Byliśmy w trakcie jedzenia, kiedy z moich ust wyszło to zdanie. Mama jakby nie słysząc mojego niepewnego tonu, uśmiechnęła się do mnie i odłożyła sztućce, patrząc na mnie.
- Jasne, kochanie. O czym?
- Dużo myślałam przez noc i... - zacięłam się, patrząc przez chwilę na tatę. - Chciałabym wyjechać na kilka tygodni do wujka Aarona.
- Co? - zmarszczyła brwi. Przestała się uśmiechać. - Dlaczego?
- Wujek mieszka w Rzymie, daleko od nas. Mogłabym tam odpocząć po tym co się stało. Będąc tutaj czuję się nieswojo i nie do końca bezpiecznie...
- Wakacje by się jej przydały, Jennifer. To wcale nie jest taki zły pomysł - przerwał mi tata, uśmiechając się do swojej żony i kładąc swoją dłoń na jej.
- Sama nie wiem. Wolałabym Cię mieć na oku. A co ze szkołą? Gdybyśmy wrócili do nor...
- W szkole idzie jej bardzo dobrze, może zrobić już sobie wakacje, nic się przecież nie stanie. Aaron dawno jej nie widział, a wiesz jak oboje się dobrze dogadują.
- Cóż... A kiedy chciałabyś lecieć?
- Jak najszybciej - odparłam i spojrzałam na tatę. - Z ciekawości przeglądałam bilety i mogłabym zabukować na jutro.
- Jutro? Nawet się Tobą nie nacieszyłam - jęknęła i skrzywiła się nieco. Wiedziałam, że jej się to nie podoba i trudno jest jej podjąć decyzję.
- To tylko kilka tygodni, mamo. Chciałabym odpocząć, to wszystko.
- Okej, córeczko. Tylko musisz uważać na siebie, dobrze? I masz dzwonić chociaż co drugi dzień.
- Jasne - uśmiechnęłam się i wstałam, po czym podeszłam do niej i mocno przytuliłam. - Kocham Cię, mamo.
- Ja Ciebie też, Cails - pogłaskała mnie po włosach i kilka razy ucałowała moje czoło. Wróciłam na swoje miejsce i dalsza kolacja przebiegła spokojnie i.. jak dawniej.
Po zjedzonej kolacji i posprzątaniu wróciłam do pokoju. Wiem, że jestem już pełnoletnia i właściwie mogłabym jedynie oznajmić, że wyjeżdżam na kilka tygodni, a prośby o zostanie byłyby zbędne. Cenię jednak zdanie swoich rodziców i zgoda mojej mamy na to, była dla mnie ważna. Nie obchodzi mnie to, że to było kłamstwo. Chociaż można powiedzieć, że razem z tatą nie mówimy prawdy lub mijamy się z prawdą. W końcu wyjeżdżam na kilka tygodni i zamieszkam, ale nie u wujka tylko u Justina.
Tym razem zasnęłam szybko. I choć moje sny nie należały do najprzyjemniejszych byłam zbyt padnięta, by wciąż się budzić. Wstałam niewyspana, ale od rana nie miałam czasu o tym myśleć. Musiałam spakować co będzie mi potrzebne.
Na stoliku nocnym leżał nowy telefon od taty. Przeglądając go, dostałam wiadomość od Justina, że przyjedzie o drugiej po południu taksówką. Po dokładnym spakowaniu się zadowolona stwierdziłam, że zmieściłam się ze wszystkim w jednej, dużej walizce. W torebce miałam najważniejsze rzeczy.
Ze wszystkim wyszłam z pokoju dokładnie o pierwszej i postanowiłam przed wyjściem zjeść. Mama krzątała się zestresowana po kuchni.
- Może jednak pojadę z Tobą na to lotnisko?
- Nie trzeba, poradzę sobie - odparłam z pełną buzią. Westchnęła cicho.
- Masz wszystko?
- Mhm - odparłam, przełykając jedzenie.
- Ubrania, bielizna, kosmetyczka? - zaczęła wyliczać.
- Tak, mamo. Mam wszystko - zapewniłam ją. Wyciągnęła portfel i dała mi kilka banknotów. Chciałam się sprzeciwić, ale kobieta widząc moją minę szybko pokręciła głową.
- Musisz coś mieć, wujek Aaron nie będzie Cię sponsorował. Jak tata zaraz zejdzie to też coś Ci da. - Powiedziała i w tym momencie wszedł ojciec do kuchni. - O wilku mowa. Daj swojej córce jakieś pieniądze, musi z czegoś żyć.
- Spokojnie, kochanie. Przelałem na konto Aarona wystarczającą ilość pieniędzy, by mógł utrzymywać Cailin. Gdy będziesz coś od niego potrzebowała, wystarczy, że poprosisz go, a on Ci da ile będziesz chciała, okej?
Kiwnęłam głową. Doskonale wiedziałam, że nie przelał tych pieniędzy wujkowi, tylko Justinowi. Ciekawe, czy tata płaci mu za to niańczenie mnie.
Usłyszałam trąbienie taksówki, co oznaczało, że Justin już jest. Westchnęłam głośno i przytuliłam najpierw tatę, a później mamę.
- Bądź ostrożna, skarbie. Zadzwoń jak wylądujesz - odparła mama i wytarła samotną łzę. Uśmiechnęłam się lekko i kiwnęłam głową. Nałożyłam na ramię torebkę i chwyciłam rączkę walizki, wychodząc z domu. Kierowca, widząc mnie wyszedł i otworzył bagażnik.
- Dzień dobry - przywitałam się i podsunęłam mężczyźnie bagaż. Usłyszałam cichy chichot. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na taksówkarza, który z niewiadomych przyczyn miał niezły ubaw. - O Boże - pisnęłam, kiedy zdałam sobie sprawę, że samym taksówkarzem jest Justin! Byłam pewna, że przyjechał ale jako pasażer, żeby nie wzbudzać podejrzeń mojej mamy.
- Dzień dobry - zaśmiał się i schował bagaż. Otworzył mi tylne drzwi, do których usiadłam, będąc ciągle zaskoczona. Wsiadł na miejsce kierowcy i obrócił się w moją stronę. - Gdzie jedziemy, panienko?
- Bardzo śmieszne - wywróciłam oczami. Chłopak ruszył tylko w znaną jemu drogę. W końcu nie mam pojęcia, gdzie on mieszka. - Tata nic nie mówił, że dorabiasz jako taksówkarz.
- Bo nie dorabiam. To co dostaję od Twojego taty zupełnie mi starczy.
- W takim razie skąd masz samochód?
- Mam kumpla, który dorabia właśnie jako taksówkarz. Pożyczył mi samochód. Fajnie, co nie?
- Ta... Nie mogłeś przyjechać normalnie z kolegą?
- Tak jest zabawniej - zaśmiał się.
Myślałam, że w dniu mojej tymczasowej przeprowadzki do niego nie będzie zbyt zadowolony. Śmiało sobie wyobrażałam go naburmuszonego i obrażonego na cały świat. W końcu jaki młody facet lubi zajmować się córką swojego szefa? Ba, kimkolwiek się zajmować? Zostałam w pewien sposób mile zaskoczona jego postawą. Wydawał się, jakby te kilka tygodni miało być dla niego czymś w rodzaju odskoczni od tego wszystkiego.
Może ja też tak powinnam o tym myśleć? Może zamiast się dąsać, powinnam korzystać z tego, że faktycznie będę mogła odpocząć i zregenerować się? Może zbyt szybko oceniłam całą tę sytuację i powinnam dać szansę Justinowi i temu wszystkiemu. Przecież nie może być tak źle, prawda?
°°°
Justin to słodziak, nie sądzicie?
Ale jeszcze pokaże, że nie zawsze jest taki milusi.Dziękuję, że przybywa was coraz więcej, to dla mnie dużo znaczy. Teraz będzie coraz ciekawiej i coraz więcej będzie się działo, więc nie odchodźcie i ba, udostępniajcie to ff gdzie się da!
ps, zrobię hasztag na tt, pod warunkiem, że każdy kto to czyta da gwiazdkę i skomentuje, chcę wiedzieć ile was jest i ile używałoby ten hasztag
CZYTASZ
HERO • jb // zakończone
Fanfiction- jesteś jak superbohater. - tak? - tak, ale jest jeden problem. - jaki? - superbohaterzy po wykonaniu zadania odchodzą.