- Mam plan - powiedziałam, kiedy całą trójką siedzieliśmy w salonie, patrząc na broń. Justin dzwonił do znajomych, by pojechali po jego siostrę i zaopiekowali się nią na ten czas. Mazi czyścił bronie, ładując je. Spojrzeli na mnie, nie ukrywając zdziwienia.
- Jaki? - spytał Justin. Posłałam mu krótkie spojrzenie i przeniosłam wzrok na Maziego.
- Mówicie, że jest jedna droga prowadząca do głównej ulicy, tak? - spytałam, a oni kiwnęli głowami. - Więc ich zatrzymajmy, nie pozwólmy, by tu przyjechali.
- Tyle to wiemy, Cailin - westchnął szatyn.
- Nie przerywaj mi - warknęłam trochę zbyt ostro. - Przebijmy im opony w samochodach. A kiedy ruszą piechotą do nas, napotkają się na różne przeszkody - odparłam i spojrzałam na chłopaków. Widziałam, że są zainteresowani, więc kontynuowałam. - Przez dziesięć lat uczestniczyłam w harcertwie, dodatkowo jeździłam na obozy przetrwania, no i różne filmy. Wiele się nauczyłam o leśnych pułapkach, które można zrobić w pięć minut. Potrzebuję różnego rodzaju liny, nitki wytrzymałej i tak cienkiej, aż ostrej. Latarka się też przyda, och i jeszcze gwoździe oraz deskę i jakieś narzędzie, żeby wbić te gwoździe. Musimy poszukać pułapek dla niedźwiedzi, bo w lasach często są. Justin to jest twoje zadanie. Musisz znaleźć te pułapki i odbezpieczyć, następnie przynieść do mnie. Mazi ty pójdziesz ze mną, bo ja nie znam tych stron.
- Jesteś genialna - powiedział z niedowierzaniem Mazi, uśmiechając się szeroko.
- Do roboty, musimy zrobić to jak najszybciej - mruknął Justin i poszedł po latarkę, wychodząc z domu. Mazi dokończył ładowanie broni i zabierając potrzebne rzeczy, o których mówiłam poszliśmy na sam początek drogi. Przez ten czas robiłam różne pułapki, które w większości widziałam w filmach. Na obozach nie pokazywali pułapek, które mogły zabić.
Będąc na drodze bocznej, obok głównej kucnęłam, by wbić gwoździe w deskę, tak aby wystawały.
- Do czego to będzie służyło?
- Do przebicia im opon. Wiadomo, że z broni nie uda nam się wszystkich przebić, a dzięki temu zyskamy kilka minut.
W kilka minut uporałam się ze swoim zadaniem, będąc z siebie niezmiernie dumna. W końcu się do czegoś przydałam.
- Justin dzwoni - mruknął Mazi i odebrał. Po chwili mi go dał. Westchnęłam cicho.
- Cailin? Mam pięć tych pułapek, co teraz?
- Wróć do domu, reszta pułapek jest już zrobiona. Zaraz do ciebie przyjdziemy.
- Nie mogę sam przyjść?
- Nie, bo nie wiesz gdzie są pułapki. Jeden ruch i możesz być zabity, a potrzebujemy każdej osoby tu, więc lepiej zostań w domu.
- Czuję się jakby te role nasze się odwróciły.
- Nie odwróciłyby się, gdybyś nie dostał ataku szaleńca - mruknęłam i rozłączyłam się, oddając telefon Maziemu. - Słuchaj, musisz dokładnie zapamiętać drogę, okej? Gdyby zdarzyło się, że będziemy musieli uciekać, to musimy tędy, żeby oni biegli za nami i wpadli w pułapki, jasne?
- Jasne! - wyszczerzył się.
- Zgaś latarkę i przyzwyczaj się do ciemności, bo nie będziemy biegli ze światłem. W tym momencie musisz polegać na swoich oczach i pamięci.
- Przerażasz mnie, Hood.
- Wybacz - zaśmiałam się i kiedy mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności powoli ruszyłam. Wiedziałam, gdzie jest jaka pułapka, bo w końcu ja je robiłam. Szłam powoli ze względu na Maziego, żeby dokładnie poznał każde miejsce.
CZYTASZ
HERO • jb // zakończone
Fanfiction- jesteś jak superbohater. - tak? - tak, ale jest jeden problem. - jaki? - superbohaterzy po wykonaniu zadania odchodzą.