Siedziałam w kuchni obok swoich rodziców, którzy rozmawiali o tym co ciekawego spotkało ich dzisiejszego dnia. Zwykle ich wysłuchuję i opowiadam jak minął mój dzień, ale sms, którego dostałam kompletnie sprawił, że nie myślałam o niczym innym jak o tym.
Kto go wysłał? Skąd ten ktoś ma mój numer? Jaki jest w tym cel? A co jeśli ktoś po prostu robi sobie żarty, a ja jak ostatnia desperatka zwyczajnie się za bardzo przejmuję?
- Cailin, wszystko w porządku? - zwróciła się do mnie mama. Potrząsnęłam lekko głową i spojrzałam na kobietę, wysilając się na uśmiech. Odłożyłam widelec, którym od kilkanustu minut dziubałam w jedzeniu i odsunęłam swoje krzesło.
- Jasne, jestem po prostu zmęczona - odpowiedziałam i wstałam od stołu, podchodząc do kobiety i całując ją w czoło. - Nie martw się na zapas.
- Po prostu...
- Jestem tylko zmęczona, mamo. Pozwolicie, że pójdę spać - odparłam z uśmiechem i życzyłam im dobrej nocy, wychodząc z salonu.
Musiałam odpocząć i zastanowić się nad tym, kto do cholery wysłał mi ten dziwny sms. Mój prysznic był nadzwyczaj szybki i już po chwili leżałam w łóżku, patrząc na wiadomość.
Ktoś, kto to wysłał ewidentnie musiał mnie obserwować. Tylko dlaczego? Dlaczego jakiś człowiek zabiera swój cenny czas na to, aby mnie obserwować?
*
Podniosłam rękę, kiedy usłyszałam budzik i zaczęłam nią machać dopóki nie usłyszałam huk spowodowany upadkiem budzika na podłogę. Mruknęłam przeciągle w poduszkę i podniosłam się, przecierając dłonią oczy. Byłoby niedopowiedzeniem, gdybym powiedziała, że jestem niewyspana. Spałam może dwie, góra trzy godziny, bo całą noc zamartwiałam się wiadomością.
Zamiast śniadania zrobiłam sobie mocną kawę, by móc jakoś dzisiaj funkcjonować. Pożegnałam się z ojcem, który jeszcze nie wyszedł z domu i pojechałam do szkoły. Przed budynkiem na murku siedzieli moi przyjaciele, do których natychmiast dołączyłam.
- Hej - przywitałam się z nimi, przytuliłam każdego z osobna i ruszyliśmy do szkoły.
Miałam angielski razem z Elliotem, dlatego po chwili rozdzieliliśmy się. Ja i Elliot w stronę naszej sali, Van na historię, a Luke na francuski. W połowie drogi przystanęłam w miejscu.
- Co jest? - zapytał Elli i przystanął, patrząc na mnie.
- Zapomniałam książek z szafki. Idziesz ze mną, czy do sali?
- Jeszcze się pytasz? - zaśmiał się, na co się uśmiechnęłam i poszliśmy do mojej szafki. Wzięłam książki od angielskiego, z której wypadła mi koperta. Zmarszczyłam brwi, chwyciłam ją, chcąc zobaczyć co jest w środku, ale zadzwonił dzwonek.
- Rusz się, nie mam zamiaru wysłuchiwać tego starego zgreda o tym, że znowu się spóźniliśmy.
Zaśmiałam się, bo zawsze była ta sama śpiewka. Dodawał jeszcze wtedy, że skoro nie możemy się powstrzymywać nawet w szkole to chociaż żeby to nie było przed jego angielskim. Nigdy nie wnikaliśmy co dokładnie miał na myśli pan Jenkis, ale podejrzewam, że jest cholernie niedoinformowany. Bo o czymkowiek on myśli, na pewno nie jest świadomy tego, że Elliot jest gejem.
Schowałam kopertę do szafy i trzasnęłam drzwiczkami, po czym szybkim krokiem ruszyliśmy do sali. Na nasze szczęście weszliśmy do sali razem z nauczycielem, dlatego nie powiedział nic, co każdy zna już na pamięć.
Siadłam tam gdzie zawsze - na końcu klasy pod oknem. Przez pierwsze kilka minut słuchałam nauczyciela i tego jak sprawdza listę. Po jej sprawdzeniu zajął się lekcją, ale z tego powodu, że nie zbyt lubię głos tego człowieka przestałam go słuchać.
Spojrzałam przez okno i przyglądałam się temu co zwykle. Podobało mi się, że z dnia na dzień wszystko nabierało kolorów, a w powietrzu dało się wyczuć pierwsze oznaki wiosny. Każda rzecz wydawała się o wiele przyjemniejsza. Wiosna to zdecydowanie moja ulubiona pora roku.
Zaciekawiła mnie jedna rzecz, a właściwie osoba, która wyróżniała się na tle innych ludzi. Osoba była cała zakapturzona i choć było ciepło na dworze ubrany był na czarno. Posturę miał typowo męską. Chodził w kółko obok drzewa za ogrodzeniem szkoły. Rozmawiał z kimś przez telefon i gestykulował jakby to pomagało mu w wytłumaczeniu czegoś ważnego. Po chwili schował telefon i oparł się o drzewo, chowając dłonie do kieszeni. Wstrzymałam oddech, kiedy spojrzał dokładnie w moje okno, a jeszcze dokładniej na mnie. Choć dzieliła nas duża odległość, byłam zdolna do zobaczenia jego dziwnego, trochę szalonego uśmiechu. Podniósł jedną dłoń i ku mojemu zaskoczeniu pomachał do mnie. Zrobił jednak jedną rzecz, która zaskoczyła mnie najbardziej.
Hello Cailin. Dwa słowa. Dwa słowa, które sprawiły, że moje serce się zatrzymało. Dwa słowa, przez które zrobiło mi się słabo. Dwa słowa, które spowodowały, że odsunęłam się od stolika i wylądowałam na podłodze.
°°°°°
czytajcie, gwiazdkujcie, komentujcie.
dziękuję
CZYTASZ
HERO • jb // zakończone
Fanfiction- jesteś jak superbohater. - tak? - tak, ale jest jeden problem. - jaki? - superbohaterzy po wykonaniu zadania odchodzą.