera dalej byłaby gówniana.

Jego mama również nie pałała optymizmem do stylu życia swojego syna, mówiąc, że kiedyś doprowadzi to do czegoś złego. Szatyn oczywiście próbował jej tłumaczyć, że przecież był dorosły i wcale nie aż taki durny, więc wiedział, jakie mogłoby być konsekwencje, dlatego starał się większości z nich unikać. Ojcem planować nie zostawał, a związki również były mu nie na rękę, nie przy ilości jego wyjazdów. Tak po prostu było łatwiej.

Wracając jednak do Harry'ego, Louis w czasie swojego wolnego łapał się czasami na tym, że myślał, aby nie napisać do bruneta. Jasne, nie liczył na żadne randki, ale był pewien, że mały seks przez telefon byłby przynajmniej w połowie tak dobry jak ten, którego doświadczyli na żywo. Koniec końców jednak nic nie zrobił ze zdobytym numerem. Nadal był w Doncaster, no i uznał, że chłopak mimo wszystko raczej nie będzie zadowolony ze swojej nowej sławy, więc nie sądził, aby na razie ten chciał ponowić ich i tak znikomy kontakt. Nie miał jednak problemu, aby znaleźć go w internecie, kiedy byli razem oznaczani na zdjęciach. Ten jednak wydawał się nie uczestniczyć za bardzo na swoich kontach, jednak widział całkiem niezłych zdjęć.

I chociaż przez moment naprawdę chciał go zaobserwować, odpuścił. Po tych wspólnych chwilach mógł domyślić się, że bruneta jednie jeszcze bardziej rozzłości takie zachowanie. A poza tym, co mu było po social mediach, kiedy miał jego numer? Cholera, może i nie chciał związku, ale zdecydowanie mógłby przepaść jeszcze dla takich kilku upojnych nocy.

Wystarczyło jedynie poczekać te kilka dni, aż wszystko na pewno ucichnie przez inne gwiazdy i ich skandale, a potem wrócić do Londynu.

Uśmiechnął się, upijając łyk herbaty. To był jakiś plan, w jego głowie nawet ośmielił nazwać się go genialnym, i zdecydowanie miał zamiar go zrealizować.


He Lives In Daydreams With MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz