× notka pod rozdziałem, czytajcie ×
Obudziła mnie głośna muzyka, dobiegająca z dołu. Otworzyłam oczy, zastając ciemność dookoła mnie. Zrzuciłam ze swojego brzucha książkę, przy której musiałam zasnąć. Nie dlatego, że była nudna - po prostu wciąż odczuwam zmęczenie.
Przetarłam lekko oczy i wstałam z łóżka. Czy tego chcę, czy nie - musiałam zejść na dół. Musiałam się czegoś napić. Westchnęłam cicho i wciąż trochę zaspana wyszłam z pokoju, po czym zbiegłam na dół. Tutaj muzyka była o wiele głośniejsza i dochodziła z salonu. Krzyki chłopaków dało się słyszeć na kilometr.
Przez chwilę poczułam się niezręcznie i chciałam się wycofać, wrócić do pokoju i próbować znowu zasnąć. Ale pragnienie wygrało z moją nieśmiałością, dlatego potrząsnęłam głową, by się rozbudzić i jakby nigdy nic weszłam do salonu, starając się zachowywać jak najciszej, by nikt mnie nie zauważył.
W salonie znajdowało się około czterech chłopaków, był również Mazi, no i oczywiście Justin. Nie rozumiałam po co im tak głośna muzyka, ale może tak właśnie lubili spędzać wspólnie czas. Może ciekawiej jest głuchnąć razem? W kupie raźniej, czy coś.
Przemknęłam się prawie niezauważalnie do kuchni, kiedy poczułam jak ktoś mocno obejmuje mnie od tyłu w niedźwiedzim uścisku. Wydałam z siebie jakiś dziwny jęk, trochę przytłumiony, bo wręcz brakowało mi oddechu.
- Cailin!
Krzycząca i obejmująca mnie osoba wreszcie postanowiła mnie puścić, a ja mogłam złapać spokojnie powietrze. Justin zdecydowanie ma popieprzonych kolegów.
Obróciłam się i spojrzałam na uśmiechniętego od ucha do ucha Maziego. Na jego widok mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Cześć, Maz - odparłam, starając się przekrzyczeć muzykę. Ruszyłam do kuchni i ku mojemu zaskoczeniu czarnoskóry poszedł za mną. - Mogę wiedzieć czemu tak głośno słuchacie muzyki, kiedy w rzeczywistości nawet żadnej imprezy tu nie urządzacie?
- W sumie sam nie wiem - wzruszył ramionami i wyjął z lodówki piwo. - Chcesz?
- Nie, dzięki - uśmiechnęłam się, kręcąc głową.
- Justin coś wspominał, że zaprosił jeszcze kilku znajomych, którzy zabiorą tu swoich znajomych, więc jakaś domówka się szykuje.
- Super - skrzywiłam usta w nieszczerym uśmiechu. Jeszcze tego mi brakowało, żeby użerać się z jakimiś nieznajomymi ludźmi. Owszem, to dom Justina i może robić co chce, ale... Właściwie to nie musiał się mnie pytać o zdanie i to go to nie obchodzi. Ja tu tylko zamieszkuje.
Westchnęłam cicho i wlałam do szklanki wody, której się napiłam. Od razu poczułam się lepiej.
- Zostaniesz? - zapytał. Wzruszyłam ramionami.
- Nie będę Wam przeszkadzać, to Wasza impreza.
- Daj spokój, Cailin. Będziesz tak siedziała na górze?
Kiwnęłam głową. Chłopak widząc to przewrócił oczami.
- Nie ma mowy.
- Nikogo tu nie znam...
- Znasz Justina i mnie. Nie zostawię Cię, nauczę Cię tańczyć, bo jestem świetnym tancerzem.
- Niech Ci będzie - zaśmiałam się. Mazi wyszczerzył się i kazał mi dopić wodę, co natychmiast zrobiłam. Muzyka została przerwana, a Justin coś mruknął do niejakiego Sama, aby wybrał jakąś płytę i lepiej, żeby była dobra. Poszliśmy do salonu.
- Panowie, czas się przywitać z tą ślicznotką - odparł Mazi, a każdy w pokoju spojrzał na mnie. Widziałam jak Justin marszczy brwi, a następnie wygodniej rozsiada się na kanapie, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Cześć - podbiegł do mnie blondyn, podając mi dłoń. Obok niego znalazła się pozostała trójka. - Ashton jestem. Ten z lewej to Sam, a obok niego stoi Nathan. Po mojej prawej to Cook.
- Cailin - odparłam krótko i uśmiechnęłam się grzecznie, podając każdemu dłoń.
- Justin, nie chwaliłeś się, że zamieszkuje u Ciebie taka piękność - powiedział Sam. Uśmiechnęłam się zawstydzona, bo wysłuchiwanie komplementów zawsze było dla mnie trudne.
- Tylko kilka tygodni. - Mruknął i wstał, podchodząc do mnie. - Musimy pogadać.
Zmarszczyłam brwi, kiedy Justin pchnął mnie lekko w stronę przedpokoju, a Samowi kazał szukać tej muzyki. Ashton i Nathan zaczęli się przekrzykiwać, że kiedy ludzie się już zjadą to zrobią walkę na picie i który wygra.
- Coś się stało? - zapytałam, kiedy muzyka została włączona. Justin zmierzył mnie wzrokiem i kiwnął głową.
- Czemu zeszłaś?
- Chciało mi się pić, przepraszam, że przeszkodziłam w zabawie. I tak nie...
- Zostań, jeśli chcesz. Nie będę Cię przecież zamykał w pokoju - przerwał mi. Byłam zła, bo nie wiedziałam o co mu chodzi. Najpierw pyta mnie z wyrzutami w głosie, dlaczego wyszłam z pokoju. Zrozumiałam to jako coś w stylu "wypieprzaj stąd, daj mi spędzić czas z kumplami. Najlepiej zamknij się w tym pokoju i nie wyłaź do rana." - Po prostu... Gdybyś mogła się przebrać.
- A co, dresowy strój tutaj nie pasuje? - spytałam troszeczkę zbyt głośno, a mój ton wypełniło mnóstwo wyrzutów. Pokręcił szybko głową, chcąc coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu. - Może mam ubrać coś obcisłego i ledwo zakrywającego mi dupę, hm?
Chwilę zajęło mu na przemyślenie tego co powiedziałam, po czym szeroko się uśmiechnął.
- Właściwie to byłoby...
- Nie kończ - warknęłam, nie wierząc w to jaki ten facet jest przewidywalny. Czy naprawdę każdy musi tak reagować? Wystarczy, że powiesz mu, że założysz obcisłą sukienkę, a oni cieszą się jak debile i wystawiają języki. Faceci...
- A tak serio, to wolałbym żebyś się nieco zakryła. Te spodenki są naprawdę krótkie i nie chcesz znać myśli moich kolegów, którzy Cię widzieli.
- Och... - mruknęłam i spojrzałam na nie. Nigdy nie uważałam je za takie króciutkie. Było mi w nich wygodnie i to były moje spodenki, w których przebywałam w domu. Mogłam pomyśleć o tym, zanim w ogóle zeszłam. Teraz zdałam sobie sprawę, że faktycznie są krótkie i to sprawiło, że moje policzki oblał czerwony rumieniec. - Okej - wymamrotałam pod nosem i czym prędzej obróciłam się, wbiegając na górę po schodach. Spojrzałam jeszcze raz na Justina, który wgapiał się centralnie w mój tyłek.
- Justin! - warknęłam, na co chłopak się zaśmiał i wrócił do kolegów.
Muszę zapamiętać, ba, wbić sobie do głowy, by przejrzeć to, co zabrałam ze sobą i głęboko schować w walizce najkrótsze rzeczy, które mam.
°°°
wiem misiaczki, że obecnie nic się nie dzieje, ale przysięgam, że niedługo będzie się działo. kłopoty za kłopotami, możecie być tego pewnidodaję coraz częściej rozdziały, bo został tydzień wakacji, a potem zaczyna się moja maturalna klasa, więc sami rozumiecie, że tak często nie będą rozdziały dodawane.
misie, pokażcie mi, że podoba wam się to opowiadanie i gwiazdkujcie, komentujcie i polecajcie gdzie się tylko da. myślę, że to naprawdę niewiele dla was, a dla mnie ogromna motywacja i większa chęć na dalsze pisanie.
pod hasztagiem #HeroJBpl piszcie co sądzicie o tym ff, to dla mnie naprawdę wiele. z góry bardzo wam dziękuję ❤
CZYTASZ
HERO • jb // zakończone
Fanfiction- jesteś jak superbohater. - tak? - tak, ale jest jeden problem. - jaki? - superbohaterzy po wykonaniu zadania odchodzą.