» mega ważna notka po rozdziałem! «
Zachowywaliśmy się jak dzieci, a czas, który nieubłagalnie zawsze płynął, tym razem stanął i czuć można było błogość i beztroskość. Natychmiast wspomnienia i uczucia z dzieciństwa do mnie wróciły i to była najlepsza chwila odkąd pamiętam.
Dzieci zawsze są takie beztroskie i pełne życia. Korzystają z każdej chwili, są ciekawe świata i nie boją się praktycznie niczego. Potrafią dogadać się z każdym, śmiać się najgłośniej i najszczerzej się uśmiechać. Wielu dorosłych powinno brać przykład z tych małych istotek.
Często żałuję, że moje dzieciństwo już się skończyło i musiałam wkroczyć w świat dorosłych. Ten świat w porównaniu do świata dzieci wydaje się taki szary i smutny. Każdy się gdzieś śpieszy, nigdy nie ma na nic czasu, podchodzi olewkowo do niektórych ludzi. Towarzyszy Ci ciągły stres i zmęczenie. Nie korzystasz już tak z życia jak zza czasów dzieciaka. To takie przykre.
Ale teraz? Teraz czułam się jak kiedyś. Jak beztroskie dziecko, odczuwające w jakiś sposób szczęście. Może szczęście nie było całkowite, ale w jakimś stopniu zjawiło się i to poprawiło mój humor. Moje usta wykrzywione były w szerokim uśmiechu, a oczy zamknięte, abym łatwiej i szybciej mogła się kręcić z Justinem.
To brzmi śmiesznie, ale tak, osiemnastolatka i dwudziestolatek kręcą się wokół własnej osi, a woda ciągle ich ochlapuje, mocząc do suchej nitki. Ale nas to nie obchodziło. Obchodził nas spokój i radość.
W końcu otworzyłam oczy i poczułam jak kręci mi się w głowie - bo w końcu nie przepadałam za różnego rodzaju karuzelami - dlatego puściłam jedną dłoń, żeby przymknąć nią oczy, ale straciłam równowagę i wylądowałam... w ramionach Justina, zamiast na zimnych i mokrych kafelkach. To dobrze, bałam się, że będę jeszcze bardziej przemoczona niż jestem teraz.
- W porządku? - zaśmiał się Justin, który po chwili puścił mnie, wcześniej upewniając się, że nie mam żadnych zawrotów głowy.
- Tak, chodź na huśtawkę. Muszę usiąść. - Oznajmiłam i nie czekając na chłopaka podeszłam do huśtawki, na którą usiadłam i stopami odepchnęłam się od ziemi i zaczęłam przesuwać się w tył i przód.
- Rodzice często mnie tu zabierali jak byłem dzieciakiem.
- Świetne miejsce - powiedziałam zgodnie z prawdą. - I strasznie cicho - dodałam szeptem.
- Dlatego lubię tu przebywać.
Siedzieliśmy dłuższy czas, nie odzywając się do siebie. Nie dlatego, że byliśmy na siebie obrażeni lub nie mieliśmy na to ochoty, choć to drugie w pewnym stopniu jest prawdziwe. Justin jak i ja myśleliśmy nad tym wszystkim co się ostatnio działo. Każde z nas musiało przekalkulować najdrobniejszy szczegół z tych kilku tygodni.
- Jak Harry powiedział mi, że będę musiał niańczyć jego córkę myślałem, że żartuje i byłem na niego zły, bo w końcu chciałem odnaleźć tego dupka Jeffreya i zmierzyć się z nim, bo nienawidzę go z całego serca. On niestety mi odebrał tą możliwość, ale teraz, z biegiem czasu albo się przyzwyczaiłem do Twojego towarzystwa albo uznałem, że złość nic mi nie da.
Nic nie mówiłam, powtarzając dokładnie każde jego słowo w myślach wypowiedziane w moją stronę. Właściwie nie wiedziałam co mogłabym mu powiedzieć: "To fajnie, że nie uważasz mnie już za takiego wrzoda na dupie, ale ja wciąż się tak czuję." To bez sensu. Wolałam więc to przemilczeć.
- Tak szczerze - zaczął, ale jakby zawahał się, bo urwał w połowie zdania. Siedział przez chwilę na huśtawce, nic nie mówiąc. Czekałam i czekałam, aż do kończy, ale wydawało się jakby mijały sekundy, a później minut, a on nic. Spojrzałam na niego wyczekująco. Ku mojemu zdziwieniu chłopak patrzył na mnie. - lubię Twoje towarzystwo. - Powiedział w końcu, a ja nie mogłam nic poradzić na to, że na moich policzkach pojawił się rumieńce. Uśmiechnęłam się do niego.
- Ja Twoje też. - Odparłam, a on natychmiast się wyszczerzył.
- To dobry krok w porozumieniu się - zaśmiał się, na co mu zawtórowałam i zeszłam z huśtawki.
Byłam zmęczona i marzyłam o ciepłej kąpieli, bo na dworze zrobiło się chłodniej, a do tego dochodziły przemoczone ubrania. Skrzyżowałam ręce na piersi, starając się zatrzymać jak najwięcej ciepła, ale nie zbyt mi się to udało. Byłam szczęśliwa, kiedy wreszcie znaleźliśmy się w samochodzie.
- Zimno Ci? - spytał Justin, kiedy zapięłam pas i ponownie się opatuliłam rękoma. Powoli kiwnęłam głową.
- Ale to nic...
- Nie pozwolę Ci marznąć, zaraz włączę ogrzewanie.
Uśmiechnęłam się w jego stronę, kiedy okazał mi tyle troski. Kilka minut później czułam przyjemne, ciepłe powietrze, aż w końcu zrobiło mi się na tyle ciepło, że mogłam położyć ręce na kolanach.
- Lepiej? - zapytał i spojrzał w moją stronę, ruszając do domu. Kiwnęłam głową, którą po chwili położyłam na zagłówku i przymknęłam oczy. - Idź spać jeśli chcesz, obudzę Cię.
Czy on obserwuje każdy mój ruch? pomyślałam i jedynie spojrzałam na niego. Zerkał w moją stronę z lekkim uśmiechem. Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co mu chodzi, jednak zignorowałam to i ponownie przymknęłam powieki, tym razem zasypiając.
*
Poczułam jak powoli unoszę się do góry, ale byłam tak zmęczona dzisiejszym dniem, że z ogromną trudnością szło otwieraniu moich oczu, dlatego zwyczajnie z tego zrezygnowałam. Mruknęłam cichutkie, coś w stylu "co jest", w odpowiedzi usłyszałam równie cichy chichot.
- Śpij, Cailin.
Obudzenie mnie przywróciło mnie nieco do żywych, dlatego wyraźniej czułam jak jestem niesiona. I nie był to nikt jak Justin. Chciałam zaprotestować, chciałam powiedzieć, żeby mnie puścił, bo jestem za ciężka, ale nie odezwałam się ani słowem, kiedy przycisnął mnie mocniej do swojego ciała. A ja odruchowo, lub przez impuls założyłam ręce na jego szyi, aby łatwiej było mu mnie nieść.
- Dziękuję za dzisiaj - szepnęłam w jego koszulkę, bo nie miałam siły nawet podnieść głowy, która znalazła wygodne miejsce przy zagłębieniu jego szyi.
- Ja również dobrze się bawiłem.
Uśmiechnęłam się jedynie i zapanowała cisza. Czułam jak szatyn wchodzi ostrożnie po schodach, a następnie otwiera drzwi i po chwili kładzie mnie na łóżku.
- Dobranoc - szepnął i wyszedł.
Próbowałam zasnąć przez kilkanaście minut, a ponieważ nie mogłam postanowiłam zmienić mokre ciuchy na koszulkę i spodenki. Dopiero wtedy zasnęłam.
°°°°°
słuchajcie, opublikowałam swoje drugie opowiadanie: trust me, again.
jest to również ff o justinie i mam ogromną prośbę: wejdźcie i skomentujcie, bo chcę wiedzieć, czy jest sens pisać to dalej. (ff znajdziecie na moim profilu ofc) będę wam niezmiernie wdzięczna! ❤
CZYTASZ
HERO • jb // zakończone
Fanfiction- jesteś jak superbohater. - tak? - tak, ale jest jeden problem. - jaki? - superbohaterzy po wykonaniu zadania odchodzą.