36

7.1K 471 55
                                    

- Mam plan - powiedziałam, kiedy całą trójką siedzieliśmy w salonie, patrząc na broń. Justin dzwonił do znajomych, by pojechali po jego siostrę i zaopiekowali się nią na ten czas. Mazi czyścił bronie, ładując je. Spojrzeli na mnie, nie ukrywając zdziwienia.

- Jaki? - spytał Justin. Posłałam mu krótkie spojrzenie i przeniosłam wzrok na Maziego.

- Mówicie, że jest jedna droga prowadząca do głównej ulicy, tak? - spytałam, a oni kiwnęli głowami. - Więc ich zatrzymajmy, nie pozwólmy, by tu przyjechali.

- Tyle to wiemy, Cailin - westchnął szatyn.

- Nie przerywaj mi - warknęłam trochę zbyt ostro. - Przebijmy im opony w samochodach. A kiedy ruszą piechotą do nas, napotkają się na różne przeszkody - odparłam i spojrzałam na chłopaków. Widziałam, że są zainteresowani, więc kontynuowałam. - Przez dziesięć lat uczestniczyłam w harcertwie, dodatkowo jeździłam na obozy przetrwania, no i różne filmy. Wiele się nauczyłam o leśnych pułapkach, które można zrobić w pięć minut. Potrzebuję różnego rodzaju liny, nitki wytrzymałej i tak cienkiej, aż ostrej. Latarka się też przyda, och i jeszcze gwoździe oraz deskę i jakieś narzędzie, żeby wbić te gwoździe. Musimy poszukać pułapek dla niedźwiedzi, bo w lasach często są. Justin to jest twoje zadanie. Musisz znaleźć te pułapki i odbezpieczyć, następnie przynieść do mnie. Mazi ty pójdziesz ze mną, bo ja nie znam tych stron.

- Jesteś genialna - powiedział z niedowierzaniem Mazi, uśmiechając się szeroko.

- Do roboty, musimy zrobić to jak najszybciej - mruknął Justin i poszedł po latarkę, wychodząc z domu. Mazi dokończył ładowanie broni i zabierając potrzebne rzeczy, o których mówiłam poszliśmy na sam początek drogi. Przez ten czas robiłam różne pułapki, które w większości widziałam w filmach. Na obozach nie pokazywali pułapek, które mogły zabić.

Będąc na drodze bocznej, obok głównej kucnęłam, by wbić gwoździe w deskę, tak aby wystawały.

- Do czego to będzie służyło?

- Do przebicia im opon. Wiadomo, że z broni nie uda nam się wszystkich przebić, a dzięki temu zyskamy kilka minut.

W kilka minut uporałam się ze swoim zadaniem, będąc z siebie niezmiernie dumna. W końcu się do czegoś przydałam.

- Justin dzwoni - mruknął Mazi i odebrał. Po chwili mi go dał. Westchnęłam cicho.

- Cailin? Mam pięć tych pułapek, co teraz?

- Wróć do domu, reszta pułapek jest już zrobiona. Zaraz do ciebie przyjdziemy.

- Nie mogę sam przyjść?

- Nie, bo nie wiesz gdzie są pułapki. Jeden ruch i możesz być zabity, a potrzebujemy każdej osoby tu, więc lepiej zostań w domu.

- Czuję się jakby te role nasze się odwróciły.

- Nie odwróciłyby się, gdybyś nie dostał ataku szaleńca - mruknęłam i rozłączyłam się, oddając telefon Maziemu. - Słuchaj, musisz dokładnie zapamiętać drogę, okej? Gdyby zdarzyło się, że będziemy musieli uciekać, to musimy tędy, żeby oni biegli za nami i wpadli w pułapki, jasne?

- Jasne! - wyszczerzył się.

- Zgaś latarkę i przyzwyczaj się do ciemności, bo nie będziemy biegli ze światłem. W tym momencie musisz polegać na swoich oczach i pamięci.

- Przerażasz mnie, Hood.

- Wybacz - zaśmiałam się i kiedy mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności powoli ruszyłam. Wiedziałam, gdzie jest jaka pułapka, bo w końcu ja je robiłam. Szłam powoli ze względu na Maziego, żeby dokładnie poznał każde miejsce.

HERO • jb // zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz