47

6.5K 477 41
                                    

Modliłam się, żeby poranny makijaż przyniósł mi jakieś plusy i zakrył moje zmęczenie, które było widocznie na kilometr.

Ziewnęłam po raz setny dzisiejszego ranka i zeszłam do kuchni. Chwyciłam przygotowane śniadanie do szkoły dla mnie i schowałam do torby. Wzięłam jabłko ze sobą i wyszłam z domu, zamykając je na klucz. Nałożyłam kaptur na głowę i powędrowałam do samochodu, w którym siedział już Justin.

- Przed kim to się tak chowasz? - zaśmiał się, ściągając mój kaptur.

- Odzwyczaiłam się od wstawania tak wcześnie. Czuję się strasznie - wyżaliłam się, a chłopak ponownie się zaśmiał.

- Uroki chodzenia do szkoły - odparł rozbawiony i pochylił się, by dać mi buziaka. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten gest.

Cały weekend się nie widzieliśmy, ponieważ musiał pomóc w czymś mojemu tacie. Pilnował mnie więc Mazi i dwóch innych chłopaków. Mój plan zapoznania Van i Maziego się udał, ale za to nie poznała dokładnie Justina.

Poza tym stęskniłam się za nim. Ale to tak na marginesie.

- Wyglądasz pięknie - skomplementował mnie, dając mi jeszcze kilka buziaków. Uśmiechnęłam się lekko.

- Dziękuję - odparłam i zapięłam pas, kiedy szatyn odsunął się ode mnie i odpalił silnik. - Jak minął ci weekend?

Wzruszył ramionami.

- Na myśleniu o tobie. I mówię poważnie, nie mogłem wyrzucić cię z głowy, przez co nie byłem zbyt skupiony na robocie i dostałem kilka razy od twojego ojca - zaśmiał się. - Gdzie mieszka ta twoja przyjaciółka?

Podałam mu adres, cicho się śmiejąc.

- Powiem mu, żeby był dla ciebie milszy.

- Nie trzeba, nie przeszkadzało mi to. Poza tym gdyby nie on, w pewnym momencie odstrzeliłbym sobie nogę.

- Co byś zrobił?! - pisnęłam.

- Odstrze...

- Słyszałam! Jesteś szalony!

- Masz rację - kiwnął głową i uśmiechnął się pod nosem. - Oszalałem na twoim punkcie.

Spojrzałam na niego zdziwiona i kiedy dotarł do mnie sens jego słów uśmiechnęłam się rozczulona. Nie usłyszałam takich słów od nikogo przez całe swoje życie.

- Cholernie oszalałem - mruknął pod nosem, bardziej do siebie, jakby uświadomił to sobie dopiero teraz.

*

- Okej, więc jesteś Justin Bieber i... ile masz lat? - zapytała moja przyjaciółka.

- Dwadzieścia jeden.

- Umiesz używać broni oraz walczyć, co oznacza, że albo jesteś niebezpieczny, albo można na tobie polegać, bo w razie niebezpieczeństwa ty byś starał się wszystkich chronić. Uważasz, że jaki bardziej jesteś?

- Ten dobry - odparł krótko.

- Okej, czyli skreślam, że jesteś niebezpieczny... Przejdźmy do innych pytań. Nie będę pytała co czujesz do mojej przyjaciółki, bo ufam, że jest to coś poważnego i na pewno nie chwilowego. Więc...

- Hej, Van, wiem, że mi nie ufasz. W końcu pojawiam się nagle w waszym życiu, wszystko jest nieco skomplikowane, ale przysięgam, że jedyne czego chcę, to bezpieczeństwo Cailin. To mój priorytet i cel. Więc proszę jeśli chcesz o coś zapytać, to pytaj prosto z mostu, bo nie mam nic do ukrycia.

Justin zaparkował przed szkołą, przez co zainteresowało się nami kilkoro uczniów. Westchnęłam cicho.

- Mogę cię zapewnić, że mam świra na punkcie twojej przyjaciółki i szybko mi nie przejdzie - wyszczerzył się, patrząc na Van.

- Nie mam pytań - odparła po chwili i spojrzała na mnie. - Jest zaakceptowany, nie spieprzcie tego - zaśmiała się i puściła do nas oczko, po czym wyszła z samochodu.

Spojrzałam na szatyna, który również skierował swój wzrok na mnie.

- Zdałem?

- Jak najbardziej - uśmiechnęłam się i teraz to ja pochyliłam się, by móc go pocałować.

- Będę czekać na was o 2, wtedy kończycie, dobrze pamiętam?

- Doskonale. Do zobaczenia - odparłam cicho i cmoknęłam go w policzek, wychodząc z samochodu.

Justin odjechał, a ja rozejrzałam się po parkingu. Wielu uczniów przyglądało się mi z zaciekawieniem. W końcu wszyscy wiedzieli co się ze mną stało i prawdopodobnie byłam na językach większości osób w szkole.

- Głowa do góry i ignoruj ich, kochanie. Chodź - powiedziała Van, która uśmiechnęła się lekko i chwyciła moją dłoń, ciągnąc mnie do środka budynku.

No to czas zmierzyć się z rzeczywistością...

°°°°°
wiem ze najkrotszy rozdzial ever, przepraszam

ps. dziekuje za tak cudowne slowa, nie oczekiwalam ich, ale to cholernie mile przeczytac cos takiego

ps.ps dodaje rozdzial, bedac na lekcji, docencie to! ;D

HERO • jb // zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz